Przejdź do głównej zawartości

Jan Żabiński. Przekrój przez ZOO.


Wydane przez
Państwowe Wydawnictwo Popularno-Naukowe "Wiedza Powszechna"

Ciekawostka wypatrzona w antykwariacie. Wojenny dyrektor Warszawskiego ZOO przedstawia rys historyczny ogrodów, tłumaczy wedle jakich kryteriów dobiera się zwierzęta i jak się o nie dba w sytuacjach specyficznych i podczas codziennej pielęgnacji, wyjaśnia zagadnienia zwierzęce badaniami naukowym i prowadzonymi w ogrodach zoologicznych, przybliża ściśle techniczne zasady projektowania ZOO i objaśnia kim dla ogrodów są ludzie, którzy je odwiedzają. 

Oczywiście - skoro książka wydana została już po raz drugi w 1954 roku - nie obyło się bez podrozdziału sławiącego moskiewskie ZOO i sukcesy osiągane przez radzieckich badaczy.

Urocza ramotka z ciekawym przesłaniem.

* Miejsce wydania książki - Stalinogród.

Komentarze

Pisany inaczej pisze…
Nie przepadam za "starociami". Tak już mam :-)
Księgarka pisze…
Bardzo lubię takie ciekawostki. Poszukam w mojej bibliotece, może będzie.
Patrycja pisze…
Nie ciągnie mnie do starych książek, niestety. :(
Sosnowy blog pisze…
A ja uwielbiam stare książki. Dusza w nich tkwi.
Anonimowy pisze…
A ja mam w naszej bibliotece szkolnej tę właśnie książkę J. Żabińskiego. Są też inne stare wydania jego książek (bo biblioteka ma stary księgozbiór) w tym "Co to było za dziecko...", gdzie pisze o swojej młodości, polecam! :-)
Monika Badowska pisze…
Jak pisałam wyżej - bywa:-)
Monika Badowska pisze…
Znalazłam w miejskiej, wybiorę się tam przy okazji:-) Pozdrawiam:-)
viv pisze…
Czyli dobrze mi się skojarzyło :) Czytałam o Janie Żabińskim i jego rodzinie, i zoo w "Azylu" D.Ackerman. Jak sama trafię na taka ramotkę, z chęcią przejrzę - po lekturze "Azylu" mam w głowie obraz ludzi o naprawdę ogromnej wiedzy o zwierzętach i miłości do nich :)
Anonimowy pisze…
Czytałam "Azyl", ale przyznam szczerze, że nie jest to tak ciekawa lektura, jak książka, z której czerpała D.Ackerman, żeby ten "Azyl" napisać. Chodzi mi o książkę Żabińskiej "Ludzie i zwierzęta" - trudno ją dostać, ale udało mi się. A potem pochłonęłam ją piorunem. Pisałam o niej tutaj: http://bibliog3.wordpress.com/2010/03/28/polecam/

Pozdrawiam :)
Monika Badowska pisze…
Przeczytaj, tak pisze poniżej bibliog3, książkę P. Żabińskiej. Znajdziesz ja tez u mnie: http://prowincjonalnenauczycielstwo.blogspot.com/2010/04/antonina-zabinska-ludzie-i-zwierzeta.html

Pozdrawiam

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k