Przejdź do głównej zawartości

Andrew Linzey. Teologia zwierząt.

Wydane przez
Wydawnictwo WAM


Książka Linzeya to książka teologiczna. Nie mam kompetencji do tego, by ocenić, czy propozycja autora to rzetelna teologia, a już w żadnym razie nie chcę się wdawać w spór o to, czy teologia jest nauką. Stwierdzając, że książka jest teologiczna, mam na myśli to, że Linzey pisze o zwierzętach w kontekście teologii; w kontekście teologii rozpatruje rozmaite kwestie oraz stawia tezy, przy czym chodzi o teologię chrześcijańską.

Gdyby stwierdzić, że Linzey pisze o prawach zwierząt, to byłoby to złe stwierdzenie, gdyż zamiarem autora jest wykazać, jaką postawę względem zwierząt powinien zajmować chrześcijanin, a owo "powinien" wynika z teologii. Linzey odrzuca eksperymenty na zwierzętach i zabijanie zwierząt, także w przypadku, gdy chodzi o zabijanie w celu zdobycia pożywienia, jednak przytomnie podkreśla, że chodzi mu o o ludzi żyjących w bogatych krajach Zachodu, bowiem w wielu miejscach na świecie ludzie muszą zabijać po to, by jeść.

Linzey wykazuje, że Biblia nie pochwala zabijania zwierząt, nie mówiąc już o zalecaniu. Wiele jest w książce odniesień do Biblii i wiele jest odniesień do prac rozmaitych autorów, w tym teologów. Mamy cytaty i omówienia tez Bartha, Schweitzera, Arystotelesa, św, Tomasza z Akwinu, Singera i wielu innych. Niektóre z omawianych jesz to tezy kontrowersyjne, jak choćby te oto słowa Jamesa Gustafsona: "Jeśli Bóg jest dla człowieka, nie musi to oznaczać, że człowiek jest celem dzieła stworzenia. Głównym celem Boga może nie być zbawienie ludzi".

Linzey pięknie pisze o tym, że ludzie, jako gatunek najbardziej rozwinięty, powinni przede wszystkim prezentować troskę i postawę służebną, bo mają do wypełnienia swoją rolę kapłańską.

Autor prowadzi rozważania nad wegetarianizmem, eksperymentami prowadzonymi na zwierzętach, inżynierią genetyczną i wieloma innymi ciekawymi oraz ważnymi kwestiami. Dla mnie jednak najmocniejszą tezą w książce, tezą, nad którą prędzej czy później musi pochylić się każdy, kto poważnie traktuje wyzwania, jakie stawia człowiekowi chrześcijaństwo, jest teza wzięta z "The Christian Universe" Eryka Mascalla i mówiąca o tym, iż "błędne jest mniemanie, że Jezus Chrystus ma olbrzymie znaczenie dla istot ludzkich, lecz jest zupełnie bez znaczenia dla reszty stworzenia”.

P.S. Fragment.

Komentarze

Klaudyna Maciąg pisze…
Na pewno dobra, dokształcająca pozycja, ale nie do końca dla mnie...
B. Silver pisze…
Bardzo ciekawa pozycja, poszukam jej, jako że problematyka Obrony Praw Zwierząt itp nie jest mi obojętna. Czytałam nawet ostatnio pewien ustęp z książki, także chrześcijańskiej, o podejściu w danej religii do zwierząt. To chyba dobry znak, że powstają takie pozycje, nawet jeśli nie ze wszystkim można się zgodzić; wiedza zawsze się przydaje :)

Pozdrawiam serdecznie :)
Monika Badowska pisze…
Futbolowa,
cóż mogę powiedzieć...

Barbaro,
zaznaczyłam, że nie jest to książka o prawach zwierząt;) Ale bez względu na to - gorąco zachęcam do lektury:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k