Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2011

Olga Rudnicka. Martwe Jezioro.

Wydane przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka Mroczna tajemnica, bezwzględni ludzie, refleksyjna tęskniąca za ciepłem i serdecznością główna bohaterka próbująca zrozumieć zachowanie swojej rodziny względem siebie. Beata, ceniona pracownica kancelarii finansowej, postanawia sprawdzić kim jest. Pytanie wydaje się być może dziwne, ale nie wówczas, gdy uświadomimy sobie to, że Beata znalazła akt śmierci ze swoim nazwiskiem i imieniem wystawiony przed wielu laty. Element humorystyczny wśród tematów wcale poważnych i tchnących grozą stanowi pewna stażystka, Kinga, o której wyczynach opowiada sobie całe biuro, w którym pracuje Beata. To bodajże najpoważniejsza z książek Olgi Rudnickiej jakie czytałam. Najpoważniejsza, trzymająca w napięciu i relaksująca.

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj

Sposób na ciepłą noc i wielkokot.

Dzisiejszą wizytę Duszki u doktora znam tylko ze słyszenia. Wiem, że była grzeczna, że pan doktor pobrał krew do badań - sprawdzane będzie funkcjonowanie tarczycy i oznaczany poziom fruktozaminy.  Za kilka dni będą wyniki i wówczas z pewnością zapadnie decyzja o dalszej terapii Duszki. Koty pochowały się dziś w koszyki i pościel. A gdy wczoraj zastanawiałam się nad czym, czy powinnam dogrzewać się w nocy wełnianymi skarpetkami, na stopach położyła mi się Gusia. Uwielbiam, gdy koty śpią z nami:-) Rozmawiałam wczoraj z ludźmi Tuni. Zaprzyjaźniła się z kocurkiem, śpi wtulona w niego i szaleje w jego towarzystwie. Koce dziewuszki pozwalają jej spać ze sobą, ale uciekają przed jej entuzjazmem. Ponoć Tuńka zarządza stadem. A tak wygląda: Trudno uwierzyć, że to ona, prawda? Ciekawe, czy gdy już dorośnie będzie tak duża jak Nusia. Już się cieszę na weekend. I jak sądzę Gusia - która w każdy weekend okupuje moje kolana - też się cieszy. Musimy tylko obciąć kociastym pazurki.

Andrzej Sapkowski. Wieża Jaskółki.

Wydane przez Wydawnictwo SuperNowa Aż boję się pomyśleć kiedy zaczęłam czytać od nowa Sapkowskiego. Wiosną? Po trzech tomach odsunęłam na bok kolejne i dopiero teraz miałam czas, a może nawet bardziej ochotę, na to, by w świat wykreowany przez Sapkowskiego wrócić. W "Wieży Jaskółki" dowiadujemy się, co stało się Falce, by znów poczuła się Ciri, wiedźminką nauczoną zabijać. Śledzimy losy ekipy wędrującej z Geraltem i tych wszystkich, którzy próbują wokół Dziecka Starszej Krwi zacisnąć pierścień obławy, którzy chcą wykorzystać dziewczynę do swoich celów. Wciąż na nowo podziwiam kunszt Andrzeja Sapkowskiego. Jego książki są idealne na chwile, gdy chcę wrócić do czegoś, co już znam, do świata z dużym pierwiastkiem magii i jeszcze większym pewnego, honorowego, porządku.

Olga Rudnicka. Zacisze 13.

Wydane przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka Dziwaczny splot wydarzeń, równie dziwaczni sąsiedzi i panowie, którzy nagle z żywiołowych i groźnych stają się wychłodzonymi trupkami zalegającymi w zamrażarce dwóch wyważonych, zdawać by się mogło, nauczycielek. Książka Olgi Rudnickiej, mniej humorystyczna niż wcześniej czytana przeze mnie "Natalii 5",  stanowi dobrą, niezobowiązującą lekturę na pachnące jesienią popołudnie. Bohaterki, raczej nieprzewidywalne, kpiąc z zasobów informacyjnych sieci i mężczyzn, próbują poradzić sobie z nietypowymi doświadczeniami z właściwym kobietom dystansem do rzeczywistości i racjonalizatorstwem. Ku odprężeniu:-)

Janosch. Cholonek czyli dobry Pan Bóg z gliny.

