Przejdź do głównej zawartości

Janusz Korwin-Mikke. Wolność do trzymania za mordę.


Wydane przez
Wydawnictwo Red Horse

„Wolność do trzymania za mordę” to zbiór tekstów opublikowanych w prasie w ostatnich latach. Tematyka i forma felietonów nie są niespodzianką – autor zajmuje się problematyką wolnościową a pióro ma świetne i cięte.

Niektóre felietony Korwn-Mikkego w większym stopniu dotykają spraw bieżących, inne pisane są z większym dystansem do codzienności ale we wszystkich znajdujemy fundamentalne zasady wyznawane przez wolnościowców i zwolenników wolnego rynku. Wyrobiony czytelnik o poglądach liberalnych (w dobrym, tradycyjnym rozumieniu pojęcia liberalizm) czyta te teksty z przyjemnością, zastanawiając się przede wszystkim nad tym, w jakich to jeszcze dziedzinach autor znajdzie przykłady na postępujące ograniczanie wolności. Z kolei czytelnicy jedynie prasy mainstreamowej co i rusz trafiają na bon moty, które wprawiają ich w osłupienie, jak chociażby ten:

Jeśli chcecie Państwo być traktowani poważnie, to przestańcie pieprzyć frazesy, że „chcecie pracy” i zrozumcie, że chcecie pieniędzy. Wcale nie chcecie być Ludźmi Pracy!

„Wolność do trzymania za mordę” to książka obnażająca istotę tyranii status quo, pod którym to pojęciem jego twórca, Milton Friedman, rozumiał układ petryfikowany przez władzę, biurokrację i beneficjentów systemu; to książka pokazująca rzeczywistość w sposób diametralnie różny od tego, w jaki szerokiej publiczności prezentują sprawy przede wszystkim symulakryczne media.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k