Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2016

Terry Pratchett. Pasterska korona.

"Pasterska korona" leżała na pustej półce, a ja - natykając na nią wzrokiem - walczyłam sama ze sobą. Czułam gwałtowną potrzebę przeczytania kolejnej powieści pióra Pratchetta, a jednocześnie przed jej czytaniem powstrzymywała mnie świadomość, że gdy już zacznę, to nie będę umiała się zatrzymać, że słowo po słowie, zdanie po zdaniu, przeczytam całą OSTATNIĄ książkę napisaną przez sir Terry'ego. I co potem? Zaczęłam. Czytałam zdanie po zdaniu, wzruszałam się, uśmiechałam, zastanawiałam nad pokrętnymi losami bohaterów i przedziwnymi zbiegami okoliczności w jakie Autor kazał nam uwierzyć, czytałam, czytałam i doszłam do kończącej książkę kropki. Nie, nie zaczęłam od nowa, mimo, że jedna z recenzji okładkowych zaleca ten sposób. Ale wiecie - przeczytam tę powieść jeszcze raz i to dość szybko. Przecież nie mogę zbyt długo układać w sobie tego, co świeże po lekturze - muszę zweryfikować z emocjami obudzonymi przez lekturę ponowną. W "Pasterskiej koronie"

Mojej Mamie i innym matkom

Dopóki żyją nasze matki Dopóki żyją nasze matki, ciągle jesteśmy dziewczynkami.(...) Dopóki żyją nasze matki, żyją także nasze dziecięce marzenia. Wsiadamy na brzęczące jak ważki rowery: czerwone, niebieskie, pomarańczowe, a czas rozpięty na srebrnych szprychach niby mija kolejne ulice, ale sam siebie nie mija.(...) Możemy robić to wszystko, dopóki żyją nasze matki. Nieważne, że ciężko im wejść po schodach, łzawią im oczy i zawstydzone oddają nam nieprzeczytane książki. To wszystko nas nie dotyczy. Kupujemy im okulary, bawimy się barwą oprawek i kształtem szkieł. Wozimy je do lekarza i czujemy strach i urazę, że lekarstwa przestają pomagać. Dlaczego je boli, dlaczego tak bardzo siebie bolą, swoją starość, swoją niesprawność, swój lęk? Usypiamy spokojnie i budzimy się ufne, dopóki żyją nasze matki. 2 kwietnia 2008 Anna Piwkowska. Farbiarka . P.S. Cytowałam już kiedyś ten wiersz, ale uznałam, że warto go przypomnieć.

Eve Ainsworth. Zadurzenie. 7 dni.

Powieści Eve Ainsworth są zaskakujące. Autorka opowiada o młodych ludziach, takich jak tysiące na naszych osiedlach, na ulicach, w szkołach. Opowiada o nich - takich pozornie zwyczajnych - pokazując to, co może się kryć w nich mrocznego. Na szczęście, uświadamia czytelnikom także to, skąd owo mroczne w młodych ludziach może się brać. I nie, Mili odwiedzający bloga, nie jest to zło wrodzone... Anna i Will pochodzą z niepełnych rodzin. Widują się z daleka, bo on jest dla niej chłopakiem nieosiągalnym, przystojniakiem, za którym oglądają się wszystkie dziewczyny. Gdy pewnego dnia Will zaczyna z nią rozmowę i okazuje jej coraz intensywniej swoje zainteresowanie, problemy domowe dziewczyny stają się mniej ważne, rozmowy z pedagogiem szkolnym irytująco wścibskie, a najlepsza przyjaciółka zazdrośnicą, która nie pojmuje tego, że gdy się kogoś kocha, chce się z nim spędzać jak najwięcej czasu. Anna powoli odsuwa się od wszystkiego i wszystkich, a Will otacza ją coraz większą... Troską?

Agnieszka Tyszka. Zosia z ulicy Kociej w podróży.

