Przejdź do głównej zawartości

Koty są wszędzie...

Nie zaginęłam, nie przepadłam, koty zdrowe i w pełni sił. Wakacjowałam jedynie i to - o zgrozo - bez kociastych, które wraz z Z. zostały na gospodarstwie. Odwiedziłam Ciri, która ma już całkiem siwiutki pyszczek i Kavkę.




Potem powędrowałam hen daleko, by podłapać nieco słońca. Koty są wszędzie, więc i tam, gdzie zabrnęłam:










 :-D


Ostatnie zdjęcia to niespodzianka. Niedaleko figury św. Franciszka zauważyłam fontannę i zdumiały mnie uroczo poukładane figurki żółwi. Okazało się, że to nie figurki :-)





Koty podejrzanie łatwo wybaczyły mi moją nieobecność...

Komentarze

retro77 pisze…
Piękne zdjęcia - pozdrawiam :)
amyszka pisze…
Sporo tych kotów wypatrzyłaś ;)) Ja mam to samo na wyjazdach ... ;)
A ta wyspa-fontanna żółwiowa rewelacja ! :-)
iw-nowa pisze…
Skoro koty były pod dobrą opieką, to dały radę :)
Zdjęcia urocze, mam nadzieję, że wypoczęłaś!
ewko77 pisze…
I te żółwie tak po tych skałkach dają radę? Szacuneczek...
Szczególnie podoba mi się 13. zdjęcie: wąska uliczka z kotem urządzającym sobie siestę.
kociokwik pisze…
Sporo, bo tak tęskniłam za swoimi, że się tylko rozglądałam:-)
kociokwik pisze…
Iw - nowa,
pod najlepszą:-) Bardzo, dziękuję:-)
kociokwik pisze…
Ewko,
dają radę - siedziałam przy tej fontannie jak zaczarowana i uważam, że to najpiękniejsze miejsce w całym Śibeniku:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k