Przejdź do głównej zawartości

Maria Koszmider. Szkolne standardy jakości procesu kształcenia.


Wydane przez
Wydawnictwo Impuls

Kiedyś szkoła miała dwa zadania: uczyć i wychowywać. Teraz, wraz ze zmianami społecznymi, kulturowymi, politycznymi, szkoła oprócz swoich podstawowych zadań: edukacji, wychowania i opieki zaczyna rozwijać swoją (o ile mogę tak spersonifikować) samoświadomość. W oświacie nastąpił zwrot ku uczniowi i jego rodzicom, którzy nazywani są klientami, ku temu, by nie tylko edukować, ale by czynić to konkurencyjnie wobec innych szkół w zakresie jakości. Szkoły zatem mierzą jakość swojej pracy, kuratoria mierzą jakość pracy szkół, a zrozumienie tego jak się mierzy jakość i po co, tak naprawdę, ją się mierzy, zdecydowanie ułatwi czytelnikowi książka Marii Koszmider.

Publikacja „Szkolne standardy…” pozwala ukierunkować badania prowadzone w szkołach, odpowiednio je zaplanować. Autorka prowadzi nas przez zasady określania standardów, podpowiada jak je tworzyć i w jaki sposób sprawdzać ich osiągnięcie w placówce.

Gdyby komuś dociekliwemu było mało wiadomości przekazanych przez autorkę, objaśnia ona również jak zbadać jakość procesu kształcenia i jak zanalizować wyniki badań. Na koniec (ale jeszcze przed bibliografią) Maria Koszmider formułuje postulaty dotyczące szkolnych standardów jakości procesu kształcenia, co stanowi doskonale podsumowanie naukowego wywodu.

Ta książka powinna trafić do bibliotek szkolnych, na półkę „Polecane nauczycielom”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k