Przejdź do głównej zawartości

Ks. Wacław Hryniewicz OMI. Nad przepaściami wiary. Rozmawiają Elżbieta Adamiak i Józef Majewski.


Wydane przez
Wydawnictwo Znak


Na pytanie, czy zdarzyło mu się udzielić Komunii niekatolikowi albo przyjąć Komunię z rąk duchownego innego niż katolicki Kościoła, ksiądz Wacław Hryniewicz odpowiedział twierdząco. I dodał, że każdy powinien decydować w sumieniu o takich sprawach, bo sumienie jest ważniejsze niż autorytet – jakikolwiek autorytet inny niż Boski.

W takim właśnie duchu utrzymana jest rozmowa z ks. Hryniewiczem, znanym teologiem, często wypowiadającym się w kwestiach doktrynalnych czy kanonicznych w sposób mało konwencjonalny. W postawie tego duchownego nie ma jednak niczego na pokaz, Hryniewicz nie chce epatować swoją oryginalnością. Wszystko, co mówi, ma głęboko przemyślane. Jest wielkim erudytą znającym doktrynę nie tylko Kościoła katolickiego ale też Kościoła prawosławnego i innych Kościołów chrześcijańskich.

Ten doświadczony duchowny od kilkudziesięciu lat pracuje na niwie ekumenizmu, gdyż uważa, że chrześcijanie powinni szukać przede wszystkim tego, co dla nich wszystkich wspólne. Hryniewicz zadaje kapitalne pytania, jak chociażby to, które odnosi się do dwóch sakramentów i jest osadzone w kontekście różnic występujących między Kościołami chrześcijańskimi: „Dlaczego chrzest łączy, a Eucharystia dzieli?”

Chyba najpiękniej Hryniewicz, nazywany teologiem nadziei, mówi o nadziei właśnie:

W gruncie rzeczy to rozróżnienie między nadzieją i doktryną jest uzasadnione i pomocne. Nie chcę nadziei stawiać jako pewnika, którego nie można podważyć. Dla mnie – egzystencjalnie – ważniejsza jest nadzieja aniżeli doktryna. (...) Nie odchodzimy z doktrynami na drugą stronę życia, ku temu, co niewidzialne i nienazwane. Odchodzimy z nadzieją.

Czytając zapis rozmowy z księdzem Hryniewiczem trzeba się porządnie napracować, trzeba myśleć, zastanawiać się, weryfikować swoje sądy, bo nawet Hryniewicz, który „chodzi nad przepaściami wiary”, nie może udzielić odpowiedzi na wszystkie ciekawe pytania.

Polecam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k