Przejdź do głównej zawartości

Szczotuś i ferajna

W poniedziałek odwiedził nas Tymon. Na początku, mocno jeszcze zaspany, rozglądał się niepewnie, by za chwilę - rozejrzawszy się coraz baczniejszym spojrzeniem - ruszyć w szaleńcy bieg po mieszkaniu. Przedpokój, łazienka, przedpokój, pokój, balkon, i znów pokój, przedpokój, kuchnia. Po drodze, rzecz jasna, przebiegł Sarze po ogonie, wspiął się na wersalkę, poturlał w drapaku, zaczepił Wojtka, przewrócił butelkę z wodą, zapolował na Nusię i biegał, biegał, biegał. Człowiek Tymona donosi, że z powodu panującego u nich upału, Tymon większość dnia przesypia, a budzi się o 3 rano i zaprasza ludzi do zabawy. Na co ludzie, ku jego zdumieniu, reagują mało ochoczo.

Podobną energię mają też kociaki z zaprzyjaźnionego Domu Tymczasowego. Są jednak we trzy, mają trzy dorosłe kocie ciotki i swoich ludzi eksploatują w o wiele mniejszym zakresie. Owszem, przychodzą czasami przytulić się, gdy śpią, ale nawet i to uwielbiają robić synchronicznie w kocim stadzie. Człowiek jest potrzebny głównie do karmienia i sprzątania. A Tygrys, Szczotuś i Maryś, czekające pełne energii (choć na zdjęciach tego nie widać) na dom stały prezentują się tak oto:








Maryś (ten najjaśniejszy) jest kotkiem o dużej dawce strachu;-), więc powinien znaleźć dom albo w dwupaku z Szczotusiem albo dom na tzw. dokocenie. Tygrys natomiast jest kotem odważnym, silnym i z żywiołowością kroczącym przez życie. Szczotuś, jak to dziecko ani najmłodsze, ani najstarsze, jest opiekuńczy, ale i śmiały, szalony i bardzo energiczny.

Namawiam serdecznie do zaadoptowania chłopaków:-) Numer telefonu, pod którym uzyskacie pełnię informacji i umówicie się na wizytę przedadopcyjną to: 607 662 636.

Kociokwiki przeczekują upał. Mimo, że mieszkanie mamy chłodne, to temperatura powietrza wciska się przez uchylone okna i przejmuje dom we władanie. Dobre w tym jest to, że jedzą mniej - choć oczywiście Sara nie. Gusia uznała, że najprzyjemniej i najchłodniej jest w szafie z ręcznikami i wędruje tam dostojnie zaraz po tym, jak zje śniadanie. Wojtek dniem i nocą okupuje balkon, a tylko popołudnia spędza na regałach, zalegając pod samym sufitem. Nusia leży w przedpokoju w pozycji "myziaj mnie po brzuchu", a Sisuleńka, jakby nie robią sobie nic z upałów, zwija się w kłębuszek na bocianim gnieździe. Sara wykłada się tam, gdzie najchłodniej, a sądząc po entuzjazmie jaki okazuję, gdy tylko otwieram lodówkę, śmiem podejrzewać, że nie chodzi tylko o arbuza, który się od wczoraj tam chłodzi.

P.S. Bo w kocim spaniu nie chodzi o to, żeby było wygodnie:



Komentarze

Przeurocze kociaki :)
uwielbiam oglądać kocie pozycje do spania :D

małe kociaki z tymczasu prześliczne, mam nadzieję, że szybko znajdą nowe kochające domy już na stałe :)

Ja tymczasem dzisiaj "znęcałam się okrutnie" nad Lilką (przez całe 10 sekund ;)) :)
http://takietamtamy.blogspot.ca/2015/07/fotorelacja-z-dzisiaj-czyli-niedobra.html
Kocie Lektury pisze…
Sama słodycz :) kocie spanie i przeciąganie się to najcudowniejsze widoki :)
Monika Badowska pisze…
Madziaro,
ależ Lilka dziewczęco wyglądała w tym wianku:-)

Kocie Lektury,
prawda? Można się zapatrzeć i żadna TV nie jest potrzebna:-)
natanna pisze…
Właśnie zostałam "matką" dwu kociczek- siostrzyczek - które mi towarzyszą śpiąc na biurku....ale posłałam informację dalej...
Monika Badowska pisze…
Dziękuję:-) I powodzenia w kocio-ludzkim życiu:-)
Kinga pisze…
Prześliczne kociaczki. Pozdrawiam

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k