Wydane przez Wydawnictwo Znak Gdybym w domu miała półkę z książkami regionalnymi to w części poświęconej Śląskowi jedno z czołowych miejsc zajmowałby "Cholonek". Specjalnej półki nie mam, ale książka Janoscha zdobyła wyjątkową pozycję w moim o Śląsku ciepłym myśleniu. Świat opisany przez Janoscha to dzielnica jednego ze śląskich miast, Zabrza. Dzielnica, a właściwie miejsce, już nie istniejące, pochłonięte przez trasę łączącą miasta aglomeracji. Nie ma miejsca, nie ma klimatu opisywanego przez Autora, bo choć wędrując między familokami ma się poczucie bezpiecznego otulania się tradycją, to świat opisywany przez Janoscha był światem o tyleż minionym, że przedstawia wydarzenia z lat trzydziestych, z rejonu, który podzielony był na ziemie autonomiczne, śląskie, i niemieckie.* Życie bohaterów książki Janoscha różni się od nam współczesnego. I nie chodzi o nowinki technologiczne, a o myślenie o wielu sprawach, o traktowanie pewnych zjawisk odmiennie niż my dziś je traktujemy. O

Codzienność bez Tuni

Minął już tydzień odkąd nie ma z nami Tuni i dziwnie nam tak bez niej. Niby już przywykliśmy, że jej nie ma, ale zamiast żywiołowej Kocinki jest uczucie pustki i nie sądzę, abyśmy dali radę szybko je zasklepić. Koty jakby odżyły. Po pierwsze - Sisi i Nusia wymagają zabaw, Gusia zaczęła przychodzić na kolana, a Duszce stało się coś z żołądkiem - wciąż się pojawia i wciąż chce jeść; zagląda nawet w nasze talerze, czego nigdy wcześniej nie robiła. Nie wiem, czy to chłodniejsze noce, czy nieobecność Tuni sprawiły, że ko-córki śpią z nami w nocy. Mamy szczęście i nie musimy się wcale kręcić w nocy;-) Duszka (a właściwie jej cukrzyca) wymaga dodatkowych, pełniejszych niż prowadzone dotychczas, badań. Umówieni jesteśmy na czwartek rano.

Wolność czytania

Jutro w Chorzowie odbędzie się święto książek pod hasłem "Wolność czytania". Wybieracie się? Mnie najbardziej kusi kiermasz :-) Szczegółowy program podlinkowany w obrazku.

Romuald Pawlak. Związek do remontu.

Wydane przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia Romuald Pawlak bezbłędnie opanował sztukę tworzenia bohaterów ze wszech miar irytujących. W "Związku do remontu, podobnie jak w " Póki pies nas nie rozłączy " Autor poddaje naszemu osądowi dwoje ludzi, trzydziestolatków, którzy na pewnym etapie wspólnego życia stwierdzają, że ich oczekiwania względem siebie rozmijają się i wiodą w innych, niż im się wydawało, kierunkach. Iśka jest bibliotekarką. Z racji piastowania kierowniczego stanowiska może często wymykać się z pracy na spotkania z ... przedszkolakami. Młoda kobieta coraz silniej odczuwa potrzebę urodzenia dziecka. Rafał, niegdyś rozmiłowany w wycieczkach górskich, pracuje w sklepie ze sprzętem agd i rtv i zniechęca żonę do posiadania potomstwa. Towarzyszy im kot, który wypuszcza się na wędrówki po okolicy i zaprasza na dokarmianie kocicę sąsiadów.  Książka krąży wokół dwóch tematów. Pierwszy z nich stanowi moim zdaniem pretekst do prowadzenia fabuły i dotyczy tego, czy z

Magdalena Grzebałkowska. Ksiądz Paradoks. Biografia Jana Twardowskiego.