Najnowsza książka Agnieszki Tyszki o Zosi i jej rezolutnej młodszej siostrze Mani, to już kolejne spotkanie z bohaterkami podczas wakacji. Tym samym cykl powieściowy zatoczył koło, osiągnął pułap pewnego nasycenia, a Autorka łagodnie doprowadziła nas do rozstania z tytułową, coraz starszą i coraz bardziej skrytą, dziewczynką. Ale zanim przejdziemy do ostatnich kartek powieści warto przyjrzeć się nietypowym, ale miłych wakacjom Zosi i jej bliskich. Otóż jedna z babć proponuje, że zabierze dziewczynki i chłopców do swojej przyjaciółki, na Santorini. Dla pełniejszej opieki, a także po to, by dzieciaki nie zamęczyły babci, do wyprawy dołącza druga. I tak oto, czworo dzieci i dwie babci, odprowadzane trwożnymi myślami NIH (czyli matki Zosi i Mani) wywędrowują na wakacyjne przygody ku greckim wyspom. Zosia z ulicy Kociej w podróży to rzecz jasna książka pełna dziwacznych, acz trafnych powiedzonek młodszej siostry, maksym przemądrzałego kuzyna i tego wszystkiego do czego przywykl

Nino Haratischwili. Ósme życie (dla Brilki). Tom 1.

Ty jesteś nitką, ja jestem nitką, razem stanowimy mały ozdobnik, a z wieloma innymi nitkami tworzymy wzór. Każda nitka jest inna, innej grubości i innego koloru. Trudno objąć wzrokiem cały wzór, ale kiedy się patrzy jednocześnie na wszystkie nici, wtedy ukazują się fantastyczne rzeczy. (...) Jestem pewna, że my też tam jesteśmy wplecione, nawet jeśli nigdy nie przyszło nam to do głowy. [s. 31] Owe słowa wypowiedziała babcia Stazja do wnuczki o imieniu Nica. Stazja, której pełne imię brzmiało Anastazja, przyszła na świat wraz z rozpoczynającym się XX wiekiem. Nica - w 1973 roku. Dzieliła je historia i to nie tylko ta rodzinna, czyjeś narodziny i zgony, małżeństwa wierne sobie i te, które wiernością pochwalić się nie mogły, nie tylko historie uwieczniane na rodzinnych fotografiach i w opowieściach snutych przy suto zastawionych, wszak gruzińskich, stołach. O nie - je dzieliła także Historia przez wielkie "H", ta, która wpływała na losy jednostek i państw, która za nic mi

Książki o zwierzętach, przyrodzie i tematach pokrewnych

Pierwszy był niewątpliwie "Pies, który jeździł koleją". Z podobnie mokrymi oczyma śledziłam losy psa przedstawione w filmie na podstawie książki "Biały Bim, czarne ucho". Nie pamiętam Londona i Curwooda z dzieciństwa, a Kipling kojarzył mi się z chłopcem wychowanym w dżungli, a nie ze zwierzętami towarzyszącymi temu chłopcu. Był oczywiście Pankracy, wąsiasty Michał Sumiński fascynująco opowiadający o zwierzętach, jakiś literackie antropomorfizacje zwierząt. I nagle stało się tak, jak widać: Tropię to, co ukazuje się o zwierzętach. Zarówno to, co adresowane do młodszego czytelnika (90% zbiorów zasila regały Siostrzenicy), to co powieściowe dla dorosłych lub z etykietką "familijne". Przyglądam się bacznie publikacjom popularnonaukowym, poradnikowym, czy wreszcie stricte naukowym. Na moich półkach stoją książki rozmaite: od Jogi dla kotów , zabawnej ilustrowanej książeczki, poprzez świetne literacko opowieści, po rozważana dotyczące statusu moralnego

Rascal, Mandana Sadat. Przed twoim urodzeniem.

Prosta w formie, ale zachwycająco trafna i wzruszająca opowieść o tęsknocie i miłości za dzieckiem. Co więcej - o tęsknocie mężczyzny za byciem ojcem, a to przyznacie nie jest częste w literaturze. Opowieść ojca o tym jak próbował z różnych materiałów stworzyć ludzika, a inni ludzie, przyroda i rozmaite przypadki niweczyły jego pracę, pokazuje ową tęsknotę, potrzebę powołania do życia kogoś bliskiego. Finał opowieści z pewnością ucieszy każde dziecko - po długim procesie tworzenia z nietrwałego, mężczyzna spotyka kobietę i tworzą, razem, z miłości. Efektem owego współtworzenia jest dziecko, to, któremu czytamy historię opowiedzianą przez Rascala i przepięknie zilustrowaną przez Mandanę Sadat. Jeśli w Waszym domu pojawi się lub pojawiło się dziecko, to rozważcie sprezentowanie jego rodzicom Przed twoim urodzeniem . Historie o miłości rodzinnej warto upowszechniać:)

