Przejdź do głównej zawartości

Marjorie Hillis. Rozkosze życia w pojedynkę.


Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka


Sięgnęłam po tę książkę, bo byłam ciekawa, na ile interesujące są rady dotyczące samotnego życia pochodzące sprzed siedemdziesięciu dwu laty. I, ku mojemu zdumieniu, okazało się, że im bardziej zagłębiam się w słowa Marjorie Hillis, tym silniej dostrzegam ich aktualność i zachwycam się ich mądrością. Podczas lektury, to śmiałam się z oczywistości, które dostrzec trudno, a autorka je cudnie obnaża, to próbowałam czytane treści dopasować do siebie, tak by zaczerpnąć z nich korzyści dla własnej codzienności.

Książka składa się z dwunastu rozdziałów, w których autorka uczy kobiety jak czerpać radość z wolnego czasu, jak zaaranżować przestrzeń wokół siebie, zorganizować atrakcyjne przyjęcie i jakie podać alkohole, gdy przyjmujemy gości. Nade wszystko Hillis stara się przekonać czytelniczki do tego, że są wartościowe i że od nich samych zależy, czy ich samotne życie minie na zadręczaniu siebie i znajomych, czy też czas samotności potraktują jako doskonałą sposobność do realizowania hobby, zawierania i podtrzymywania przyjaźni i, co najważniejsze, rozpieszczania siebie. Każdy z rozdziałów zakończony jest egzemplifikacją; autorka przedstawia sylwetki kilku kobiet, które doceniają siebie i swoje możliwości i takich, które nie nauczyły się rozumieć samych siebie i podążają przez życie przepełnione goryczą i poczuciem osamotnienia.

Marjorie Hilis pragnie uświadomić kobietom, że na ich obraz składają się otoczenie w jakim funkcjonują, przedmioty, stroje, makijaż, fryzura, sposób zachowania. Wydawać by się mogło, że są to truizmy, jednak autorka książki przedstawia swoje opinie w tak świeży i porywający sposób, że aż czuje się wewnętrzną konieczność uporządkowania swojego życia tak, by stanowiło ono realizację spójnej koncepcji własnego „ja".

Choć w prasie kobiecej można znaleźć mnóstwo porad jak dbać o siebie i swoje otoczenie, nie spotkałam się jeszcze nigdy z tak stanowczym tonem, jaki przybiera w swojej książce Marjorie Hillis. I co więcej jej stanowczość, w odróżnieniu od powielających się, łagodnych zaleceń jest skuteczna. Od razu obiecałam zrobienie generalnych porządków w szafach i rozstanie się z ulubioną sukienką domową, która mimo, że ulubiona, bo wygodna, do najbardziej eleganckich nie należy.

Gdy przeanalizowałam słowa autorki dotyczące tego, jak powiązane jest postrzeganie siebie i świata z ubiorem i wyglądem, uznałam konieczność codziennego, dyskretnego makijażu, prostszego trzymania pleców i dbałości o gustowne dodatki, o których to rzeczach wiedziałam, ale nie zawsze chciałam pamiętać.

Zdanie Marjorie Hillis na temat aranżowania wnętrza domu akceptuję w pełni. Nie ma chyba nic mniej wygodnego niż urządzenie mieszkania zgodnie z modą, a nie swoimi upodobaniami. Jednak, aby czuć się dobrze we własnych czterech ścianach trzeba wiedzieć, czego się oczekuje i co tak naprawdę lubimy.

Niezwykle istotne wydają mi się pytania jakie autorka kieruje do czytelniczek: „Kim jesteś?”„Jak się ze sobą czujesz?”. Gdy znajdziemy już na nie odpowiedź, warto rozważyć, czy jest ona dla nas satysfakcjonująca. I choć wydaje się, że to już najtrudniejsza praca jaką Marjorie Hillis proponuje wykonać czytelniczkom, autorka wskazuje kolejne umiejętności, które warto opanować .

Książka "działa" międzypokoleniowo - zachwyciła i moją Mamę, i mnie:)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k