Wydane przez Wydawnictwo Znak Fraza "Śpieszmy się kochać ludzi..." zawładnęła powszechną myślą o księdzu Twardowskim. Wepchnięto go w pewne ramy, upupiono umniejszając to, że - zdaniem niektórych - był jednym z najwybitniejszych polskich poetów XX wieku. Magdalena Grzebałkowska wykonała dobrą, godna podziwu pracę. Niełatwo, co widać z treści, było docierać do źródeł, ludzi, którzy ks. Jana znali i którzy - co wszak najważniejsze w tym przypadku - chcieli o nim rozmawiać. Autorka biografii musiała wykazać się potężną dawką cierpliwości (prawie rok czekała na akta księdza z IPN-u), zamiłowaniem do dzienników, listów i innych pism, które pozostają, gdy człowiek, który je tworzył, już odszedł, odpornością i samozaparciem, które pomagały przetrwać odmowne odpowiedzi słyszane w zaproszeniu do rozmowy o księdzu. Idea biografii księdza - poety przeradzająca się w kolejne strony książki wydaje się być karkołomnym zamierzeniem - trudno w Polsce pisać biografie, jeszcze trudniej pisa

Tunia w nowym domu

W piątek zadzwonił telefon: - "Ja w sprawie koteczki, czy to jeszcze aktualne?". Zabrakło mi słów, nie wiedziałam co powiedzieć. W sobotę po drugiej pojawili się ludzie, którzy chcieli dać dom Tuńce. Zakoceni, z doświadczeniem, bardzo mocno spragnieni małego ruchliwego kota. Chcieli zabrać Tunię od razu, umówiliśmy się na niedzielę. Za niedługi czas kolejny telefon - "A czy mogą nam Państwo przywieźć Tunię dziś?". Do szóstej, na którą się umówiliśmy nie umieliśmy sobie znaleźć miejsca. Zostawiając Tunię w dobrych rękach i wśród innych kotów wierzyliśmy, że małe_czarne szybko poczuje się w nowym miejscu swobodnie. Nieco gorzej było z naszym samopoczuciem. Mały kot, będąc u nas zaledwie 6 tygodni, wpadł w nasze serca bardzo intensywnie. Wciąż łapiemy się na myśli, że Tunia to już by zajrzała do kubka z kawą, ugryzła Nuśkę w ucho, pogoniła Gusię i podszczypała Duszkę w łydki. Bardzo aktualny staje się tekst, którego użyczyła mi jedna z blogerek, a który widnieje w zakł

Niedzielnik nr 27

Piszę dziś niedzielnik przy porannej kawie. Kawie, którą piję już zimną, bo piję ją od siódmej. W dłuższym spaniu przeszkadzały koty domagające się jedzenia i brak Tuni, którą wczoraj odwieźliśmy do nowego domu. *   *   * Do wyzwań różnej maści dołączyło kolejne, któremu nie mogłam się oprzeć. Okazuje się, że tych kilka książek Agathy Christie, które ostatnio kupiłam lub dostałam idealnie wpisały się w czas:-) *   *   * Przy nowym wyzwaniu - refleksja. Zapisuję się do wyzwań, a później - nawet jeśli książki, które czytam pasują do tematyki wyzwania, to najczęściej zapominam, że powinnam daną książkę oznaczyć w odpowiedni sposób, a co gorsza - że recenzję powinnam zamieścić również na blogu wyzwaniowym. Macie podobnie? *   *   * Waszej uwadze polecam stronę akcji "Czytam, bo lubię to", która z okresie jesiennych wyborów przybrała formułę "Popieram czytanie". Na stronie znajdziecie informacje o akcji i podpowiedź w jaki sposób wesprzeć promocję czytelnictwa.

Dziwne odgłosy

Dziś kilkanaście minut po piątej obudziły nas dziwne odgłosy. Okazało się, że to Tunia wtuliwszy się w kołdrę burczy i ciamka. Zdarzało jej się czasami ssać ogonek, czy łapkę, ale nigdy nie robiła tego tak głośno i wytrwale. Przygarnęłam ją bliżej, a ona złapała za mój palec wskazujący i zaczęła go ssać. Biedna mała - za szybko zabrana od mamy.

Barbara Gawryluk. Mali bohaterowie.

