Przejdź do głównej zawartości

Wojciech, nasz nowy tymczas

Wiadomość o kociaku, który nie ma opanowanego samodzielnego jedzenia i liczy sobie około 3, 4 tygodni życia, dotarła do nas 19 maja późnym popołudniem. Kot trafił do schroniska w tym samym dniu, wyglądał zdrowo, był zadbany i wiadomo było, że albo zaraz w schroniskowej klatce podłapie jakiegoś wirusa, albo - nie jedząc samodzielnie - będzie jadł rzadziej niż inne koty. Zdecydowaliśmy się dość szybko i tak oto trafił do nas Wojtek:



Przyrost umiejętności u małego kota jest porażająco szybki. Gdy go przywieźliśmy, i jeszcze wczoraj rano, nie dostrzegał toczącej się obok piłki, nie znał ścieżek łączących poszczególne pokoje i na widok starszych kotek zamierał w bezruchu. Dzień wczorajszy zakończył ganiając za piłeczką, atakując taśmy pakowe, wspinając się po drabince drapaka i grasując po naszym łóżku. Do kotów też jest śmielszy.

Polubił kurczaka, ze smakiem ciamka gerberka z indyka, chłepcze wodę i czasami, niewielkie dawki mleka. Dziś próbował nawet zmierzyć się z suchym, ale mu zabrałam; to na razie pokarm tylko dla kotów dorosłych.

Zapomniałam już, że mały kot w domu, oznacza podrapane i pogryzione ręce. Dziś, podczas porannej zabawy, Wojtkowi udało się nawet ugryźć mnie w powiekę.

W poprzednią noc budził nas o 2 i o 5. Dziś, z wieczornej drzemki ocknął się koło 1, a gdy już ponownie zasnął to spał aż do 6. Pograsował trochę i znów śpi; z brzuchem do góry na moich kolanach.

Wojtek wkrótce będzie szukał domu stałego. Polecamy się Waszej pamięci:-)

Komentarze

retro77 pisze…
Cudny kiciulek - pozdrawiam
W powiekę! ;-)))
Słodziak wzruszający!
Maskotka pisze…
Ale słodziak!
Suche jedzenie polecam namoczyć w gorącej wodzie na kilkanaście minut i wtedy, nawet mały koteczek, jest w stanie je zjeść. Mój od wczesnego dzieciństwa wsuwał namoczone suche (czyli już nie suche tylko mokre;)) i stopniowo, jak rósł, przechodziłam na niemoczone.
hersylia810 pisze…
Wojtek uwodziciel... zaglądam już kolejny raz :-)
madziaro pisze…
cudak śliczny :D. A maluchy śpiące na kolanach do góry brzuszkami są rozczulające :)


my straciliśmy starszą kotę, o której "sto lat temu" tutaj pisałam, czyli Funię. niestety okazało się, że miała nowotwór obu nerek... Minął już miesiąc od tamtej pory i właśnie prowadzimy rozmowy na temat adopcji drugiego kota, bo Leeloo nam się nudzi okropnie. No i prawdopodobnie padnie na jednego z 10 kotów, które ma nasz kolega, a raczej jego mama. Prawdopodobnie ciut starsza kota niż Leeloo, taka dwuletnia. Mam nadzieję, że u nas się zrobi trochę mniej strachliwa :)
amyszka pisze…
Cudny maluch i dobrze że do Was trafił :)Trzymamy kciuki za dobry domek !
abigail pisze…
To trochę jak małe dziecko :)... Może byłoby dobrze, żeby się z kotkami więcej bawił, poćwiczy pazurki :D...
kociokwik pisze…
Zdolny, prawda?
kociokwik pisze…
Maskotko, znam ten sposób, ale nie chciałam Wojtusiowi dawać jedzenia dla kotów sterylizowanych. Od wczoraj mamy jedzenie dla maleńtasów i zamoczone znika w ekspresowym tempie.
kociokwik pisze…
Hersylio, jak ładnie go określiłaś:-)
kociokwik pisze…
Madziaro, przykro mi z powodu Funii. I życzę powodzenia w adopcji.
kociokwik pisze…
Sam się już bawi, wspina po drapaku, fotelach, wersalce:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k