Przejdź do głównej zawartości

Przewodnik po metafizyce. Red. Sebastian Tomasz Kołodziejczyk.


Wydane przez
Wydawnictwo WAM


Wydawnictwo WAM ma nową serię: „Przewodniki po filozofii”. We wcześniejszej serii, „Myśl filozoficzna”, WAM wydał między innymi książkę J. Dissego „Metafizyka. Od Platona do Hegla”, a teraz w serii nowej „Przewodnik po metafizyce”.

„Przewodnik” to praca zbiorowa, duża rzecz, tom z indeksami oraz notami o autorach liczy sobie 635 stron. Książka nie jest historią metafizyki, tylko, jak pisze we „Wstępie” redaktor serii, Sebastian Tomasz Kołodziejczyk, „systematycznym opracowaniem problemów, które stanowią trzon filozofii pierwszej. Równocześnie [zaprezentowane teksty] są zdaniem sprawy z najnowszych badań i ustaleń dotyczących bogatej problematyki metafizycznej we współczesnej filozofii”.

Problematyka rzeczywiście jest bogata. Na początek Kołodziejczyk pisze o tym, czym jest metafizyka, a dalej Jacek Wojtysiak referuje klasyczne koncepcje bytu. Tematy takie jak metafizyka i byt to kanon, ale później robi się naprawdę kolorowo :-) Spis treści książki jest tutaj.

Teksty są mocno fachowe, dlatego niektóre z nich, że tak powiem, są mi mało dostępne :-) Kiedy młode wilki w artykule „Possibilia i światy możliwe” prezentują zapisy porobione logicznymi znaczkami, to przecież nie wiem, czy te równania napisane są bez błędów – oczywiście zakładam, że bez błędów :-)

Zdam relację z trzech artykułów, tak dla smaku i na zachętę. Robert Poczobut pisze o metafizyce umysłu i daje bardzo porządne omówienie głównych zagadnień, którymi metafizyka umysłu się zajmuje. Na koniec autor stwierdza, że metafizycy stawiają takie problemy, których nie da się rozwiązać jedynie za pomocą metod czysto filozoficznych. Związek filozofii z naukami przyrodniczymi to w ogóle ciekawa kwestia – właściwie dzisiaj mało która dyscyplina może funkcjonować, tak to ujmę – osobno, w oderwaniu od innych dyscyplin, a jeśli chodzi o prace nad umysłem i poznaniem, to badania interdyscyplinarne są absolutna koniecznością.

Ireneusz Ziemiński omawia rozmaite argumenty za istnieniem Boga. Mamy tu przegląd stanowisk począwszy od św. Augustyna. Ziemiński referuje nie tylko słynne argumentacje – św. Anzelma, św. Tomasza z Akwinu, czy Kartezjusza, ale też omawia stanowiska mniej znane, na przykład Stanisława Judyckiego, Kurta Gödla czy Alvina Plantingi; pisze też o antydowodzie ontologicznym J. N. Findlaya.

Paweł Łuków pisze o metafizyce wolności i odpowiedzialności, czyli o kwestiach takich jak wolna wola, determinizm czy odpowiedzialność. To są bardzo ciekawe tematy i to zarówno w obszarze teoretycznym, jak i praktycznym (dobry artykuł Jana Woleńskiego o podobnej tematyce jest tutaj). Peter Frederick Strawson stwierdził kiedyś, że prawdziwość determinizmu nie ma znaczenia dla pociągania do odpowiedzialności, a ja się z tym stanowiskiem zgadzam, natomiast co do argumentacji prowadzącej do ostatecznego wniosku nie zgadzam się. Przy okazji – nie rozumiem, jak można nie widzieć niektórych fundamentalnych rzeczy, ale to temat na osobny tekst :-)

Każdy artykuł w książce opatrzony jest obszerną bibliografią, mamy też indeksy osób oraz rzeczowy. Książka jest bardzo dobrze wydrukowana – nie wiem, jak to fachowo opisać, w każdym razie czcionka jest taka, jak trzeba, interlinia taka, jak trzeba itd. - czyta się to świetnie.

Bardzo dobry ten „Przewodnik po metafizyce” i już się cieszę na kolejne, zapowiadane „Przewodniki” - po epistemologii, filozofii religii, filozofii umysłu i filozofii wczesnego średniowiecza.

Komentarze

Izaak pisze…
jakiej fundamentalnej rzeczy nie widzi Strawson?
i w jaki sposób dostrzegła pani błędność argumentacji Strawsona, skoro w innym mijescu pani pisze, że zakłada ad hoc bezbłędność "logicznych znaczków" w innym miejscu?
Monika Badowska pisze…
Izaak,

Przede wszystkim jeszcze raz podkreślam, że odnoszę się do tekstu Łukówa, a nie do tekstu Strawsona (Łuków referuje Strawsona "Freedom and Resentment"). No i pisze Łuków, że - zdaniem Strawsona - jeżeli uzna się, iż determinizm wyklucza odpowiedzialność, to trzeba porzucić wszelkie praktyki związane z postawami reakatywnymi. Jak referuje Łuków, Strawson robi sobie takie zabezpieczenie, że stwierdza, iż porzucenie postaw reaktywnych jest w przypadku ludzi niemożliwe, bo ludzie są skonstruowani tak a nie inaczej itd.