Wydane przez Wydawnictwo Skrzat Barbara Gawryluk zebrała w dedykowanej Januszowi Bobakowi (chłopcu, który zginął ratując siostry) książce kilka historii o dzieciach. Dzieciach nazywanych bohaterami, bo w trudnych sytuacjach - pożaru, zaczadzenia, włamania, zasłabnięcia - wiedzą, gdzie zadzwonić, by wezwać pomoc i mają na tyle dużo hartu ducha, by nie wpaść w panikę. Młodzi wiekiem rodzice czytający dzieciom lub z dziećmi "Małych bohaterów" otrzymują książkę, która stanowi świetne narzędzie do rozpoczęcia rozmowy na temat bezpieczeństwa, jego braku i sposobów reagowania na sytuacje niebezpieczne, z nauką numerów alarmowych na czele. Jestem przekonana, iż książkę cenić należy ze względu na jej walory edukacyjne; pewnie równie chętnie będzie czytana w domach, jak i w szkołach. Ze względu na to, że mam tyle lat ile mam, i pamiętam retorykę haseł stosowanych w edukacji w latach osiemdziesiątych, podeszłam do tej książki wyjątkowo ostrożnie. Okładka i wymowa treści niepokojąco

D. Sumińska, D. Krzywicka, I. A. Stanisławska. Jak wychować dziecko, psa, kota... i faceta.

Wydane przez Wydawnictwo Literackie Na książkę skusiłam się przez to, że wśród autorek jest Dorota Sumińska. Gdy książka dotarła do mnie i przeczytałam kilka pierwszych stron zaczęłam się zastanawiać, czy  warto było sięgnąć po spisaną rozmowę psychologa, lekarza weterynarii i dziennikarki. Odłożyłam książkę, wróciłam do niej następnego dnia i ... nie mogłam się oderwać. Panie, których rozmowę zapisano w książce mówią o wartościach częstokroć zapomnianych, o cechach relacji międzyludzkich, o narastającym zniecierpliwieniu, szybkim tempie życia i tym, co dzieje się z ludzkimi uczuciami i osobowościami współcześnie. Człowiek, który tonie w rzece, powinien modlić się, by brzegiem szedł ktoś impulsywny (bo modlitw o przypadkiem przechodzącego ratownika WOPR nawet nie warto wznosić), ponieważ tylko tez rzuci się na ratunek, nie rozważając, czy zniszczy sobie nowe buty i drogi zegarek, czy woda jest bardzo zimna i czy ma szansę, czy nie ma . [s. 45] W rozmowie poruszona jest tematyka tr

Jean-Claude. Carriere, Umberto Eco. Nie myśl, że książki znikną.

Wydane przez Wydawnictwo W.A.B. Książka o książkach sygnowana nazwiskiem Umberto Eco jest tym, co mole książkowe lubią, prawda?:-) Panowie rozmawiają o czytaniu, pisaniu, o miłości do książek, o księgozbiorach, czytnikach, nowym sposobie funkcjonowania książek w naszym życiu i sposobie starym, swoim ulubionym.  Jedną z perełek wyszperaną (niczym w dobrym antykwariacie) w tej dyskusji jest taka, że stare książki, pisane łaciną są zupełnie nieatrakcyjne dla amerykańskich kolekcjonerów, którzy nie potrafią pojąć czemuż ich europejscy koledzy walczą o jakiś utwór napisany w języku dawno zarzuconym. Urocze... Szczególnie podobał mi się podrozdział zatytułowany "Pochwała głupoty", w którym autorzy rozmawiają o systemach edukacyjnych i ich znaczeniu dla rozwoju umysłowości uczniów.  Czytając o książkach, które znikają w czeluściach pieców, bo ktoś ich nie ceni, ktoś nie zna ich wartości (i to nie tej rynkowej, ale mentalnej), które gniją na śmietniskach, cieszyłam się, że lubię

Kate Morton. Milczący zamek.

