Przejdź do głównej zawartości

Na Boże Narodzenie

Brak mi w tym roku klimatycznego oczekiwania na Boże Narodzenie. Omijam centra handlowe, nie słucham radia, nie oglądam TV, więc reklamy nie przekonują mnie, że powinnam natychmiast kupić to i tamto, bo święta bez tego i tamtego będą nieudane. Inwazji promocji i reklam nie żałuję, żałuję jednak tego, że w tym roku nie zaangażowałam się - jak robiłam to w latach ubiegłych - w wyzwanie Znalezione pod choinką. Niestety, nie ja jedna, sądząc po pustce na wyzwaniowym blogu, mam z zaangażowaniem w tym roku kłopot. Nie sądzę, aby wyczerpała się formuła wyzwania - wciąż przybywa nowych blogerów piszących o książkach i ich wędrówki po okołoświatecznych lekturach czy filmach mogłyby wnieść sporo powiewu świeżości. Cóż, trzeba o tym pomyśleć u progu kolejnego Adwentu...

A tymczasem... Minęła ostatnia niedziela Adwentu. Za dwa dni Wigilia Bożego Narodzenia. Dom pachnie piernikiem i sosem greckim do ryby (którą w tym roku udanie naśladują kotlety sojowe), o regał z książkami opierają się przystrojone lampkami gałęzie świerkowe, a ostatnie prezenty wciąż są w wykonaniu (powtarzam sobie, że zdążę). Na świąteczne czytanie czekają książki i nawet mam przygotowany film It’s a Wonderful Life (to moje kolejne do niego podejście).


Książki dotychczas przeczytane rosną w stos do opisania. Przed snem czytam kolejne, ciesząc się na nadchodzące dni wolne - planuję je spędzić w dużej mierze zanurzona w prozę, w oderwaniu do komputera i telefonu. Ale póki co - kilka słów o tych, które już za mną.

Dziennik roku chrystusowego. To opowieść snuta niczym pogaduszki nad kawą. Wspominki, codzienność, rozważania najróżniejsze, próba wyłapania tego co ważne i co ważniejsze. Oddałam do biblioteki zanim skończyłam czytać, bo wiem, że chcę mieć własną.

Sięgnęłam po drugi tom Podpalaczy książek, czyli Moja siostra wojowniczka, bo pierwszy zachwycił mnie pomysłem na fabułę. I nie mówię tu o dwóch walczących ze sobą bractwach, ale bardziej o tym, że tym o co walczą jest wiedza zapisana w książkach. I o tym, że nagle na plan główny opowiadanej historii wysuwa się autystyczna dziewczynka, którą otoczenie - przyznajmy szczerze - dość mocno lekceważy. Nie muszę dodawać, że niesłusznie?

Drach Szczepana Twardocha czytałam, by domknąć sobie aktualną twórczość Autora. Dracha czytało mi się o wiele przyjemniej niż Morfinę i nawet nie przeszkadzało mi tak bardzo to, że nie rozumiem niemieckich wtrętów. Twardoch zastosował ciekawy zabieg stylistyczny i kolejne kartki przewracałam zainteresowana tym, czy utrzyma się w nim do końca.

Wywiad z Markiem Dyjakiem przeczytałam, bo jedna z moich koleżanek niegdyś mi Dyjaka polecała. Trochę słuchałam, nie wszystko mi odpowiadało w jego chropowatym głosie i sposobie śpiewania, ale ogólnie jestem nastawiona do niego pozytywnie. I nie zmieniła tego wygłoszona przez niego opinia, że Stare Dobre Małżeństwo straszliwie popsuło Stachurę;-) Posłuchajcie...


Za Milionerem z Gdańska Katarzyny Majgier rozglądałam się już od pewnego czasu. Byłam ciekawa, jak potoczy się historia dzieciaków, które odkryły w podziemiach pałacu wehikuł czasu i pilnują, by nikt poza nimi nie dowiedział się o jego istnieniu. Mam wrażenie, że ten tom jest tomem "na przeczekanie" i dopiero w kolejnym wydarzy się coś, co posunie akcję cyklu powieściowego do przodu.

Mania czy Ania w interpretacji Edyty Jungowskiej i Piotra Fronczewskiego jest majstersztykiem. Z pewnością pamiętacie film Nie wierzcie bliźniaczkom z Walt Disney Pictures zrealizowany na podstawie powieści Ericha Kästnera. Jeśli nie - posłuchajcie książki, a później obejrzyjcie film:-)

Przyznaję, że nie pamiętam Zimowej opowieści Szekspira. Ale mimo to sięgnęłam po nią opowiedzianą współcześnie, czyli po Przepaść czasu Jeanette Winterson. Nie rozczarowałam się. Sporo w tej historii momentów do zatrzymania się i podumania, sporo takich, które czynią treść mglistą i wodzą czytelnika na manowce. To proza dobrej marki. Polecam.

Pomiędzy Grząskimi piaskami Mankella, który oprócz pisania - bardzo świadomego - o swojej chorobie, zdaje się zamartwiać o odpady nuklearne i to, że jako ludzkość nie umiemy zbudować miejsc, w których damy je radę bezpiecznie przechować przez 100 tys. lat, przeczytałam książkę Pani komisarz nie znosi poezji. Lubię kryminały nieoczywiste, w których zbrodnia schodzi na dalszy plan, bo istotą powieści jest przedstawienie jej bohatera - prowadzącego śledztwo. Dlatego też polubiłam (mimo koszmarnych okładek) powieści R. D. Wingfielda, o których jak widzę, nie napisałam w ubiegłym roku ani słowa; cóż za niedopatrzenie z mojej strony! 

Czytam nadal Mankella, a jego felietony przeplatam znacznie optymistyczniejszą książką, czyli publikacją Katarzyny Molędy Szwedzi. Ciepło na Północy. Owszem, jest ciepło, życzliwie i zabawnie - właśnie czytam o wspólnych pralniach i skrupulatnym pilnowaniu terminów prania.

✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵

Wśród zwierzaków życie toczy się ustalonym rytmem. Sara spaceruje z Babcią, przysiada pierwsza koło ulubionej ławeczki i oczekuje na smakołyki oraz głaskanie. Gdy wieczorem słyszy ode mnie, że ma iść mi wygrzać łóżko, bo koty gdzieś polazły, nie zastanawia się zbyt długo - tylko ochoczo korzysta z okazji. Dzień spędza pilnując Babci, ze szczególnym zapałem czyniąc to wówczas, gdy Babcia jest w kuchni.

Kavka spaceruje ostrożnie po domu, zajmuje a to drapak, a to poduchę na krześle w kuchni i omija jedynie moją sypialnię. Za dużo zapachów rezydentów i za duża szansa na to, że któryś z rezydentów zaprotestuje czynnie przeciw jej obecności. 

Sisuleńce zdarza się coraz częściej porzucić kosz na pranie stojący tuż przy grzejniku na rzecz wtulenia się ze mnie. Gusia i Nusia to senny zestaw obowiązkowy; gdy w nocy przewracam się z boku na bok, czuję na sobie karcące spojrzenie kocic, a później niemalże słyszę westchnienia "No już się ułożyła, można spać".

W połowie grudnia Tola i Borek z Tymczasowego Domu Tymczasowego przeprowadzili się do własnego. Zamieszkali z dwojgiem ludzi, kotką i psicą. Tym, którzy są ciekawi jak im w nowym domu, zapraszam na facebookowe wydarzenie.

  

Odezwał się także dom Piotrusia. Chłopię jest już wyrośnięte i wygląda tak:

 

Mam nadzieję, że na Święta dostaniemy także zdjęcia od Sawy i Synów Anarchii. Tymona widuję często, ale też poproszę o zdjęcia, żeby Wam pokazać jaki piękny kocur z niego rośnie.

✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵✵

Wiem, że przez najbliższe dwa dni już tu nic nie napiszę. Dlatego już dziś chcę Wam złożyć życzenia dobrych Świąt Bożego Narodzenia. Niech każdemu będzie to, co czuje że jest dla niego dobre. Niech potrzebujący ciszy i spokoju znajdą właśnie to. Tym, którym brak rodzinnego gwaru i ciepła, niech się spełni owo ciepło i gwar. Każdemu niech będzie jego dobro. 


Komentarze

Beata Woźniak pisze…
Wszystkiego dobrego. Przeczytałam Twój post z wielką uwagą i naszło mnie kilka refleksji...
Pyza pisze…
Spokojnych i pięknych Świąt! Oj, znam i ja to naganne spojrzenie kocie. Ale ponieważ jakoś nie zawsze mnie ono przywołuje do porządku, to zostaję ofukana, a kot idzie sobie, twierdząc, że tak spać się przecież nie da ;). Co do "Dziennika roku chrystusowego" -- no właśnie, mnie się to też tak miło czytało, ale miałam wrażenie, że jednak miejscami stylizacja była zbyt natręta. Najlepsze są tam właśnie te takie codzienne, zwykłe obserwacje.
Monika Badowska pisze…
Montgomerry,

a podzielisz się refleksjami?:-)

Pyzo,
ja chyba za bardzo cenię kocie ciepło, więc daję się terroryzować;-)
Bardzo ciekawe lektury - chętnie podebrałabym kilka. :) Wesołych Świąt!
Aglod pisze…
Spokojnych i pogodnych Świąt i ciekawych lektur :)
natanna pisze…
"Ta ostatnia niedziela" w wykonaniu Dyjaka, którego pierwszy raz słyszę ciekawie wybrzmiała w moich uszach. Lubię takie, zaskakujące, interpretacje.

Odwzajemniam życzenia.
Beata Woźniak pisze…
Moje przemyślenia nie należą do najweselszych, zresztą ja jestem introwertykiem. Wszystko zostaje we mnie. Niestety, wiem, że to nie wychodzi mi na dobre, ale jeszcze nie osiwiałam :)
wszystkiego dobrego :)
Monika Badowska pisze…
Montgomerry,
rozumiem introwertyczną naturę. Życzę dobrego:-)
Sardegna pisze…
Wesołych Świąt dla Ciebie i całej Twej Rodziny :)
Unknown pisze…
A ja spamuję i serdecznie zapraszam Cię do akcji "Wędrująca książka", którą organizuję. Więcej szczegółów w linku: http://www.recenzjapisanaemocjami.pl/2015/12/wedrujaca-ksiazka.html

Serdecznie pozdrawiam i życzę cudownego Nowego Roku!!
Monika Badowska pisze…
Katarzyno, już zerkam:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj