Przejdź do głównej zawartości

Ewa Ostrowska. Mama, Kaśka, ja i gangsterzy. Babcia, my i gangsterzy.


Wydane przez
Wydawnictwo Skrzat

Gdy przeglądając zasoby stron wydawniczych na stronie Skrzata zobaczyłam wznowienie powieści "Mama, Kaśka, ja i gangsterzy" uśmiechnęłam się sama do siebie. Mój młodzieżowy egzemplarz tej książki stojący gdzieś na półkach w rodzinnym domu jest w opłakanym stanie - zaczytany, pożółkły, z kartkami, które nie trzymają się grzbietu tomu. Nie wiem, czy i jakaś kąpiel mu się nie przydarzyła. 

Czytałam tę książkę po raz pierwszy (bo czytałam ją wielokrotnie) będąc młodszą od wówczas czternastoletnich głównych bohaterek i narratorki. Kaśka i Danuśka to niepodobne do siebie bliźniaczki wychowywane przez mamę. Tata oddalił się w nieznanym kierunku znużony płaczem dzieci już na samym początku ich istnienia. Dziewczyny kochają mamę, ale czasami uważają, że jest matką nieodpowiedzialną i nadto szaloną. Ot, choćby wówczas, gdy wygrawszy malucha postanawia zabrać swoje dzieci na romantyczne wakacje pod namiotem stojącym u brzegów jeziora. Mama ćwiczy rzucanie wędką siedząc na szafie, a w dniu wyjazdu już od 3 rano, niczym duch, wynosi kolejne bagaże do samochodu. Z trudem zmieściwszy w aucie córki wyrusza w podróż, która uwieńczona zostanie wypoczynkiem przerywanym niekiedy kontaktem z mało sympatycznymi oprychami.

Książka druga, "Babcia, my i gangsterzy", była dla mnie niespodzianką. Narratorką jest jedna z bliźniąt, córka Danusi opowiadającej historię szalonych wakacji w części pierwszej. Karolina i jej brat zwany Gogusiem, w towarzystwie mamy i cioci Kaśki, spędzają wakacje w babci. W celu rozruszania Gogusia, który jest geniuszem i zasklepił się w owym geniuszu lekceważąc uczucia całej rodziny, Babcia i Karolina postanawiają zainscenizować aferę narkotykową i porwanie. Czasami jednak rzeczywistość przekracza wyobraźnię, nawet jeśli jest to wyobraźnia tak rozwinięta jak u Babci Karoliny i Gogusia, matki Danki i Kaśki.

Ubawiłam się zacnie wracając do lektury i kontynuując znajomość z bohaterkami dzięki drugiej książce. Z całego serca polecam - książki mają format idealnie pasujący do wakacyjnego plecaka :-)

Komentarze

Unknown pisze…
Czytałam pani Ewy "Ewcia i drzewko szczęścia" zarówno mi jak i córce bardzo się podobała, a te dwie książeczki brzmią równie zachęcająco, będę je miała na uwadze :)
plaweckie pisze…
Te książki są również jednymi z moich ulubionych. Zapraszam do mnie: czytadzilla.blogspot.com

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k