Przejdź do głównej zawartości

Steven Winn. Como, wróć!

Wydane przez
Wydawnictwo Galaktyka

Ze skruchą, ale bodajże większym jeszcze zdziwieniem, przyznaję się do tego, że nie doczytałam tej książki do końca.

Córka Autora od pierwszych niemalże chwil życia marzyła o psie. Psie maskotki zajmowały coraz większą część jej pokoju, to z nimi i pragnieniem o żywym, a nie pluszowym zwierzęciu, zasypiała. Rodzice sprzeciwiali się, aż wreszcie ulegli temu, co uznali za nieuchronne - wyrazili zgodę na zaadoptowanie psa. Przekonali córkę, by pies pochodził ze schroniska i rozpoczęli poszukiwania. Poszukiwania, podczas których odwiedzili niezliczoną liczbę schronisk, fundacji, towarzystw prozwierzęcych, i które trwały kilkanaście tygodni. I tu zwątpiłam w ideę tej książki.

Znaleźli psa, który przerażał swoją żywiołowością Autora, ale spodobał się jego córce. Zaadoptowali go i obydwoje rodzice rozpoczęli odliczanie 30 dni, po upływie których nie mogę już oddać Como do schroniska, z nadzieją na to, iż pies zrazi do siebie swoją młodą panią.

Przeczytałam 100 stron i uznałam, że nie bawi mnie humor Autora, nie przekonuje opisywana chęć przygarnięcia psa. Szkoda mi czasu na dalsze poznawanie tej historii, choć przyznaję, że może dla kogoś innego może okazać się ona ciekawa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k