Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2016

Karen Joy Fowler. Nie posiadamy się ze szczęścia.

- To niekończące się, niepojęte cierpienie jest paliwem, napędzającym cały świat - mówił Lowell. - Ludzie wiedzą o tym, ale tolerują to, na co nie muszą patrzeć. Wystarczy sprawić, żeby popatrzyli, zaczyna im to przeszkadzać - ale nienawidzą ciebie, osoby, która zmusiła ich, by zobaczyli. [s. 261] Bohaterka i narratorka powieści Karen Joy Fowler przyznaje, że swoją opowieść zaczyna od środka. Opowiada, a jaj historia rozwija się ukazując kolejne elementy będące podstawą do tego jak obecnie żyje Rosemary Cook. Niektóre elementy dane jest nam poznać wcześniej, by dowiedzieć się o innych musimy wędrować nieco dłużej przez meandrującą pamięć dziewczyny. A im więcej wiemy, tym trudniej dzielić wspomnienia. Nie bardzo wiem, jak pisać o tej książce nie zdradzając Wam z niej zbyt wiele. Ale z drugiej strony, pewnie - odmiennie niż ja - czytacie uważnie wywiady z Autorką, blurby na okładkach, zapowiedzi i recenzje i wiecie już mniej więcej o czym traktuje powieść. Zatem... Dla

Anna Łacina. Niebo nad pustynią.

Powieść Anny  Łaciny potwierdza tezę, że nie jest ważne gdzie jesteśmy, bo wszędzie zabieramy siebie i swój bagaż doświadczeń. Egipski kurort i otaczająca go pustynia stanowią jedynie katalizator dla wydarzeń wynikających z psychiki bohaterów powieści. Anastazji spodobał się Damian, kolega z klasy. Gdy usłyszała, że chłopak zamierza spędzić ferie zimowe w Egipcie, tak pokierowała rozmową z rodzicami, by trafić w to samo miejsce. W hotelu spotykają Klarę towarzyszącą w wypoczynku babci i Alberta, który z upływem czasu wydaje się być nierealistycznie idealny. Kolejne spędzane ze sobą dni odsłaniają w każdym z młodych ludzi cechy, których nie widać w starannie skrywanych na co dzień pozach. Każde z nich nosi w sobie lęki, obawy, stereotypy na temat tego, jak postrzegają ich inni. Ograniczona przestrzeń i to, że w zasadzie są na siebie skazani, sprzyja otwartości i temu, by odsłaniać tajemnice, by uczyć się czegoś nowego o sobie. Podziwiam Annę Łacinę za to, że pisze jakby w

Przedsennie z Kociokwika

Sara pochrapuje na dywanie, tuż obok łóżka. Dzięki Waszej hojności i przygarnięciu książek, na spacerach widać psicę z daleka. Wszyscy znajomi chwalą zakupy, a i ona sama wędruje jakby raźniej, dumnie zadzierając ogon do góry. Ot, magiczne właściwości czerwieni :) Ostatnio spacerujemy tylko powiązane smyczą. Niemalże przy samych torach tramwajowych można spotkać sarny czy zające, więc profilaktycznie nie daje Sarze wolności podczas spacerów, skazując ją na dreptanie tam, gdzie 320 cm smyczy pozwoli.  Nusia śpi pod moim lewym łokciem. Jeszcze chwil kilka temu myła się, szczególnie uwzględniając w owym pucowaniu nogę, którą głaskałam, ale teraz leży pogrążona we śnie i cichutko, acz miarowo, oddycha. O dziwo wolne pozostaje miejsce przy kaloryferze. Gusia wyprowadziła się kilka dni temu do koszyka na koty ustawionego na szafce bieliźnianej (niegdysiejszy katalog biblioteczny) i tylko nocą przywędrowuje, by ułożyć się między moimi łopatkami i gniewnym powarkiwaniem

Anna Czerwińska-Rydel. Piórem czy mieczem.

Czy o Sienkiewiczu można opowiedzieć zajmująco? Po lekturze najnowszej książki Anny Czerwińskiej-Rydel z pewnością odpowiecie twierdząco. Autorce udało się pokazać Henryka Sienkiewicza odbrązowionego, a na dodatek we mnie obudzić chęć sięgnięcia po jedną z jego książek. Ale o tym, po jaką, na koniec. Grupa dzieci, wraz z nauczycielką, odwiedza Muzeum Literackie Henryka Sienkiewicza w Poznaniu i podczas zwiedzania obserwuje przedziwną kłótnię. Sprzeczka dotyczy obrazu, a walczącymi o niego są kustosz i założyciel Muzeum, Ignacy Moś i właściciel portretu Zagłoby, namalowanego przez Piotra Stachiewicza, który nie zgadza się na włączenie obrazu w muzealne zbiory. Jedna z dziewczynek, Basia, zostaje zaproszona przez Pana Ignacego do odwiedzania Muzeum, jeśli tylko będzie miała ochotę, a gdy pewnego dnia odwiedza starszego pana ten snuje opowieść o swoim ulubionym literacie w sposób prosty, dopasowany do percepcji dziecka, ale jednocześnie w tak emocjonujący, że aż chciałoby się

Liliana Fabisińska. Sanatorium pod Zegarem.