Zwierzołki*

Od kilku dni w Kociokwiku na półkoloniach przebywa w Tymon. Obchodził z nami również swoje pierwsze urodziny. Zobaczcie na jakiego pięknego chłopaka wyrósł. Tymon noce spędza w swoim mieszkaniu, gdyż jest kotem o zdecydowanym zamiłowaniu do nocnego życia i przeszkadza kotkom, a głównie Gusi, spokojnie spać. Rano przynoszę do go nas i po krótkim przypomnieniu najmłodszemu gdzie jest jego miejsce, zapada optymalny poziom porozumienia między zwierzęcego i zwierzaki zostają same. Karcącymi są szczególnie Nusia i Sisi, Gusia się wycofuje i nie chce mieć z Tymonem nic wspólnego. A Sara, jak to Sara - kocha wszystkich. Zbieramy same pochwały za wygląd psicy, za wygląd w nowych szelkach (za które serdecznie dziękuję). Zdarzyło się co prawda usłyszeć sugestię, że Sara przybrała na wadze, ale po pierwsze nie sądzę, aby to była prawda, po drugie - wraz z tym, że słońce wcześniej wstaje i mamy o poranku więcej energii, zaczniemy intensywniej spacerować i ewentualna nadwaga

Jo Walton. Podwójne życie Pat.

Życie Patrici Cowan dobiega końca. Osiemdziesięciodziewięcioletnia kobieta wczytuje się w swoją kartę pacjenta i widzi na niej zapis "bardzo zdezorientowana". Zaczyna się zastanawiać nad swoim życiem i nie umie sobie przypomnieć jego szczegółów. Ile dzieci urodziła? Z kim dzieliła codzienność? Jak wyglądały jej obowiązki zawodowe? Przed oczyma bohaterki powieści pojawiają się dwa scenariusze, a ona wciąż nie wie, który z nich jest tym jej, tym, który doprowadził ją na szpitalne łóżko z opisem poziomu dezorientacji. Scena z oszołomioną wspomnieniami Patricią staje się punktem wyjścia historii, która w pewnym momencie rozdziela się na dwie, dwie z pozoru równie realne. Odpowiedź na pytanie o zamążpójście determinuje resztę życia dziewczyny. Kluczowe pytanie i niemniej kluczowa odpowiedź wyznaczają przyszłość młodej kobiety - może albo zostać żoną człowieka o zawiedzionych ambicjach, albo pozostać wolną i dbać o własny rozwój. Podoba mi się główna bohaterka powieśc

Sally Nicholls. Nasza własna wyspa.

(...) myślałam o tym, jak wielki i ekscytujący jest świat, ile w nim można przeżyć przygód, ile jest tajemnic i piękna, i jakie mam szczęście, że żyję. Jestem szczęściarą, pomyślałam. I zasnęłam w rytm stuk-stuk, stuk-stuk wagonów (...). "Życie jest przygodą", wydawał się mówić pociąg. "Życie jest przygodą, przygodą, przygodą". "A ja mam duszę łowcy przygód" - pomyślałam. [s.246] Jak często zdarza się Wam poczuć nagle niesamowitą jedność z bohaterem książki, którą czytacie? Lub pomyśleć z wdzięcznością o autorze, który czyniąc powieściową postać taką jaką uczynił, poruszył w Was dawno uśpione myśli? Słowa Holly Abigail Kennet, trzynastoletniej narratorki czytanej przeze mnie historii, uświadomiły mi, że zdarza mi się zapominać o tym, iż życie jest przygodą. Holly nie ma rodziców. Ma za to dwóch braci - Jonathana, dwudziestolatka pełniącego rolę opiekuna zastępczego dla rodzeństwa, i Davy'ego, siedmiolatka, za którego to ona głównie czuje się