Przejdź do głównej zawartości

Mazurskie Lato



Skuszona przyjemnym wrażeniem po wysłuchaniu książki - zbioru opowiadań o pensjonacie w Bieszczadach - postanowiłam zmierzyć się z Mazurskim Latem. Choć w Mikołajkach byłam zaledwie raz w życiu, to jednak mazurskie miasteczka, tawerny, żeglarze, turyści są w pewnym stopniu do siebie podobni. A kilka lat życia nad brzegiem Mamr zakorzeniło się we mnie na tyle mocno, by czuć się osobą stamtąd i być ciekawą jak polscy pisarze poradzą sobie z osadzeniem miłości w klimacie Mazur.

Każdy z pisarzy dobrze wypełnił zadanie jakie miał - bohaterowie trafiali do Mikołajek, a w nich do tawerny Mazurskie Lato, w której - jak wieść niesie - każdy samotny spotyka miłość. Jedni w to wierzą, inni wręcz przeciwnie, ale każdy przyznaje, że coś jest na rzeczy.

Najbardziej podobało mi się opowiadanie Anny H. Niemczynow O szczęście niepojęte. Historia Natalii, która zostając żoną Benka porzuciła swoje artystyczne pragnienia i stała się matką oraz kłębkiem nerwów z powodu wytykanego przez męża rozmemłania życiowego, daje do myślenia. I nie tylko tym, które są w posobnej do Natalii sytuacji. Wyrwane z kręgu zaklęć miłośnych pod mazurskim niebem, a jednocześnie wszak dotyczące miłości - do samej siebie i męża oraz syna - stanowi miłą odmianę od pozostałych.

Pozostałe bowiem są dokładnie takie jak się spodziewacie. I choć losy bohaterów są różne - samodzielna matka, samotna prawniczka, mężczyzna, który odpokutowuje własny brak odwagi, kobieta rozpamiętująca odejście byłego. Wszyscy oni w ten, czy inny sposób spotykają kogoś, dla kogo żywiej zaczyna bić ich serce, przy kim różowieją policzki, a życie staje się ciekawsze.

To lektura idealna na plażę. Nie wymaga niczego, a może uprzyjemnić czas nad wodą. Choć znam takich, którzy na plaży wolą czytać klasyków francuskich lub skandynawskie kryminały;-)

Komentarze

Ja jakoś nie rozumiem za bardzo tego podziału: "lektury na lato". Rozumiem, że chodzi o takie niewymagające od czytelnika książki, mające w założeniu umilić letnią nudę. Sama natomiast nigdy nie zaobserwowałam u siebie jakiejś zwiększonej skłonności do lekkich czytadeł akurat latem. ;) Czasami mam potrzebę takich niezobowiązujących lektur, ale raczej nie ma to u mnie związku z porą roku, czy aurą za oknem. ;)

Na "Mazurskie lato" nie skuszę się tak, czy siak. Choć nazwiska zacne na okładce, to ja pozostanę wierna mojej ostrożności wobec polskich autorów... Poza tym jakoś nie odnajduję się w opowiadaniach jako takich. Preferuję dłuższe formy.
Monika Badowska pisze…
Natalio,
nie czytujesz żadnych polskich autorów?

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k