Wydane przez Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz Po raz kolejny przekonałam się, że nie znoszę czytać książek dłużej niż 2 dni. Gdy mam coś, czego czytanie zajmuje mi więcej czasu, historia zaczyna mnie nużyc, a książka zniechęcać. I zła jestem na ów mechanizm, co więcej - zamierzam z nim walczyć, bo sytuacja, w której "Milczący zamek" staje się uciążliwy jest skandaliczna w moim prywatnym rankingu spraw nie do zaakceptowania. Między Edith Burchill i jej matką nie panowały przyjacielskie stosunki. Kobieta niewiele wiedziała o młodości swojej matki i gdyby nie dziwny list, dostarczony po wielu latach, po zbyt wielu latach, pewnie nigdy nie poczułaby się zainteresowana tym, jaka była Meredith w przeszłości. Dzieciństwo Meredith wiąże się z zamkiem Milderhurst, którego właścicielem był autor ulubionej książki Edith "Człowieka z błota" Raymond Blythe. Edith trafia do zamku na poły przypadkowo, na poły zaciekawiona, a później już na wyraźne życzenie jego mieszkanek, dos

Magdalena Kulus. Blondyn i Blondyna.

Wydane przez Wydawnictwo SOL Nie jest łatwo pisać o książce przedstawiającej życie drugiej osoby. Słów brak, gdy trzeba pisać o postaciach powszechnie znanych, stojących na piedestale, ale równie mocno drżą palce, gdy pisać przychodzi i kimś, kto zapiski z dnia codziennego prowadzone na blogu przekuwa w książkę. Magdalena Kulus na pewnym etapie swojego życia zdecydowała się zauważyć, że choruje na rdzeniowy zanik mięśni Werdniga-Hoffmanna. Pozostaje się tylko domyślać jak trudna była to decyzja, choć podjęta w pełni świadomie. Tytułowy Blondyn towarzyszący Blondynie to pies asystujący. Autorka opisuje swoje życie przed, a przede wszystkim po tym, gdy Igor, golden retriver, zamieszkał z nią, jej rodzicami dołączając tym samym do zwierzyńca Magdy. Zapis bloga , a tym samym zapis książki to codzienność z chorobą, która po prostu jest, a nie staje się pretekstem do żądań stawianym otoczeniu. Magda ma lepsze i gorsze dni, podobnie jak jej najbliżsi - Rodzice, czy Igor. Nie traktuje swoj

Agnieszka Wiszniewska-Matyszkiel. Fundacja dobrego diabła.

Wydane przez Wydawnictwo Stentor w dziale Kora Rozbestwiona książkami dobrze napisanymi o trudnych sprawach spodziewałam się i po "Fundacji dobrego diabła" równie wysokiego poziomu.  Mama Szymka jest malarką, a życie rodzinne w ich domu toczy się torem zupełnie innym niż w tak zwanych normalnych rodzinach. Gdy pewnego dnia mama zaprasza synka do wspólnego malowania spod ich pędzli wychodzi arcydzieło, które tchnie czymś, co trudno nazwać, ale co kojarzy się z miłością łączącą rodzinę Szymka.  Podczas wernisażu prac okazuje się, że największym zainteresowaniem znawców sztuki cieszy się wspomniana wcześniej wspólna praca Szymka i jego mamy, zatytułowana "Marzenie". Gdy obydwoje odmawiają sprzedaży, a na wystawie pojawia się dziwny jegomość mówiący coś o nęceniu, ceny prac wykonanych przez mamę Szymka szybują w górę. Baltazar, bo tak miał na imię ów jegomość, okazuje się być diabłem, ale przedziwnym, dobrym i dążącym do tego, by na świecie było jak najlepiej.

Peter Pezzeli. Dom w Italii.

Wydane przez Wydawnictwo Literackie Książki Petera Pezzelliego są moim zdaniem idealne na jesienne, zadeszczone dni. Choć nie twierdzę, że czytanie ich kiedy indziej jest problematyczne, bo - oczywiście - nie jest.  Peppi po wielu latach szczęścia u boku żony zostaje sam; jego Anna umiera. Mężczyzna uświadamia sobie, że małżeństwo blisko czterdziestoletnie było jedynym elementem trzymającym go w Stanach Zjednoczonych. Teraz, gdy nie ma już żony, postanawia wrócić do rodzinnych stron, do małego włoskiego miasteczka. Po dotarciu do Europy i Villa San Giuseppe Peppi próbuje na nowo nauczyć się żyć w pojedynkę. Na szczęście otaczają go przyjaciele, którzy dbają o jego dobre samopoczucie i nie dają mu odczuć, że wiele lat jego nieobecności zmieniło coś w ich relacjach. Oprócz atmosfery włoskiej mieściny mamy w książce rodzące się burzliwie uczucie podszyte wyrzutami sumienia, kolarskie wyścigi, przyjaźń, serdeczność i to coś, co sprawia, że do książek Petera Pezzelliego ma się sentyment

Barbara Kosmowski. Pozłacana rybka.

