Przejdź do głównej zawartości

Niedzielnik nr 46


W tym roku nie obchodzę okrągłej rocznicy urodzin. Jednak, z nieznanych mi powodów, odczuwam coś na kształt przełomu, który dotychczas kojarzył mi się właśnie z nastaniem kolejnej dziesiątki życia. Objawy tego stanu są zabawne. Oprócz tego, że w sklepach kosmetycznych zaczynam spoglądać na półki z kremami opisane inną, niż dotychczas używaną przeze mnie, liczbą, mam również objawy, jak je określę, książkowe.

Coraz częściej myślę o książkach, które już czytałam. I to nie rok, dwa lata temu, ale lat temu kilkanaście lub kilkadziesiąt. Zaczynam myśleć o lekturach z czasów, w których poznawałam klasykę literatury, kiedy zachwycałam się nowym sposobem pisania, nowym, wizjonerskim traktowaniem rzeczywistości (oczywiście, nowym dla mnie). Jestem ciekawa, czy moje ówczesne emocje związane z tymi lekturami odżyłyby i dziś. Jednocześnie odczuwam coś na kształt obaw, że tak by się nie stało. I to chyba powstrzymuje mnie przed tym, by ponownie czytać Huxleya, Millera, Kafkę, Saramago, Tofflera, Prusa, Manna i innych. Odważyłam się jedynie powrócić do książek Lucy M. Montgomery i Hugha Loftinga.


Odwiedziłam wczoraj kilka bibliotek. Mimo, że w dni powszednie biblioteki są czynne na tyle długo, bym zdążyła je odwiedzić po pracy, najbardziej lubię urządzić sobie biblioteczny dzień w sobotę. Mam wówczas dużo czasu, nie muszę się spieszyć i mogę oddać się przyjemności wędrowania między półkami. Z wczorajszej wyprawy przywiozłam książki widoczne na powyższym zdjęciu.

Domek trzech kotów - ta książka "chodziła" za mną już od pewnego czasu. Nie szukałam jej jednak w bibliotekach, czekałam aż sama się pojawi. Pojawiła się wczoraj.

Odmieńca polecała Padma. Nie mogłam nie pożyczyć:-)

Na To nas pociąga miałam chęć już dawno, ale dopiero teraz udało mi się wypożyczyć tę książkę. Choć z pewnością bliżej mi do kryminałów, o których Bernadetta pisała w swojej poprzedniej książce, niż do seriali opisywanych w tej, bardzo lubię sposób w jaki blogowa koleżanka opisuje medialną rzeczywistość.

Zagubieni w tundrze kanadyjskiej to wynik rozmów domowych na temat Farleya Mowata. Skoro zachwyciłam się jego książką "Nie taki wilk straszny", to czemu nie sięgnąć po kolejne książki?

Pusty dom to lektura do autobusu. Potrzebuję czegoś lekkiego - w fabule i wadze.

Plaża Babylon to też wynik czytania Miasta Książek.

Książka o Mrożku jest lekturą niezbędną do napisania tekstu na zamówienie.

O Projekcie szczęście opowiadała mi Siostra. Jej się podobało, więc i ja spróbuję.

Strażnik trumny to lektura wybrana przy półce - zaintrygował mnie opis na okładce.

Czarowne życie też wynika z polecanki Padmy.

Wracacie do książek dawniej czytanych? Do książek, które jak czujecie, ukształtowały Wasz sposób patrzenia na świat, na samych siebie? Czym kierujecie się wybierając książki w bibliotekach?

Komentarze

Unknown pisze…
Cudowny stosik :)
Pozdrawiam :>
Aneta pisze…
Co do Mrożka, to jeżeli chcesz napisać tekst na podstawie tej książki to radziłabym wypożyczyć inną książkę. Więcej dowiesz się o ludziach w jego otoczeniu niż tak naprawdę o nim samym. Tak przynajmniej tą książkę odebrałam.
Monika Badowska pisze…
Magdaleno,
:-)

Aneto,
mam zamówienie na tekst z tej konkretnej książki;-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k