Moim zdaniem to jest ślizganie się po powierzchni, bo tu tylko jeden argument jest istotny: skoro mamy determinizm, to wszelkie "powinien", "trzeba" itd. przestają istnieć. Jak jest determinizm, to nie ma, że coś trzeba porzucić albo nie porzucić, bo... nie mamy nic do gadania.

Pozdrawiam.
Izaak pisze…
"Jak jest determinizm, to nie ma, że coś trzeba porzucić albo nie porzucić, bo... nie mamy nic do gadania.Jak jest determinizm, to nie ma, że coś trzeba porzucić albo nie porzucić, bo... nie mamy nic do gadania."

nie do końca: można też to widzieć inaczej: jeżeli X zakłada teorię zakładającą determinizm, w tym przypadku może się zastanowić, czy na gruncie tej teorii determinizm pociąga czy nie pociąga porzucenie ......


a co do znaczków: ułatwiają rozumienie, po to w końcu zostały stworzone, ażeby uprościć. a czy są trudne? posługują się nimi studenci filozofii od pierwszego roku, Przewodnik po metafizyce jest podręcznikiem polecanym na studiach. W Wawie ontologia jest na I roku, w Kraku na II roku. Tak więc, skoro ludzie często od razu po liceum są w stanie wystarczy tylko odrobina dobrej woli.

Pozdrawiam.
Monika Badowska pisze…
Izaak,

"można też to widzieć inaczej: jeżeli X zakłada teorię zakładającą determinizm, w tym przypadku może się zastanowić, czy na gruncie tej teorii determinizm pociąga czy nie pociąga porzucenie ......"

Moim zdaniem problem tkwi w niejasanym sformułowaniu "porzucenie". Oczywiście bierze się to z tego, że nie omawiamy tekstu Strawsona, tylko referat Łukówa. Idzie o to, że jeśli termin "porzucenie" rozumiemy w sensie takim, że jak człowiek uzna istnienie determinizmu, to decyduje się na porzucenie zachowań reaktywnych, no to kupy się to nie trzyma, gdyż jeśli jest determinizm to człowiek wolnej woli nie ma do tego, żeby sobie coś porzucać.

"a co do znaczków: ułatwiają rozumienie, po to w końcu zostały stworzone, ażeby uprościć..." itd.

Dwie sprawy, powiązane ze sobą. Pierwsza jest taka, że - postaram się powiedzieć to jak najdelikatniej - chyba nie bierze Pan poprawki na coś takiego, jak konwencja literacka. Druga sprawa, powiązana z pierwszą - nie ma Pan zielonego pojęcia, czy ja te znaczki znam i na ile znam. W tej sytuacji Pańska wyliczanka dotycząca uczelni, na których uczą ontologii, jest - i znowu powiem delikatnie - paradna :-)))

Pozdrawiam.
Izaak pisze…
konwencja literacka? nie rozumiem.
"nie ma Pan zielonego pojęcia, czy ja te znaczki znam"- racja, jak też i nie zakładałem czy Pani zna czy nie.
uczelnie były tylko przykładowe (oczywiście na każdym uniwersytecie jest ontologia), podane w kontekście akapitu.

podręcznik nie tyle trudny, co mocno skondensowany- tak to odbieram.

wadą książki jest cena (przeczytałem ją w empiku:), i to że w wyniku wielokrotnego przewracania kartek istnieje możliwość, że się rozleci (przynajmniej niektóre egzemplarze). źle posklejana. ale to kwestie techniczne.

a dr Kołodziejczyk jest świetnym wykładowcą. jak również dr Grygianiec, prowadzący na UW ćwiecznia z ontologii, choć mizantrop. co do pozostałych autorów, nie miałem okazji przekonać się.

Pozdrawiam.
Monika Badowska pisze…
Izaak

"konwencja literacka? nie rozumiem."

I tak właśnie myślę

***

"podręcznik nie tyle trudny, co mocno skondensowany- tak to odbieram."

OK, a ja odbieram to tak, że jest trudny - dla mnie. Nie mam wykształcenia filozoficznego, a co za tym idzie - erudycji takiej, którą trzeba mieć aby podręcznik nie wydawał się trudny.

***

"dr Kołodziejczyk jest świetnym wykładowcą. jak również dr Grygianiec, prowadzący na UW ćwiecznia z ontologii, choć mizantrop."

Bardzo być może, ale co to ma do rzeczy? :-)))

Pozdrawiam.
boroowa pisze…
przeglądając zapis rozmowy, rozrosła się ona przez "rozjątrzenie" jednego pytania przez rozmówców. chyba.

""konwencja literacka? nie rozumiem."
I tak właśnie myślę"
Jeżeli chodzi o "znaczki", nie jest to konwencja literacka. ale mniejsza z tym.

"a ja odbieram to tak, że jest trudny - dla mnie"
tak również być może, ale i tak uważam, że spora zasługa w tym, że jest mocno skondensowany i nie zatrzymuje się na kwestiach trudnych, być może właśnie dlatego, że adresowany do studentów filozofii, którzy już sobie wyjaśnią co trzeba min. na zajęciach, lub w oparciu o inne teksty. racja. kropka.

Pozdrawiam serdecznie.
Monika Badowska pisze…
Boroowa,
"Jeżeli chodzi o "znaczki", nie jest to konwencja literacka. ale mniejsza z tym."

Owszem, tyle, że ja pisząc o konwencji literackiej nie miałam na myśli znaczków.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj