Przejdź do głównej zawartości

Sisuleńkowe zakupy okraszone fotografiami







Udałam się dziś do sklepu. Brzmi tak dostojnie, bo "udawanie się do sklepu" polega na dzierżeniu w dłoni listy zakupów, długie wędrowaniu między półkami i pakowaniu wielu toreb do bagażnika.
Lista, jak lista... Tylko dwie pozycje na owej liście dotyczyły kota, więc dwie są interesujące.

Pozycja numer 1 - jedzenie dla kota.
Wybór raczej mizerny, ale i z tegoż mizernego wybrać się coś dało. Efekt wyboru taki, że mlaski znad kociej miski unosiły się kilka dobrych minut:)

Pozycja numer 2 - pilniczek do paznokci (nie, nie pomyliłam się - to dotyczy kota). Sisuleńka z podziwu godnym zapałem interesuje się pilniczkiem do paznokci. Dbać o paznokcie powinniśmy poza domem, bo w domu jest to nieco utrudnione. Sisi wspina się po piłującym paznokcie delikwencie i zabiera mu ową, kocim zdaniem, prześmieszną zabawkę. Zabiera, podrzuca, przesuwa po podłodze i... jednym, pełnym gracji, ruchem łapki wsuwa pod pralkę. A potem leży jak ten łoś, wpycha pod pralkę łapencje, miauka zajadle i zerka co chwila w stronę pokoju lub ku górze, by sprawdzić czy nadchodzi odsiecz. Gdy odsiecz za pomocą szpikulca należącego do przyrządów kuchennych i służącego do niewiadomoczego wyciągnie pilniczek, Sisi uśmiechnie się, zacznie zabawę od nowa... i za chwilę znów położy się przy pralce...

Zatem od dziś Sisi ma swój pilniczek do paznokci. Gdyby tylko nauczyła się go używać do opiłowywania swoich pazurków - byłoby świetnie.

wtorek, 28 listopada 2006

Komentarze:

Gość: Izolda, e1-134-u11.elartnet.pl
2006/11/28 21:36:49
Proszę zdjęcie Sisula z pilniczkiem. Bardzom zaintrygowana :)
mbmm
2006/11/28 21:41:54
Jak się uda zrobię:))) Sisul jest dość energiczny podczas zabawy z pilniczkiem, więc może być trudno;)
mbmm
2006/11/28 23:31:25
Z mnóstwa zdjęć udało mi się wybrać trzy nieco mniej ekspresyjne;))
Miłego oglądania:)
Gość: , dxe130.internetdsl.tpnet.pl
2006/11/29 12:49:14
sisulka piłująca paznokcie tego nikt chyba nie wymyślił:)))))) za chwilę pęknę ze śmiechu,na wszelki wypadek należy sprawdzić czy to co wydaje wam się kotem i mieszka u was od pół roku to napewno kot ? a może to jakaś zaczarowana księzniczka?:))))))))))))piłuj sisi piłuj****
Gość: sasza, cib96.neoplus.adsl.tpnet.pl
2008/04/13 20:49:06
Zdjęcia budzą nieco makabryczne skojarzenia :). Ale to chyba dobrze :).
mbmm
2008/04/13 22:02:04
Saszo,
jak to makabryczne? Witaj:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k