Przejdź do głównej zawartości

Tadeusz Konwicki. Bohiń.


"Bohiń" jest w założeniu moją wyzwaniową książką. I przyznam, że to głównie zadecydowało o tym, że doczytałam ją do końca.

Powieść wydana w 1987 opowiada o babce pisarza, o jej samoświadomości, wgłębianiu się w siebie, analizowaniu z dużym zacięciem wspomnień, snów, majaków dziennych oraz wydarzeń będących udziałem Heleny Konwickiej. 

Czasy są niespokojne. W majątku należącym niegdyś do Konwickich zamieszkał z woli carskiej Rosjanin, a odwiedzający go isprawnik wciąż węszy szukając wrogów monarchy. Helena waha się przed zamążpójściem - wszak trzydzieste urodziny oznaczają starość. Konkurent do ręki panny jest i to bardzo zdecydowany; ponoć jego ojciec w testamencie zobowiązał go do zaślubin przed 40 rokiem życia pod groźbą utraty dóbr, a on woli mężczyzn. W tym trudnym momencie pojawia się Eliasz (ale imię piękne) Szyra, Żyd z Bojszowy, który mówi o swej wielkiem miłości do Dziedziczki Konwickiej i nawet ową miłośc z Helaną konsumuje.

Brzmi to wszystko dość ciekawie, ale podane jest wśród szumiących lasów, monologów wewnętrznych, awantur pijackich i zmęczenia. Depresyjność aż bije z dworku Konwickich i wszystko wydaje się być lekko nierzeczywiste, jak ksiadz, który Bogu służy, choć w niego nie wierzy.

Komentarze

m pisze…
Mimo to polecam gorąco "Sennik współczesny" Konwickiego, rónież pisany jakby bohater widział rzeczywistość mając gorączkę, na granicy majaków, a mimo to wstrząsające, świeże i zapadające w pamięć.
Ada pisze…
A ja Konwickiego czytałam bardzo dawno, więc wspomnienia już się zatarły. Zawsze miałam tendencję do lektur niedopasowanych do wieku ;) i "Małą apokalipsę" przeczytałam zdecydowanie za wcześnie, tak sądzę. Natomiast chętnie powróciłabym (i polecam!) do książki "Nowy Świat i okolice"
Monika Badowska pisze…
M,
"Sennik..." znam i lubię:) W ogóle lubię Konwickiego (tylko "Bohiń" jakaś taka zbyt mglista); vide: "Wiatr i pył":)

Ado,
ja sobie również obiecuję powrót do dzieł Konwickiego:)
Anonimowy pisze…
lepszy ksiądz, który Bogu słuzy, choc nie wierzy, niż ten co wierzy a nie służy ;). dlatego pewnie mimo wszystko miałabym ochotę na tę książkę, a Konwicki zawsze depresyjny jest nieco, wręcz na tym jego urok polega;)
Monika Badowska pisze…
Peek-a-boo,
to może akurat zły nastrój miałam na Konwickiego?

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj