Przejdź do głównej zawartości

Beatrix Beck. Dziecię kot.



Przecudna opowieść o kobiecie i kocie. Pani Bredaine, emerytowana nauczycielka, dostaje pewnego dnia od Babci T koteczkę o imieniu Zuzanna. Autorka pisze niesamowice plastycznie i z dużą dawką czułości.


Babcia T znikła zostawiając mi w ręku istotkę białą jak prześcieradło, czarną jak noc i płomiennie rudą.

Kładę ją na mojej poduszce; układa się na niej w doskonałe koło, unosząc się regularnie. Nie ma już głowy ni ogona. Jej oddech, głęboki jak na tak drobną istotkę, współgra z tik-tak zegara ściennego, który mimo swego wieku jest do niej podobny z kształtu, naiwnej miny i trzech kolorów: czerwieni miedzianej ramy, bieli cyferblatu i czerni cyfr.

Dla Zuli moje stopy to magnesy, sunie za nimi wszędzie, przy każdym kroku boję się, że ją rozdepczę. Ta kotka to moherowy motek popychany wiatrem. Ja dla niej nie jestem żadną całością i może ma rację. Tuli się nie do mnie, tylko do mojego łokcia. Śpi zwinieta w kłębek przy mojej głowie. Kocha być przy mnie, nawet kiedy już wstałam i w łóżku mnie nie ma. Bardzo też lubi być gdzie indziej. Bardzo lubi być.

Jej naczelna dewiza: nic beze mnie. A druga: wszędzie ja.

Żarłoczna, łakoma, łapczywa, po prostu żerty aniołek. Obwąchuje jedzenie nieufnie i wzgardliwie, po czym pożera je i domaga się więcej. Wielbi namiętnie wszystko, co jadalne: kawałki melona, krążki banana, okruchy kartofla - niczemu nie przepuści. Jeśli pozwalam sobie zjeść cokolwiek, nie częstując jej, dziecię otwiera swój czerwony, głęboki wilczy pysk, zbrojny w coś, co przypomina naostrzone pręciki kwiatu. Z tego kwiatowego kielicha dobywa się wrzask. Milusińska przymyka ślepki, żeby głosniej ryczeć.

Każde jej przebudzenie to świt, zmartwychwstanie. Nowy początek, no to gramy dalej, jazda, napatoczył się korek, więc dać mu łapą raz i drugi, suniemy skosem, cofamy się rakiem, jesteśmy dżudoką, czarnym pasem, wróg leci na matę, czyli pod kredens. Dzidzia co pięć minut rusza galopem w nową podróż. Wreszcie wyczerpana przygodami, ze smakiem pożywia się snem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj