Przejdź do głównej zawartości

Willa Cather. Drzewo białej morwy.

Wydane przez
Wydawnictwo Książka i Wiedza

Nie umiem dociec czemu książka nosząca w oryginale tytuł "O Pioneers!" w polskim tłumaczeniu ma tytuł taki jak widzicie. Ale to nie jest tak istotne, jak fakt, że powieść Willi Cather jest uznawana za najlepszą w jej dorobku.

Gdy umiera John Bergson, pozostawia swoje gospodarstwo pod zarządami córki. Owszem, ma dwóch synów, ale to w Aleksandrze dostrzega miłość do ziemi, miłość podobną do tej, jaka i on sam odczuwa. Szwedzka rodzina, od czasu śmierci ojca, ciężko pracuje na to, by się utrzymać i choć siostra konsultuje z braćmi ważne decyzje dotyczące domu i otoczenia, wszyscy wiedzą, że to do niej należy ostateczna decyzja, że to ona bierze odpowiedzialność za rozwijanie ojcowskiego dziedzictwa.

Z "Drzewa białej morwy" tchnie umiłowanie przestrzeni, szacunek do pracy, rozkochanie w swoim własnym kawałku świata, kawałku wyszarpanym wysiłkiem naturze. Aleksandra jest dziewczyną/kobietą rozważną, spokojną i jednocześnie otwartą na nowe, skłonną do wprowadzania rozsądnych, kreujących trendy zmian, które dla innych wydają się być prostą drogą do klęski.

Powieść Willi Cathet to inny świat. Świat, w który przyjemnie było się zanurzyć.

P.S. Zachęcam do lektury na stronie poświęconej Autorce.

Komentarze

Pyza pisze…
Jedna rzecz mnie tylko odstrasza - jeśli dobrze kojarzę, to jest ta seria wydawnicza: niewielki format, średniej wielkości druk i w większości (jeśli książka nie zaczytana) bardzo ciasno klejona?
natanna pisze…
Mam w swym zbiorze KOlibrów i tę książeczkę i chyba jeszcze inne tej autorki.
Pomału wyczytuję posiadane Kolibry więc i do tego dotrę...i cieszę się, że jest interesujący.
Monika Badowska pisze…
Pyzo,
sklejona tak, że nie przeszkadza to w czytaniu, a wierz mi należę to tych książkowych barbarzyńców, którzy - jeśli nie da się książki normalnie otworzyć - rozginają ją do nadłamania grzbietu. Tu tak nie trzeba było;-)

Moje zaczytanie,
to powodzenia w doczytywaniu:-)
Unknown pisze…
Dotychczas nie słyszałam o tej Autorce, ale myślę, że jeszcze to zmienię :)

Zapraszam do mnie na www.maialis.pl
Monika Badowska pisze…
Dominiko, polecam:-)
magdalenardo pisze…
To chyba swego rodzaju hołd ziemi i wsi, prawda?
Z opisu kojarzy mi się z taką niespieszną opowieścią o spokojnym życiu na roli. Taki tekst dziękczynny.

Sięgnęłabym po nią jednak tylko wtedy gdybym nic "nieczytanego" w domu już nie miała, a w moim domu ciągle przybywa nowych książek. Zupełnie nie nadążam z ich czytaniem.
Monika Badowska pisze…
Magdaleno,
tak - ta książka to hołd złożony ziemi i pracy na niej. Niespieszna, ale pokazująca jakim hartem ducha trzeba się wykazać, by podporządkować sobie kawałek świata.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj