Przejdź do głównej zawartości

Wielka piaskownica









Tak jak było obiecane (bardziej sobie niż Sisi) pojechaliśmy nad morze. Słońce przyświecało od rana, kutry przepełnione świeżymi rybami przybijały do brzegu, a my i Sisulek spacerowaliśmy.

Spacerowanie w szelkach nie powiodło się. Sisi co chwilę kładła się na plecach i ćwiczyłyśmy ciąganie po piachu. Zdecydowałam się na zdjęcie smyczy - szelki zostały. No i się zaczęło... Sisi nastroszyła ogon, wygięła grzbiet i ruszyłyśmy przed siebie. Ganiała za mną jak dobrze wytresowany psiak. A że nastroszona bojowo? To tak na wszelki wypadek:) W celu odpocznienia od biegów - do wabienia Sisuleńki użyłam patyka. I po tym użyciu mogliśmy wędrować przed siebie, hen, hen, aż do granic Polski. Sisi zwabiona patyczkiem biegła za nim grzeczniutko.

Zdecydowaliśmy się na zdjęcie Sisulowych szelek. Kocilka otrzepała się ładnie i dalej biegała radośnie.

Bała się bliskości morza. Może już nie przez mokrość a przez dźwięki wydawane falami. Wdrapywała się po mnie i chowała pod szalik.

Zastanawialiśmy się jak rowiązać sprawę z kocią toaletą (zabraliśmy nawet kuwetę w bagażnik), ale Sisi rozwiała nasze niepokoje - w odpowiednim czasie wykopała dołek i po skorzystaniu z niego ładnie go zasypała.

Przeszliśmy około 3 km. Dla Sisulka to pewnie ogromna odległość, tym bardziej, że ona nie zawsze szła prosto, a bardzo często biegała za przywianym przez wiatr listkiem czy podczas zabawy w "dawać tego kota" uskutecznianej ze Z.

Wróciliśmy nawdychani jodu, naspacerowani i roześmiani. I chyba zaraz wszyscy będziemy drzemać.

1. Wabienie na patyczek
2. Obwąchiwanie wielkiej piaskownicy
3. Sisi kopie dołek
4. Zabawa "dawać tego kota" ma swój odpowiednik pod tytułem "dawać tego chłopa"

sobota, 25 listopada 2006

Komentarze:

daria_nowak
2006/11/25 18:50:16
Jak Sisi urosła:)!!
Ale Wy jesteście odważni:)! Ja bym się bała, ze pójdzie w świat, a ja będę poiwaniać za nią...
Zdjęcia rewelacyjne!
(wiem, za dużo wykkrzykników, ale nic na to nie poradzę:)!)
mbmm
2006/11/25 19:33:47
Dario, ja się bałam,że Sisi pójdzie w świat, ale bałam się bardzo ciuchutko. Od "niebania" się jest Z. i to on przepędzał mój strach. A poza tym, żebyś widziała jak Sisi biegnie za mną lub za nim, gdy oddalamy się, jej zdaniem, za daleko, to uwierzyłabyś, że obawy są niepotrzebne;)
Dziękuję za entuzjazm wykrzyknikowy:)))
Gość: malawika, axh90.internetdsl.tpnet.pl
2008/02/27 17:12:37
Witam!
Trafiłam na Twój blog przez przypadek.
Masz rewelacyjne kociory. Super.
Ja mam 3 kotki, i również z nimi wychodzę na dłuugie spacery (do lasu).
Pozdrawiam!
mbmm
2008/02/27 22:00:42
Malawiko,
cieszę się, że trafiłaś:)))
Zapraszam serdecznie do częstszych odwiedzin:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k