Przejdź do głównej zawartości

Paul Davies. Kosmiczny projekt.


Wydane przez
Copernicus Center PRESS

Jedną z wcześniejszych swoich książek, "Kosmiczną wygraną" Davies dedykował Johnowi Archibaldowi Wheelerowi, koryfeuszowi fizyki i swojemu mentorowi. Jak zapewnia Davies, Wheeler uwielbiał stawiać wielkie pytania, no i nie bał się zadawać wielkich pytań. Davies, idąc w ślady swojego mistrza, też stawia wielkie pytania i mocne tezy.

Bardzo lubię, kiedy ludzie stawiają wielkie pytania i mocne tezy. Podoba mi się, kiedy Davies pisze:
Problem ostatecznego źródła fizycznego wszechświata leży na granicy nauki. Wielu naukowców powiedziałoby nawet, że w ogóle wykracza on poza naukę. [s. 23]
Podoba mi się ta teza, ale nie dlatego, że moja wiedza fizyczna skłania mnie do tego, by podzielać poglądy Daviesa; moja wiedza fizyczna jest marna, więc w tym przypadku chodzi o moją intuicję.

W swojej książce Davies w sposób przystępny opisuje świat. Skoro rozumiem, o czym pisze (nie wszystko rozumiem, ale dużo rozumiem), to znaczy, że wykonał świetną popularyzatorską robotę. U Daviesa znajduję to, co znajduję czasami u autorów piszących o dziedzinach innych niż fizyka. W moich ukochanych książkach o zwierzętach czytam o naukowcach, którzy do dzisiaj zastanawiają się nad tym, czy zwierzęta myślą, czują, czy mają emocje i uczucia itd. Nie mogę wyjść ze zdumienia, że są, wydawałoby się poważni ludzie, którzy zastanawiają się nad takimi kwestiami. Przecież wystarczy pomieszkać z kotem czy psem, żeby wiedzieć, jak jest. Analogicznie - czytam w "Kosmicznym projekcie":
Niektórzy naukowcy zapewniają, że zjawiska emergencji nie istnieją, że ostatecznie wszystkie procesy fizyczne można sprowadzić do zachowania cząstek elementarnych (albo pól) oraz ich interakcji. Twierdzą, że mogą swobodnie identyfikować wyższe poziomy opisu, jednak jest to jedynie umowne twierdzenie oparte na czysto subiektywnych kryteriach. [s. 229]
W odpowiedzi na to stanowisko Davies stwierdza:
Całkowity redukcjonizm to nic więcej jak tylko mglista obietnica oparta na przedawnionym i zdyskredytowanym dziś pojęciu determinizmu. Poprzez ignorowanie znaczenia wyższych poziomów w naturze całkowity redukcjonizm po prostu unika wielu pytań na temat świata, które są dla nas najbardziej interesujące. [s. 230]
Najważniejsza teza ksiązki jest taka, że wszechświat jest twórczy, do tego stopnia, że wszechświat sam zorganizował swoją samoświadomość. To, że wszechświat jest twórczy, dla Daviesa jest mocnym dowodem na to, iż "coś się dzieje" za tym wszystkim. [s. 337]

Poczytajcie, co Davies ma na myśli, kiedy utrzymuje, że "coś się dzieje za tym wszystkim". To tylko 330 stron fascynującego tekstu :-) 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj