Przejdź do głównej zawartości

Słowotok

Duszka bacznie obserwuje relacje między rezydentkami i nami. Dwa dni temu pacnęła Gusię, która swoim zwyczajem wskoczyła gwałtownie na moje kolana. Duszka, śpiąca na oparciu wersalki, zaprotestowała przeciw takim praktykom. Odczekała jednak aż Gusia zaśnie i powolutku zaczęła się do niej przybliżać obwąchując. Gusia zaprotestowała przeciwko wąchaniu. No i na łapoczyny (jedyne do tej pory) jest remis.

Z Nusią codziennie gramy piłeczką kauczukową (zgubiłyśmy gumkę od weków ;-( ), a Duszka ostrożnie się nam przygląda. Po kilku dniach spędzonych na obserwacjach postanowiła włączyć się do zabawy Przebiegła kilka razy, gdy piłka się toczyła, ale jakoś niewiele to jej bieganie miało wspólnego z torem piłki. Po czym zrobiła coś, co rozczuliło mnie niemalże do łez. Weszła - sama, pierwszy raz - do tunelu i usiadła w nim podobnie jak siada w nim Nusia. Tylko nie wiedziała, co się robi dalej;-) Ale za to już ze dwa, trzy razy przegalopowały z Nusią po mieszkaniu:-) Nusia ma tendencję to tego, żeby w kulminacji kociego szaleństwa zaczepiać Duszkę, ale z racji różnic w rozmiarach Duszka chyba nie do końca pojmuje intencje Nusiątka i odsuwa się sycząc.

Duszka większość dnia spędza na oparciu wersalki, niedaleko mnie. Gdy wychodzę z pokoju od razu biegnie za mną. Gdy robię cokolwiek w kuchni siedzi obok moich nóg i zadziera główkę walcząc z sennością. Posadzona na ramieniu przygląda się bacznie temu, co robię. Zauważyłam też, że bardzo lubi, gdy przełożę ją przez ramię i przytulę do niej ucho, a wolną ręką głaszczę. Burczy wtedy z całych sił i rozcapierza łapki, co 
nazywamy płetwaleniem;)


Sisulka co najmniej raz dziennie przychodzi do mnie, układa się na nos w nos i zamyka oczy czekając na głaski. Gdy spełniam kocie oczekiwania rozpoczyna się koncert na gardłowe burczenie, w którym równie 
ważnym jak dźwięki elementem jest okazywanie uczuć, czyli lizanie mnie po nosie.

Nusia uwielbia spać na jednym z foteli. Wczoraj usiadłam na nim i zajęłam się pisaniem. Nuśka wskoczyła na stolik i usiadła znacząco spoglądając mi prosto w oczy. Udałam, że nie wiem o co chodzi, więc Nusia westchnęła ciężko nad moją niedomyślnością, ułożyła się na stoliku i wlepiła we mnie spojrzenie. Wkrótce ślepka się zamknęły, a ja postanowiłam zrobić eksperyment; wyszłam do kuchni ciekawa, czy Nusia wykorzysta okazję i zajmie moje miejsce. Zgadujecie? Oczywiście, że zajęła. Łypnęła na mnie śmiejącą się i 
ułożyła, by wygodnie zapaść w kilkugodzinny sen.

Gusia każdego popołudnia wchodzi do pokoju, w którym jestem, siada niedaleko i patrzy. Czeka aż przybiorę właściwą pozycję i ją zawołam, a wówczas ona układa się na moich nogach i zasypia. Wczoraj też tak było i gdy podczas zapraszania Gusię spojrzałam przypadkowo na Duszkę parsknęłam śmiechem. Dusia miała na twarzy wyraz całkowitego niezrozumienia. Jak to? Dlaczego ja wołam innego niż ona kota? I dlaczego tak pieszczotliwie? Na moje oświadczenie, że musi się dzielić zwinęła się w kłębek tuż obok mojej nogi, a gdy tylko Gusia zrezygnowała z leżenia na mnie, zajęła jej miejsce. Szybko się uczy, prawda?

Komentarze

jagus161 pisze…
Przy takich trzech nauczycielkach, Duszka szybko pojmie co i jak :)
abigail pisze…
Mądra kotka z Duśki :))....
A opowieści o przytulankowych zwyczajach kotów wzruszające... aż żal, że tylko dwa mam do przytulania i opowiadania... :)...
kociokwik pisze…
Abigail,

pamiętaj, że Duszka szuka DS:-) Będziesz miała o jednego bohaterka bloga więcej:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k