Przejdź do głównej zawartości

Marta Dzido. Ślad po mamie.

Wydane przez
Korporację Ha!art

Kolejna książka Marty Dzido trafiła do mnie w ramach przygotowań do spotkania z Autorką ( z powodu żałoby narodowej spotkanie przełożono z 16 na 27 kwietnia). 

Debiutancki tekst Marty Dzido mówi o aborcji, zaprasza do tego, by mówić o niej głośno i to nie w kontekście walki o prawo do jej wykonywania lub walki o zakaz prawny jej wykonywania, ale w kontekście aborcji jako czegoś, czego się dokonało, czego się doświadczyło, aborcji jako życiowej decyzji.

Historię Anny, maturzystki w ciąży, Marta Dzido opowiada niby beznamiętnie, prosto, ale ową prostotą trafia w sedno, podkreśla to, co chce uwypuklić, kreśli obraz dziewczynki – kobiety postawionej przed wyborem (wspartym zastrzykiem finansowym).

Wybór Anny rzutuje na jej późniejsze wybory – stawia ją wśród osób zagubionych we własnej osobowości, oderwanych od realności poprzez zaprzeczenie sobie.

Opowieść budzi pytania, nieskromną chęć zajrzenia w czyjeś życie, czerpania z doświadczeń kogoś innego bez ponoszenia właściwych owemu doświadczeniu  konsekwencji.

Komentarze

the_book pisze…
Nigdy nic nie czytałam Marty Dzido, ale jestem ciekawa jej prozy. Chociaż, kurczę, nie mam przekonania do tych młodych polskich pisarek po tym jak zawiodłam się na Masłowskiej.
Pozdrawiam :)
Monika Badowska pisze…
The_bok,
Masłowkiej przeczytałam kilka stron i nie dałam rady. Dzido to inna proza.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k