Przejdź do głównej zawartości

Nawyki żywieniowe

Kiedyś w rozmowie z dziewczynami odwiedzającymi koty w schronisku poruszyłyśmy temat kotów, które zestresowane nowym otoczeniem, osamotnieniem i ogólnie rzecz ujmując - zamianami życiowymi, odmawiają jedzenia. Pracownicy i wolontariusze szukają wówczas czegoś, na co koty się skuszą. Surowe i gotowane mięsa, suche i mokre jedzenie, a także jedzenie "ludzkie", na przykład makaron. Gdy okaże się, że kot chętnie je to ostatnie, niemal automatycznie pojawia się myśl o tym, że był kiepsko karmiony w domu, bo skoro je makaron...

Gdyby poddać analizie obyczaje żywieniowe Wojtka należało by dojść do wniosku, że jest biednym, byle jak karmionym kotkiem. Dlaczego? Oprócz mięsa pod każdą postacią Wojtuś gustuje w makaronie, ziemniakach, dyni, marchewce, fasoli strączkowej, maśle, zielonym groszku, płatkach kukurydzianych, serze, żółtku jajka. Ostatnio próbował poczęstować się także kaszą jaglaną (ale chyba szczypała go w język), ale za to zarzucił jedzenie jogurtu naturalnego. Wszelkie szeleszczące maszkieciory (chrupki czy chipsy) powodują stan wzmożonego zainteresowania kotka, więc nie jadamy tego typu przekąsek. 


Dla Wojtka świat składa się z rzeczy jadalnych i takich, których jeść się nie da. Mam wrażenie, że jego zdaniem więcej jest tych pierwszych.

P.S. Ostatnio, chyba nieco proroczo, wyraziłam opinię o tym, że strach myśleć o tym jaki Wojtek będzie duży. Z. odrzekł - "Dopiero będzie?", co przyjęłam ze śmiechem. Odwiedzająca nas wczoraj koleżanka powiedziała - "Wiecie, jaki on będzie duży?" :-)

Komentarze

Alison pisze…
Na razie jest smukłym przystojniakiem ... oby nie utył jak mój Tygrys ... wówczas naprawdę będzie duży ;-)
L.B. Abigail pisze…
Wygląda na bardzo zgrabnego Kota :)!. Jest piękny! :). Ciekawe te jego smaczki. Mały Kot też taki był dawniej, ale teraz w zasadzie ma dość ograniczone menu... :)
efka i koty pisze…
Ależ cudny młodzieniaszek z niego - taki elegancik w tym żabocie i skarpetach :-)
kociokwik pisze…
:-) Doświadczenie z Nusią uczy, że będzie trudno...
kociokwik pisze…
Myślisz, że wyrośnie z próbowania wszystkiego? Zobaczymy:-)
Tak, skąd ja to znam? Moje zdumienie wywołał ostatnio fakt, że moje grubasy obgryzły suchy chleb! Biedne niedokarmione koty!
Funia zbiegała galopem do nas do pokoju jak tylko poczuła pizzę ;)
Maskotka pisze…
Znam koty schroniskowe, które są potwornie wybredne i wychowane od małego jak moja poprzednia kotka, która najbardziej lubiła groszek i kukurydzę z puszki;)
A mój obecny Lucek uwielbia np. wafle ryżowe;))
Wojtuś ma piękną figurę:))
Magda GS pisze…
hehe, też to znam, a jakże.
Od kiedy mój kot zjadł oliwkę (zieloną) już mnie nic nie dziwi ;)
monikacookies85 pisze…
moja jest tak glodzona,ze grzebie w smieciach

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj