Ogród to miejsce, w którym mogę się zagubić tak jak wtedy, gdy byłem dzieckiem, nie bacząc na upływ czasu, przez co dwie godziny bez trudu rozciągały się na całe popołudnie lub nawet dłużej. Jest to pewnego rodzaju sanktuarium – takie, które pozwala mi łączyć przeżycia duchowe z czysto fizycznymi. To miejsce, które uwalnia jasność myśli. - tak pisze Dan Pearson we wstępnie do swojego swoistego bardzo dziennika. Bo też Rok w ogrodzie to książka o tyleż nietypowa i atrakcyjna, że trudno znaleźć coś podobnego.
Autor dzieli się obserwacjami przyrody, doświadczeniami w obcowaniu z nią i czasami, z ludźmi, których świat natury pochłania tak bardzo jak jego. Dan Person pisze o roślinach, ich wzrastaniu z czułością, spokojem, podziwem. Jego zapiski usystematyzowane są w układzie kalendarzowym, w poszczególnych miesiącach znajdziemy wpisy związane z konkretnymi dniami i opisem tego, co autor robił w ogrodzie, sadzie, wśród roślin.
Fascynują mnie opowieści Dana Persona, niespieszny rytm jego sów, który każe zasłuchać się, zapatrzeć i docenić bogactwo świata roślin. Dla nas, ludzi, którzy wciąż gdzieś pędzą, którzy próbują wykraść na odpoczynek chwile spośród wielu obowiązków, Rok w ogrodzie jest książką ucieczką, książką zatrzymaniem w czasie, książką motywatorem. Obcowanie z narracją autora i formą wydania opowieści, niby monochromatyczną, acz zieloną, sprawia, że chce się tej książki więcej i więcej. A potem chce się ogrodu...
Komentarze