Przejdź do głównej zawartości

Z. o Sisi

Z., zainspirowany najnowszą książką Deana Koontza "Wielkie małe życie"(recenzja), napisał tekst, który nosi w sobie od dawna. Oto ten tekst:


Koontz jest zdania, że Trixie, jego śliczna goldenka, to nie był zwyczajny pies. Nie ma niczego dziwnego w tym, że Koontz tak uważa - w końcu Trixie to jego ukochany pies. Ale nie chodzi tylko o opinię Koontza. Oto jeden stary Indianin powiedział Koontzowi tak:


"W naszej religii wierzymy w reinkarnację. Widz pan, żyjemy wiele razy, zawsze starając się być mądrzejsi niż w poprzednim życiu, mądrzejsi i bardziej prawi. Jeśli w końcu uda nam sie przeżyć życie bez skazy, życie doskonałe, opuszczamy ten świat i nie musimy znów na nim cierpieć. Zdarza się, że żyjemy w ludzkim ciele, ale możemy też odrodzić się jako inne istoty. Czasem, kiedy ktoś przeżył już prawie doskonałe życie, ale jeszcze nie zasługuje na nirwanę, odradza się w ciele bardzo pięknego psa. Kiedy życie psa dobiega końca, taka osoba odradza się po raz ostatni w ludzkim ciele, i żyje życiem doskonałym. Pański pies to właśnie człowiek, który niemal osiągnął pełne oświecenie, a w następnym życiu będzie doskonały i nieskalany, będzie kimś wspaniałym. Dostał pan pod opiekę kogoś, kogo w naszej wierze można by nazwać świętą duszą."

Nie chodzi o to, że M. i ja wierzymy w reinkarnację, natomiast idzie o to, że nasza Sisi jest taka jak Trixie. Gusia to najcudniejszy kociołek na świecie. Nusia to też najcudniejszy kociołek na świecie. Sisi również jest najcudniejszym kociołkiem na świecie. Ale Sisi to szczególny kociołek. Nie, to nie to, że Sisi jest lepsza od Gusi i Nusi, bo nie jest. I nie to, że Sisi jest szefową naszych kotków, aczkolwiek zapewne jest :-)) Chodzi o to, że Sisi jest... co najmniej równa nam. Być może to, co napisałem, brzmi głupio, ale podtrzymuję swoje zdanie. My się od Sisi uczymy różnych rzeczy. Liczymy się z Jej zdaniem. Nie wiem jak wytłumaczyć, że liczymy się ze zdaniem Sisi. Po prostu wydaje nam się, że jest tak, iż wszystkie decyzje w naszej rodzinie uzgadniane są w gronie trzech osób: M., Sisi i Z. Nie wiem, czy to brzmi głupio, czy mądrze, ale tak jest. Rzecz jasna Sisi nie mówi do nas w ludzkim języku: "Na wakacje pojedźmy do jakiejś puszczy" albo: "Weźmy nowego kotka", ale nie musi - my i tak uzgadniamy wszystko w Sisulem.

Śmiesznostka jest taka, że Sisi to nasz jedyny kotek, z którym nigdy się nie kłócimy :-)) Można powiedzieć, że Sisi jest stoikiem, w najlepszym rozumieniu tego słowa - Ona jest jak Seneka i jak Marek Aureliusz (cytat z ojca Bocheńskiego: "Marek Aureliusz napisał swój intymny dziennik filozoficzno-religijny pt. 'Do siebie samego'; dziennik ten nie był przeznaczony do wydania, ale nie wiadomo przez kogo zachowany po śmierci cesarza stanowi jedno z najpiękniejszych dzieł literatury europejskiej, jeśli chodzi o wzniosłość poziomu moralnego") :-)))

Kiedy z M. robimy kalkulację, taką naszą ludzką, ułomną kalkulację, wychodzi nam, że Sisi daje nam więcej, niż my dajemy Jej. Dziękujemy Bogu za to, że tak jest.

Komentarze

zuzanna pisze…
Wierzyć się nie chce,ale doba minęła i nikt nie skomentował.Gratuluję Z.lekkiego pióra-ludzie się dobierają ;-).Sisuleńka była wam tam na górze zapisana(są takie rzeczy,że nikt nie zaprzeczy)i koniec.Trójca.
Gusieńka i Nusieńka-to Indywidualistka i Najmłodsze Dziecko.A Sisi-Królowa.Jak wiadomo-jest tylko jedna.

Tak mi się nieskładnie napisało,ale tak czuję waszą Rodzinę.
kociokwik pisze…
Zuzanno,
dziękuję w imieniu Z. i swoim:) Pozdrawiamy serdecznie wraz z Jej Wysokością oraz Indywidualistką ( z wylizanym brzuchem) i Małym Misiem (dorasta, dorasta!).
zuzanna pisze…
AAAleeeż,,,mój wpis nie miau na celu zaznaczenia swej obecnosci,po prostu wszyscy gdzieś się ukryli i mnie to zniecierpliwiło nieco.Ikonka na telefonie wystarczyła...A Jej Wysokość jak zwykle wygląda "matkobosko"i z pewną dozą pobłażania na nas (niby Dużych)...no.


A Guziołkowi oco cho z brzuchem????blizna "po matce"???naszemu świrkowi odrasta-powoli.
kociokwik pisze…
Zuzanno,
nie odebrałam Twojego komentarza w sposób w jaki podejrzewasz - bardzo mi miło, że napisałaś:) A co do Gusi - może to stres popodróżny? Nie wiem...
abigail pisze…
:)) Też uważam, że Z. ma lekkie pióro :). I że Sisi jest wyjątkowa - skoro jest wyjątkowa :). Każdy ma chyba takie wyjątkowe cztery łapki w życiu... - a jeśli nie ma (nie miał/nie będzie miał) to myślę, że jest jakby okaleczony...
Ciepło pozdrawiam wszystkie kociki i ludzkiki
kociokwik pisze…
Abigail,
no własnie - każdy ma zwierzaka jemu przeznaczonego, takiego którego aż obrazić można określeniem, że jest ludzki, bo on jest ponad takie określenia, bo bliżej mu do Absolutu niż do nękanego przywarami człowieczeństwa:) No i nam przypadła Sisi - co, rzecz jasna, - napawa nas dumą:)

Pozdrawiam Ciebie, Najbliższych i Zwierzątki:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k