Przejdź do głównej zawartości

Diane Chamberlain. Szansa na życie.

Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Odrzuciwszy teorię o programach komputerowych podpowiadających autorowi, co powinien napisać i kiedy tworząc powieść, mam niecne podejrzenie, że Diane Chamberlain uczęszczała na ten sam kurs pisarstwa, na którym kształciła się Jodi Picoult.

Córka Janine od 3 roku życia zmaga się z ostrą niewydolnością nerek. Dziewczynka marzy o codzienności, której nie odmierzają dializy, opuchlizna i szybkie zmęczenie. Szansa na normalność pojawia się wraz z eksperymentalną, ziołową terapią, której jednak przeciwny jest ojciec Sophie i jej dziadkowie. Mimo sprzeciwu innych Janine kieruje córkę na terapię, a widząc doskonałe rezultaty pozwala dziewczynce wyjechać na weekendowy obóz. Samochód, którym Sophie wracała z obozu nie dociera jednak na umówione miejsce i od tej chwili zaczyna się wyścig z czasem - dziewczynka musi przyjmować lekarstwo i uczestniczyć w terapii.

Książkę Diane Chamberlaine czytało mi się błyskawicznie. I choć obawiam się, że równie błyskawicznie będzie mi się o niej zapominało, pewnie spotkawszy na bibliotecznej półce książki amerykańskiej pisarki, nie będę potrafiła ich nie wypożyczyć i nie przeczytać.

Komentarze

Klaudyna Maciąg pisze…
O rany, przeczytałam tamten wpis, w którym wspominasz o tych programach komputerowych. Coś strasznego!

A że pisarze uczęszczają na "ten sam kurs" - coś w tym jest, jedni tak poważnie żerują na sukcesie drugich, że aż głowa mała. Oklepanie, schematyczność, ograna tematyka i standardowe wykonanie...
magda pisze…
Bardzo chcę ją przeczytać ,mimo wszystko:)lubię styl Jodi Picoult.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k