Przejdź do głównej zawartości

James Herriot i jego zwierzęta


Wydane przez
Wydawnictwo Czytelnik/ Zysk i S-ka

Uwielbiam poczucie humoru Jamesa Alfreda Wighta i sposób w jaki opowiada on o swojej praktyce weterynaryjnej. Istotą opowieści są zwierzęta, ale równie ważnymi bohaterami są farmerzy z jakim przyszło się Autorowi stykać oraz przeuroczy i równie trudny jak przeuroczy rejon Północnego Yorkshire.

Bohatera opowieści, czyli alter ego pisarza, Jamesa Herriota poznajemy, gdy zjawia się w Darrowby na zaproszenie tamtejszego weterynarza Sigfrieda Fernona. Zestresowany, niespokojny o własną przyszłość absolwent szkoły weterynaryjnej otrzymuje od starszego kolegi propozycję, o której nawet nie śmiał marzyć i tak zaczyna się jego przygoda wiejskiego doktora.

Towarzyszymy Herriotowi w jego pierwszych zabiegach weterynaryjnych, obserwujemy jak wtapia się w społeczność i świadomość mieszkańców rejonu Darrowby, jak zakochuje się, żeni, odbywa służbę wojskową podczas wojny, rodzą mu się dzieci, a on sam jest coraz starszy.

Tym, co stanowi o wartości tych książek jest specyficzna serdeczność jaką weterynarz otaczał swoich podopiecznych, a także niebywałe poczucie humoru, które każe Herriotowi traktować z przymrużeniem oka siebie samego w roli wszechwiedzącego doktora. Nie bez znaczenia jest różnorodność zwierzęcych bohaterów, a także owa zmienność, która w przypadku pracy weterynarza jest pewną stałością; każdy dzień przynosi innych pacjentów, inny przypadek, inne wyzwanie - słowem stwarza wrażenie, iż uczestniczymy w nieustającej przygodzie.



Jak widać po okładkach zaprezentowanych powyżej nie dotarłam do pierwszego tomu (jest w innej bibliotece niż ta, z której brałam pozostałe książki). Nie udało mi się również przeczytać tomu ostatniego (w jednej bibliotece nie ma, a w drugiej jest tylko w czytelni). Wierzę jednak głęboko, że kiedyś dotrę do obydwu tych tomów i doczytam to, czego teraz nie przeczytałam. Książka, której zdjęcie zamieściłam w środku, ta najbardziej zniszczona, stanowi zbiór historii wybranych z poszczególnych tomów serii (szczególnie jednak z tomu drugiego). Co interesujące, w Polsce nie wydano jednego z tomów.

P.S. Dla uporządkowania:

1970 – Jeśli tylko potrafiłyby mówić (If Only They Could Talk)
1972 – To nie powinno się zdarzyć (It Shouldn't Happen to a Vet)
1973 – Nie budźcie zmęczonego weterynarza (Let Sleeping Vets Lie)
1974 – Weterynarz w zaprzęgu (Vet in Harness)
1976 – Weterynarze mogą latać (Vets Might Fly)
1977 – Szał pracy (Vet in a Spin)
1979 – Yorkshire (James Herriot's Yorkshire)
1981 – Boże stworzenia (The Lord God Made Them All)
1992 – Wszystkie stworzenia (Every Living Thing)

P.S.2. Czyż nie byłoby cudownie zobaczyć Yorkshire takim jak widział je James Herriot? Zajrzyjcie.

Komentarze

Weronika Król pisze…
No nie, już przeczytałaś wszystkie części? Tak szybko? Ho ho, nieźle. :)
Herriot budzi moje zainteresowanie i podejrzewam, że jak będę trochę odciążona z recenzyjnych, to skoczę do biblioteki i pożyczę przynajmniej kilka pierwszych jego powieści. A właśnie - nie miałaś uczucia, że czytasz kontynuację? Nie było "dziur", momentów, w których nie wiedziałaś o co chodzi?
Monika Badowska pisze…
Hiliko,
czytałam w tak zwanym "międzyczasie". Jeśli umiesz słuchać książek to informuję, że pierwszy tom jest wydany też w formie audiobooka. Nie bardzo rozumiem to pytanie "nie miałaś uczucia, że czytasz kontynuację?"?
Weronika Król pisze…
Rozumiem, ale i tak podziwiam - tak wiele książek w tak krótkim czasie:) Zresztą Ty w ogóle masz zabójcze tempo :D
Nie wiem, czy umiem, nigdy nie próbowałam, i raczej nie spróbuję w najbliższym czasie - nie kręci mnie to, a preferuję papier:)

Domyślałam się, że nie wyraziłam się jasno - chodzi o to, że czy czytając drugą część bez znajomości pierwszej nie miałaś uczucia braku znajomości wydarzeń następujących w poprzedniej części? No chyba, że takowe nie występują w tej książce:)
Monika Badowska pisze…
Hiliko,
odpisałam i zamknęłam bez zapisania odpowiedzi;))
W zbiorze, który czytałam jako pierwszy jest sporo informacji dotyczących samego Herriota. Ot, choćby ta o rozpoczęciu pracy, czy o ożenku, którą można przeczytać w jednym z późniejszych tomów. Nie miałam zatem wrażenia, że czegoś i brakuje. Tym bardziej, że w cały cykl to raczej dykteryjki o zwierzętach i pracy weterynarza niż skrupulatnie wiedziona historia życia Herriota.
Agnesto pisze…
Herriota czyta się szybko i miło, niestety u nas w bibliotece jest tylko 1 tom ("Jeśli tylko potrafiłyby mówić")więc moja przygoda z tym autorem była krótka. Nie tracę jednak nadziei, że kiedyś dorwę pozostałe książki z tej serii, bo polubiłam te dykteryjki o zwierzętach.
Motylek pisze…
A ja BRADZO dziękuję za podanie tytułów w oryginale - zaoszczędziłaś mi sporo czasu!

Motylek
Monika Badowska pisze…
Agnesto,
nawet w wydawnictwie wszystkich nie mają:( Może jakieś dodruki będą?

Motylku,
ależ proszę:)
Jeśli pisząc o tomie, który nie został wydany po polsku, masz na myśli "James Herriot's Yorkshire", to spieszę donieść, że nie jest to tom opowiadań, ale album z fotografiami Yorkshire plus komentarze Herriota. Na takie dzieło raczej nie znajdzie się polski wydawca:(
Monika Badowska pisze…
Zacofany.w.lekturze,
dziękuję za informację.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k