Niedziela przywitała mnie słońcem. Po spacerze z psem, z herbatą i książką usiadłam na balkonie i powędrowałam wraz z bohaterkami książki (na szczęście bezpieczniej niż one; nie spadłam z żadnej drabiny) do Ciechocinka. Zaczytałam się tak, że powodowana resztkami zdrowego rozsądku, ustawiłam budzik, który miał mi uświadomić, że powinnam oderwać się od książki, by zdążyć na umówione spotkanie. Nina i Natalia. Ta pierwsza młodsza, szefująca rodzinnej firmie, wciąż - mimo pobytu w domu uzdrowiskowym - mentalnie przywiązana do komputera, spraw zawodowych i telefonu. Natalia, w wieku 70+, z energią i spokojem osoby, która wiele już doświadczyła, bacznie obserwuje świat wokół i z entuzjazmem oraz życzliwością kroczy przez życie. Kobiety trafiają do wspólnego pokoju i pomimo początkowych - nazwijmy to eufemistycznie - nieporozumień, zaprzyjaźniają się. A co je do tego skłania? Uzdrowiskowy kod siadania na ławeczkach parkowych. Pies - przybłęda, który stał się psem domowym. Maluch

Anna Dziewit-Meller. Góra Tajget.

Bałam się czytania tej książki. Historia w niej opowiedziana, zwielokrotniona przez medialne recenzje, napawała mnie strachem. Stanęłam jednak wobec swoich obaw, bo chciałam przed spotkaniem wiedzieć o czym mowa. Opowieść o aptekarzu, który pewnego dnia dowiaduje się, iż w starym szpitalu, remontowanym na potrzeby komfortowego ośrodka SPA, zostały w imię nauki zamordowane dzieci, ściska za serce. Rozmowa młodego człowieka z kobietą odpowiedzialną za śmierć tych dzieci, z lekarką prowadzącą doświadczenia, odbiera oddech. Historia młodej kobiety, której - jak wiele kobiet śląskich - żołnierze Armii Czerwonej zniszczyli cześć życia i osobowości, przeraża. I nie umiem Wam pisać o tej książce. Musicie przeczytać ją sami i sami zmierzyć się ze swoim strachem. A później nie zapomnieć o tym, co przeczytaliście.

Tomasz Duszyński. Staszek i smocza przygoda.

Po lekturze książki " Staszek i straszliwie pomocna szafa " wyraziłam nadzieję, że Tomasz Duszyński jest już na finiszu pisania kolejnej książki o przygodach chłopca i jego przyjaciół. Chyba jednak nie był, bo kolejny tom, fascynujących przygód młodych ludzi, otrzymujemy dopiero teraz. Przyznam jednak, że warto było czekać:) Kufer stojący na poddaszu domu rodziny Staszka ma magiczne właściwości - przenosi chłopca, wraz z kolegą, w czasie i przestrzeni. Wolski i Majcher trafiają do Chin lat siedemdziesiątych XX wieku. Wydaje się, że bez znajomości języka, otoczeni tłumami ludzi nie będą umieli sobie poradzić, a jednak pewne imię wypowiedziane głośno, elektryzuje stojących nieopodal lokalnych nastolatków, którzy zabierają przybyszy z przyszłości za sobą. Później okazuje się, że Chiny to nie przypadek, a zły mag - któremu muszą przeciwstawić się przyjaciele - próbuje zdobyć władzę nad światem. Niewątpliwą zaletą książek Tomasza Duszyńskiego jest położenie nacisku na

Książki (na sprzedaż) = szelki (dla Sary)

