Przejdź do głównej zawartości

Denise Seidl. Zabawy z kotem.


Wydane przez
Wydawnictwo Muza

Oprócz tego, że mam fioła na punkcie zwierząt, mam też fioła na punkcie książek o zwierzętach. Ze szczególnym uwzględnieniem kotów :-) Nic zatem dziwnego, że najnowsze tematyczne publikacje Muzy ucieszyły mnie niepomiernie.

"Zabawy z kotem" to szalenie pouczająca publikacja. Na tyle pouczająca, że najpierw ja, a później koleżanki - kociary, oglądałyśmy z zachwytem i trudną do opanowania chęcią gromadzenia elementów do wzbogacania kociej zabawy.

Denise Seidl opisuje w swojej książce znaczenie zabawy dla rozwoju osobowości kota, przedstawia w jaki sposób zadbać o wolny czas samotnego czworonoga, wskazuje na dobrodziejstwo posiadania więcej niż jednego kota. Autorka podpowiada jak bawić się ze swoim kotem wykorzystując do tego przedmioty łatwe do znalezienia w każdym domu, sugeruje ćwiczenia rozwijające - oprócz sprawności - inteligencję puchatych przyjaciół. Na końcu książki znajduje się rozdział uświadamiający zasady kociej pedagogiki dla ludzi:-) 

Pomyśleliście kiedykolwiek, żeby z Waszym kotem zagrać w "trzy kubki"? Albo postawić przed nim zadanie godne dzikich zwierząt, które pacnięciem łapy wydobywają z nurtu rzeki zdobycz? Czy wiecie jak powinien być zbudowany dobry drapak i czy tak naprawdę powinniśmy mieć drapak mając koty?

"Zabawy z kotem" są rewelacyjne. Zamiast na półkę trafiają, z zakładkami, na stolik nocny, a na liście zakupów pojawiają się piłeczki pingpongowe, kubki, smakołyki i różne rodzaje kartonów. Ale czeka nas zabawa!

Komentarze

Anonimowy pisze…
Ha! Czyli jednak trzeba było zamówić i to, a nie zamówiłam. Trudno, będę szukać ciekwostek w necie, jak już w końcu będę miała czas bezwyjazdowy :)

A swoją drogą, to jeszcze nic z nowego zamówienia do mnie nie dotarło :(
kornwalia pisze…
Też się nad tym zastanawiałam Enga i tez nie zamówiłam ;)
Do mnie wczoraj paczka z MUZY przyjechała, więc pewnie u Ciebie będzie też niedługo.
Anonimowy pisze…
Kornwalia - właśnie dzisiaj koło 15-tej dzwonił kurier z zapytaniem: "czy jak mi się samochód zepsuł, to mogę podjechać jutro?", więc paczka już niedługo dotrze :)
Pisany inaczej pisze…
Książka może być ciekawa
Monika Badowska pisze…
Książkowo,
:-)

Kornwalia,
cóż - ja mam fioła i nie omijam żadnych zwierzęcych książek:-)

PisanyInaczej,
jest ciekawa.
Avo_lusion pisze…
Hehe, jeżeli kochasz koty to polecam ci "Dewey. Wielki kot w małym mieście" ;)
Monika Badowska pisze…
Avo_lusion,
czytałam:-)
Agata Borowska pisze…
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k