Wydane przez Wydawnictwo Stentor w dziale Kora Trudne tematy zdają się być, czymś z czym autorzy wydawani przez Stentor doskonale sobie radzą. Tym razem, w książce Kosmowskiej, stykamy się ze chorobą i śmiercią dziecka. Rodzice Alicji rozstają się, tata ponownie się żeni, a nowa żona rodzi mu dziecko. Przyrodni brat Alicji szybko staje się jej ulubieńcem, choć dziewczyna wciąż nie może polubić jego mamy. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy Fryderyk zaczyna chorować i długie dni spędza na oddziale dziecięcego szpitala zamiast w domu. Barbara Kosmowska pisząc o dziewczynie, która ze szczęśliwej jedynaczki staje się, przy wielkiej niechęci starszą siostrą i która po pewnym czasie oddałaby wszystko, by nie być już nigdy jedynym dzieckiem swojego ojca, odsłania przed czytelnikami emocje, nie tylko nastolatki, ale również osób z jej otoczenia. Mocna, warta przeczytania książka.

Jakub Wędrowycz przywędrował

Dawno, dawno temu zgłosiłam się do akcji Książka Wędrowniczka . Losy książek wędrujących przez Polskę były dla mnie niejasne do chwili, w której dostałam list z pytaniem, czy jestem gotowa przyjąć Jakuba pod swój dach. Byłam:-) I tak się zaczęło... Jakub na powitanie wskoczył na dach auta. Zaintrygowała go porośnięta bluszczem latarnia, dopatrywał się w jej kształcie mistyczno-tajemniczych znaczeń i zastanawiał, czy to rośliny tym razem próbują przejąć kontrolę nad ludzkimi umysłami. Gdy weszliśmy do domu Jakub doznał szoku. Koty! Pięć kotów! I w dodatku jeden robi dziwne rzeczy z językiem. Jakub chciał iść na nielegal, pograndzić, ale u nas ciężko wyjść niepostrzeżenie. Zabraliśmy go na wycieczkę. Odwiedziliśmy kukurydzę:  Biuro mocno kulturalne (a fuj!)  Spodek  Gdzie zobaczyliśmy maszyny górnicze  I rozważaliśmy pójście na mecz Blisko nas jest dolina dinozaurów, ale bałam się, że odwiedziny w niej nadwyrężą zbyt mocno stan umysłowy Jakuba. Zarówno ja, jak i Jakub, jesteśmy

Dziwność i ciasteczko

Pewnie czekacie na wieści dotyczące Tuni... Było tak. W środę odwiedzili nas gości zainteresowani adopcją małego_czarnego. Mili, sympatyczni, zakoceni i dobrze się z nimi rozmawiało. Wychodząc zadeklarowali, że kota chcą i poczekają aż ją zaszczepimy pierwszą szczepionką w najbliższym tygodniu. W czwartek popołudniu zadzwonili z prośbą, aby jednak nie brać ich pod uwagę, bo kota wezmą z innego miejsca. Miło, że zadzwonili, ale przyznam - zatchnęło mnie i nie wiedziałam co powiedzieć. Mamy teorię, czemu sympatyczni S. i K. nie zdecydowali się na zabranie Tuni od nas. Otóż, gdy nas odwiedzili i S. usiadła na wersalce, tuż obok niej, na jej kurtce ułożyła się do snu wdzięcznie wyglądając Tunia. Nusia czując, że ci ludzie nie przyszli do nas ot tak sobie, przywędrowała, odsunęła torebkę S., usadowiła się obok Tuńki, wypucowała ją i położyła się koło niej, kładąc na niej łapki. Wizytę gości tak właśnie przespały... Myślicie, że to dobry powód? Wczoraj udało mi się namówić Duszkę na sikanie

Agnieszka Krawczyk. Napisz na priv.