Sara w tym roku obchodzi 12 urodziny. Z tej okazji chciałabym sprezentować jej nowe szelki i smycz.  Poprzednie miała z firmy sali.pl i, będąc pewna jakości i rozmiaru, ponownie zamierzam skorzystać z ich sklepu. Dotychczas Sara nosiła na sobie zieleń, tym razem mam ochotę ozdobić ja na czerwono. Szelki, jakie się mi marzą, wyglądają tak: Kosztują 41 zł. Do tego smycz, regulowana, o długości 320 cm, w cenie 32 zł. W sumie - 73 zł. Na poczet zakupu szelek Sarze jestem gotowa rozstać się z niektórymi książkami :) Oto one: Audrey - 23 [nowa] Tajemna historia - 25  [nowa] Lekcje z pingwinem - 18  [nowa] Ptasie ulice - 5 Miasteczko Ostatnich Westchnień - 10 Równoumagicznienie - 5 Panowie i Damy - 10 Barwa ciszy - 12 Mam nadzieję, że zainteresują Was książki, a ja wkrótce będę mogła zaprezentować na blogu zdjęcie Sary w nowych, czerwonych szelkach:) Zapraszam! P.S. Koszty przesyłki (pocztą/paczkomatem) pokrywa kupujący. Edycja: Audrey - 23 [nowa] -

Tom Michell. Lekcje z pingwinem.

Przyznaję, nie zdarzyło mi się nigdy spotkać, gdzieś przy drodze, czy na bezdrożu, zwierzęcia, któremu moja pomoc mogła uratować życie, a jej brak zwiększyć ryzyko śmierci. Być może zbyt mało uważnie patrzę na świat. Tom Michell rozglądał się o wiele baczniej niż ja - wśród wielu martwych zwierząt wypatrzył jedno wciąż walczące z oblepiającą je ropą i smołą, pełne woli życia. Przygarnął pingwina i - choć wydaje się to mało realne - uczynił go swoim zwierzęciem towarzyszącym. Od razu zastrzegę - Autor podjął próbę przekazania Juana (bo takie imię nadał pingwinowi) do lokalnego ogrodu zoologicznego. Zobaczywszy jednak warunki, w jakich w ogrodzie żyją pingwiny, porzucił ten pomysł; on stwarzał Juanowi o wiele przyjemniejszy świat. Pingwinia kontrabanda, pingwin jako zwierzęcy terapeuta pomagający przezwyciężyć zahamowania społeczne wśród nastolatków, pingwin - przyjaciel, pingwin - powiernik... Długo można by wymieniać role w jakich odnajdował się Juan. I choć, oczywistym

Kilka słów o kilku książkach

Coraz częściej łapię się na myśli o tym, że pewne książki są już nie dla mnie. I nie mówię tu o powieściach dla dzieci czy młodzieży;-) Są książki, których formuła, przypomina losowy zlepek wydarzeń, który twórca próbował z różnym skutkiem okiełznać. Są takie, w których nie umiem znaleźć nic dla siebie, a ich czytanie budzi irytację prowadzącą do przerwania lektury. Nauczyłam się już bowiem tego, że mój czas na czytanie jest zbyt cenny, by go marnować na coś, co nie tylko nie sprawia mi przyjemności, ale też nic mi nie daje. W poniższych refleksjach na temat książek znajdziecie te z przeczytanych w lutym i marcu, które mnie w jakiś sposób za sobą porwały, ale i te które niespecjalnie uważam za warte czytania. Natalia Socha, Magdalena Witkiewicz. Awaria małżeńska. Teoretycznie - lekko i przyjemnie. Choć początek wydawać się może z lekka dramatyczny, całość opowiedziana sprawnie i z morałem. Dwie obce sobie kobiety trafiają na tę samą salę szpitalną w wyniku jednego wypadku. I

Jan Karon. Blisko i bezpiecznie.

Jan Karon zauroczyła mnie cyklem o pastorze z Mitford czas już jakiś temu. Po przeczytaniu pierwszej książki, zaczęłam szukać kolejnych i pełna uporu doprowadziłam do tego, że na mojej półce stoją wszystkie wydane dotychczas w Polsce jej powieści. Stoi również ta najnowsza, a jedną mam dla Was, o czym poniżej. Zastanawiałam się nad fenomenem tych powieści. Jan Karon stworzyła postać starszego już przecież mężczyzny, który z racji swojego powołania niewiele oczekuje od życia, a który bardziej poddaje się w tym, co go spotka woli bożej. I nagle dom samotnego pastora zapełnia się dziećmi, a jeego samego uderza Miłość do kobiety nietypowej o - jak się wydaje - niespożytej energii i optymizmie, artystki, która pisze i ilustruje książki dla dzieci. Nie są to jednak powieści cukierkowe. Bohaterowie mierzą się z nieszczęściami, chorobami, śmiercią, ale ich równowaga duchowa, ów trudne do pojęcia w dzisiejszym, pełnym jednorazowych doznań, rzeczy, emocji, świecie zaufanie do Boga, n