Przejdź do głównej zawartości

Stanislav Marijanović. Mała encyklopedia Domowych Potworów.


Och, co za cudna książka! 

Encyklopedia stworów i potworów zamieszkujących dom pozwala pełniej zrozumieć, czemu czasami woda z psiej miski rozlana jest na całą podłogę, ulubiona bluzka schowała się wyjątkowo przemyślnie na wieszaku "naktórymzdecydowanieniepowinnojejbyć", wstawanie z łóżka jest trudne, a nocą - oprócz zwyczajowego posapywania śpiącego Kociokwika - ze szpar i zakamarków mieszkania dobiegają różne niepokojące dźwięki.


"Mała encyklopedia Domowych Potworów" pozwoli na oswojenie dziecięcych lęków, na wyjaśnienie tego, kto mieszka w szafie, telefonie i pod łóżkiem. Co więcej - może stanowić doskonałe wyjście do tego, by samemu stworzyć domową księgę współmieszkających potworów. Wszak prawdopodobne jest, że potwór samodzielnie nazwany, opisany i nazwany stanie się potworem zaprzyjaźnionym, ot takim, któremu wieczorem na wysprzątanym do czysta kuchennym blacie zostawia się na spodeczku odrobinę pyszności.


Zachęcam Was do zapoznania się z plejadą cudnych postaci i do robienia wszystkiego, by swoją potworność nieco osłabiły. Zdecydowanie przyjemniej będzie z Decyzellą Poranną pogwarzyć w niedzielę, po pysznym śniadaniu, podczas wybierania ubrań na cały tydzień, niż rano, gdy okazuje się, że jedyna wyprasowana w szafie koszula ma urwany strategiczny guzik;-)


Bawcie się dobrze!

Komentarze

natanna pisze…
Już ta Decyzella poranna mnie zauroczyła.....
Przyjrzę się bliżej tej encyklopedii i może potraktuję jako prezent dla córy na urodziny.....a przy okazji i ja się zapoznam z tymi potworkami....z pewnością odnajdę w niej swoje....

Załączam pozdrowienia.
Unknown pisze…
To może być dziecięcy hit, sama zresztą przeczytam tę książeczkę pewnie więcej razy niż moi podopieczni. ;) Zapamiętuję tytuł i wypatruję, czy są na niego jakieś promocje. :)
Pozdrawiam :)
Monika Badowska pisze…
Mam wrażenie, że to książka dla dzieci w każdym wieku :)
Unknown pisze…
Po przeczytaniu Małej encyklopedii domowych potworów wiem, kto stoi za moim obijaniem się o futrynę drzwi i bolesnym zahaczaniem kolanem o łóżko. Zwykle obwiniałam o to mój astygmatyzm, ale teraz już wiem! To nie krzesło wybiega mi naprzeciw, żebym się o nie tradycyjnie potknęła. To on! ŁUBUDU, czyli potwór od zastawiania zasadzek. Szkoda tylko, że ilustracje są takie słabe.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj