Przejdź do głównej zawartości

Niedzielnik nr 40


Minął kolejny tydzień, dziś Druga Niedziela Adwentu, Boże Narodzenie coraz bliżej o czym przypomina nam i mróz, i śnieg.

Piątek spędziłam w podróży. Warunki na drodze zdecydowanie zaskoczyły wielu kierowców i co chwila widać było kolejne auta wyrzucone za jezdnię lub na tę jezdnię wyciągane z przydrożnych rowów. U celu było jednak miło, sympatycznie, ciekawie, tylko nieco zimno.


Zwróćcie uwagę na rozświetlony budynek na ostatnim zdjęciu (stałam w korku, więc wyszło względnie wyraźne). W Rzgowie na rozległych terenach mieszczą się sklepy będące własnością Pana Antoniego Ptaka. Między Rzgowem a Łodzią widziałam autobus z napisem "Autobus do Ptaka". Niech żyją skróty myślowe:-)

Sobota upłynęła mi pod znakiem nowego doświadczenia. Dzięki Zu miałam okazję odwiedzić kopalnię i zjechać pod ziemię. Grupie dwudziestoosobowej wydano kaski, lampy, fartuchy ochronne, sprzęt ratunkowy i zaproszono do windy, która zwiozła nas ponad 400 metrów w głąb ziemi. Najbardziej niesamowite było to, że nie czuć tego, że jest się tak głęboko, że nad nami jest 438 metrów ziemi. Zdjęcie z kierownicą przedstawia wagonik kolejki dowożącej górników do miejsca, w którym pracują. W jednym wagoniku siada ich czterech. To największe zdjęcie, przypominające nieco kable z Matrixa, to miejsce, w którym ładują się lampy. W korytarzu, którym szliśmy zbudowana była kapliczka z najładniejszą podziemną - to słowa pana przewodnika - Św. Barbarą. Musicie uwierzyć na słowo - zdjęcie mi nie wyszło. Górnicy, oprócz dobrej kondycji psychicznej i fizycznej, muszą mieć też system immunologiczny niczym skała. Mnie po godzinie udało się tak przemarznąć, że już borykam się z gorączką i anginą. A - najważniejsza wiadomość: w kopalni dokarmiają koty. Na schodach w budynku wystawione były miseczki:-)


Do Wigilii jeszcze tylko 2 tygodnie. Spędzacie święta z rodziną, wyjeżdżacie gdzieś? My już nie możemy się doczekać kupna choinki - nasze koty mają z niej zawsze mnóstwo radości :-)

Gra Christmas Jazz, popijam dobrą herbatę pachnącą wanilią i czytam historię Flawii de Luce. Pozostaje mi Wam życzyć podobnie miłego popołudnia...

Komentarze

kasiaszara pisze…
Flawia! Kocham Flawię! :) Pozdrawiam..
karkam pisze…
Kochana, w przeszłości często bywałam "na Ptaku" - tak wszyscy mówią w moim rodzinnym mieście (jedziemy do Ptaka, cóż za elokwencja), a z okna domu rodziców, widziałam tablicę z napisem "Rzgów". Zrobiło mi się bardzo miło, gdy zobaczyłam Twoją fotorelację z Salonu, szkoda, że złapało mnie choróbsko i nie mogłam tam być...
Agnieszka pisze…
Moje dwie kotki również uwielbiają choinkę. A my jeszcze bardziej, kiedy musimy wszystko sprzątać i ciągle poprawiać bombki, ponieważ futrzaki zechciały poskakać i coś strącić :)
Ale święta!! Wreszcie nadszedł ten czas, na który czeka się tyle czasu. Tylko z tym śniegiem. Najlepsze jest to, że jak nie pada to marudzimy, że święta są bez niego. A kiedy już jest, to odczucia są jeszcze gorsze :) Nie ma to jak słuchać kierowców wyklinających na prawo i lewo ;D

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj