Przejdź do głównej zawartości

Wieści

Zapadła cisza, ale to cisza przed burzą;) My szykujemy się mentalnie i fizycznie do dalekiej podróży, a kotki nieświadome jeszcze czekającej je wędrówki brykają jak szalone, jedzą i śpią korzystając z nasłonecznionych obszarów stołu i podłogi.

W niedzielę miałam przyjemność spotkać się z osobami współpracującymi ze schroniskiem, czyli z Zakoconymi Niekochanymi. Większość z nas ma w domu maleńtasy, więc nie możemy spotykać się przy okazji odwiedzin w schronisku. Spotkanie zorganizowałyśmy w miłym miejscu, w parku i przegadałyśmy – oczywiście – o kotach kilka godzin. 

Kociaste są rozpieszczane gotowaną rybką i gdy tylko Z. zaczyna wyciągać garnki z szafek pojawiają się mu pod nogami i nie opuszczają aż do chwili napełnienia im talerzyków.

Wczoraj zasypiałam z Nusią pod brodą. Zostałam obudzona za godzinę radosnym liźnięciem po oku, a później, ku mojemu niezadowoleniu, Kocinka przystąpiła do iskania mnie. Zapierała się pazurkami w skórę mojej głowy i gryzła kawałek po kawałku włosy (zaczynając u nasady, jak jaka dyplomowana fryzjerka podczas zabiegów upiększających). Wytrwałam tylko trochę, uciekłam na druga poduszkę licząc, że Nusinka zaspana nie zdobędzie się na przejście za mną. Myliłam się. Dwukrotnie. Póxniej zasnęłam i nie mam pojęcia co się działo.

Poprzednią noc Sisi miała niezbyt dobrą. Między 4 a 6 budziła mnie kilkakrotnie to buszując w kuwecie, to skacząc na klamkę, to wreszcie pocierając pazurami o drzwiczki zamkniętych szafek. Wsadziłam ją na półkę za szkło i zasnęła.

Gdyby ktoś chciał powiedzieć, że z koty nie mówią to w odpowiedzi przytoczę wczorajszą opowieść Gusi. Przyszła po mnie, popatrzyła znacząco, zaprowadziła do kuchni wskazując na pustą miskę. Z ukontentowaniem przyjęła napełnienie miski, ale nie pochyliła się nad nią, tylko zaprowadziła mnie do łazienki, gdzie poprosiła, żeby odkręciła jej wodę. Napiła się nieco i spokojnie wróciła do kuchni, by skosztować nowej karmy. Później przyszła i w uznaniu dla mojej kumatości wskoczyła mi na kolana i pozwoliła się głaskać.

Komentarze

hersylia810 pisze…
Dobrze, że są wieści. Dobranoc.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k