Wydane przez Wydawnictwo SOL Fascynuje mnie to, jak wiele wycierpiała Autorka pisząc książkę, którą dziś przedstawiam. Podejrzewam, że wycierpiała, bo nie sądzę, by ktokolwiek o zdrowych zmysłach był w stanie przebrnąć przez fora internetowe bez uszczerbku na samopoczuciu. Laura, matka Dziecięcia, czytuje fora dla matek ewentualnie dla tych, które nieco mniej czują się matkami, a bardziej kobietami. Poza tym - szuka pracy. No i oczywiście - matkuje, choć zdaniem wielu wypowiadających się na odwiedzanych przez nią forach, jej matkowanie byłoby jakieś wybrakowane. Życie Laury, mimo różnych chwil nadwyrężających jej poczucie rozsądku, układa się całkiem przyjemnie i toczy się swoim radosnym, nieco szalonym torem.  Książkom Agnieszki Krawczyk zawdzięczam miłe odprężenie. Jeśli ktoś ma chęć zamienić z Autorką kilka słów zapraszam dziś na 17:00 do Empiku w SCC w Katowicach.

Zdrowotnie

Sobotnia wizyta u doktora trwała długo, bo też pytań mieliśmy wiele. W poniedziałek było krócej, bez Duszki, a rozmowa w dużej mierze dotyczyła funkcjonowania kota z cukrzycą. Od razu zapowiem, że we wrześniowym numerze Kocich Spraw z 2008 roku są artykuły o tej chorobie. Dzięki temu, co usłyszałam od doktora uświadomiłam sobie jedną rzecz - jeśli chodzi o moje zdrowie to nie przejmuję się, nie czytam, nie odwiedzam lekarzy. Zupełnie inaczej jest w przypadku kotów. Dotarłam już do publikacji naukowych, wyśledziłam w bibliotece "Weterynarię w praktyce", a osobliwie numery opisujące opiekę nad kotem cukrzycowym. W przypadku kotów, mam silną potrzebę zrobienia czegoś, żeby im pomóc, a skoro nie potrafię, to chcę się chociaż naczytać... Ogłoszenia Tuni puszczone w świat zaczynają procentować. Dziś mieliśmy pierwszy telefon od osób zainteresowanych; w środę spotykamy się zapoznawczo. Kocinka jest już odrobaczona, w przyszłym tygodniu będziemy ją szczepić. Nusia ma wciąż "płac

Ivona Brezinova. Cukierki dla dziadka Tadka.

Wydane przez Wydawnictwo Stentor w dziale Kora Przyznam, że dotychczas niespecjalnie dostrzegałam to, iż Stentor w dziale książki dziecięcej wydaje literaturę "oswajającą" różne problemy. Jednak każda kolejna książka, po rewelacyjnej " Wyspie mojej siostry ", przekonuje mnie, że warto przyglądać się uważnie temu, co przygotowują redaktorzy. Janek wychowuje się w rodzinie wielkopokoleniowej. Mieszka z rodzicami, dziadkiem Andrzejem i pradziadkiem Tadkiem. I to własnie temu ostatniemu zaczynają się przydarzać różne sytuacje, które początkowo wydają się być mało znaczącymi, a później po diagnozie lekarskiej, nabierają wcale poważnej rangi. Choroba Alzheimera jaka dotyka dziadka Tadka najmniej zaburza życie prawnuczka. Chłopcu zapatrzonemu w ukochanego pradziadka wydaje się, że wszystko co robi starszy pan jest interesujące, choć czasami kłopotliwe. Pięciolatek spogląda na chorobę dziadka zupełnie innym spojrzeniem niż czynią to dorośli, a sposób

Jacques Le Goff. Średniowiecze i pieniądze.

Wydane przez Wydawnictwo Czytelnik Jacquesa Le Goffa znałam z książek "Kultura średniowiecznej Europy" oraz "Długie średniowiecze". Teraz porwałam sie na książkę bardzo specjalistyczną, bo ukazującą historię pieniądza w średniowieczu. Le Goff wychodzi od tego, że pojęcie pieniądza w omawianej epoce nie było wyrażane za pomocą jednego tylko słowa, czy to po łacinie, czy w językach narodowych. W ogóle w średniowieczu pieniądz postrzegano inaczej niż dzisiaj, nie odgrywał roli takiej, jaką dzisiaj odgrywa, ani w kontekście ekonomicznym, ani politycznym, ani psychologicznym ani wreszcie etycznym. Średniowieczne pojęcie bogactwa odnosiło się nie tylko, a może nawet nie przede wszystkim do pieniądza, ale też do ziemi, ludzi i władzy. Le Goff pisze wręcz, że średniowiecze to okres regresu pieniądza. Przy okazji omawiania historii pieniądza Le Goffporusza wiele tematów. Pisze o rozwoju miast i o rodzących się państwach. Rozważa kwestie tego, czy w średnio

Niedzielnik nr 26

W lipcu 2010 roku zamknięto, w celu wyremontowania, filię biblioteki mieszczącą się dwa bloki od naszego, w budynku poprzedszkolnym. Termin otwarcia wyznaczono na grudzień. Kolejny termin to kwiecień, późniejszy - czerwiec. Koniec końców drzwi biblioteki dla czytelników otworzono 1 września. Odwiedziliśmy bibliotekę wczoraj. Owszem - są nowe drzwi. Szafki ubraniowe wystawiono do oszklonego przedsionka. Budynek został ocieplony, pomalowano poszczególne sale i albo położono coś nowego na podłodze albo wycyklinowano parkiet (aż tak się nie przyglądałam). Regały z nowościami wystawiono na korytarz, bo też korytarz jest taki, że poloneza spokojnie można tańczyć. Czemu o tym piszę? Są dwa powody. Po pierwsze - po remoncie trwającym tak długo spodziewałam się modyfikacji pomieszczeń (choćby powiększenia wypożyczalni kosztem w/w korytarza). Po drugie - na przywitanie udało się paniom bibliotekarkom wyprowadzić mnie z równowagi (a to duża sztuka). Wchodzimy rozglądając się ciekawie i m

Greg Mortenson, David Oliver Relin. Trzy filiżanki herbaty.

Wydane przez Wydawnictwo Sonia Draga Zafascynowała mnie okładka tej książki i przede wszystkim ze względu na nią zdecydowałam się na lekturę. Książka opisująca historię Amerykanina budującego w Pakistanie i innych równie mało popularnych rejonach świata szkoły okazała się być czymś, nad czym warto się zatrzymać, opowieścią nietuzinkową i poruszającą. Greg Mortenson podjął trud zdobycia K2. Gdy schodził z przewodnikiem po nieudanym podejściu stracił z oczu opiekuna i trafił do maleńkiej wsi, której nikt nie zaznaczył na mapach. Tak zetknął się z wielką życzliwością i równie wielką biedą. Serce himalaisty szczególnie poruszył widok dzieci, które tylko raz w tygodniu spotykają się z nauczycielem, a w pozostałe dni karnie powtarzają to, czego się dotychczas nauczyły, dzieci, które wiedzą, że tylko dzięki edukacji mogą żyć lepiej niż ich przodkowie. Greg wymyślił, że zbuduje im szkołę i od tego się wszystko zaczęło. To, czego dokonał Greg Mortenson jest po pierwsze godne po

Niedzielnie słów kilka

Świętowanie wyszło nam średnio, bo akurat 1 września wybraliśmy się na spotkanie, z którego wróciliśmy późnym wieczorem. Sisi wyraziła swoje niezadowolenie naszą obecnością, ale dała się ugłaskać :-) Wczoraj byliśmy z Duszką u doktora. Omówiliśmy wszystkie niepokojące nas rzeczy, wypytaliśmy doktora o milion spraw i słuchaliśmy cierpliwie nam tłumaczącego różne zawiłości choroby. Temperaturę Duszka miała dobrą, ale zaniepokoiło mnie to, że schudła. Teraz waży 3,4 kg. Małe_czarne ma się świetnie. Galopuje radośnie, zaczepia nas i koty i zdobywa nowe umiejętności. Żebyście ją widzieli jaka dumna spaceruje po obydwu parapetach balkonu:-) Dopisek:

Rocznica

1 września 2006 roku, po południu, pojechaliśmy do pewnego domu, z którego wyszliśmy bogatsi. O wiele bogatsi (choć wówczas chyba nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy) i z zapowiedzią mnóstwa szczęśliwych dni. Z tego domu, pięć lat temu, wyszliśmy z Sisulką.