Przejdź do głównej zawartości

Matthew Tyrmand, Kamila Sypniewska. Jestem Tyrmand, syn Leopolda.


Wydane przez
Wydawnictwo Znak

W książce „Jestem Tyrmand, syn Leopolda” syn, praktycznie nieznający ojca, mierzy się z jego legendą. Czyni to w sposób niewymuszony, z elegancją i olbrzymimi zasobami humoru. 

Matthew Tyrmand ma w sobie i pokorę człowieka, który nie zna swojego przodka, i ciekawość wobec tego, w jaki wpływ Leopold Tyrmand miał na swoich czytelników, na pewną epokę w literaturze polskiej. 

Wspólna książka młodego Tyrmanda i Kamili Sypniewskiej nie jest jednak tylko pomnikiem wystawionym autorowi „Złego”. Dużo w niej wspomnień syna, ale też dużo informacji o tym, jak wygląda życie Matthewa Tyrmanda, o jego pracy na Wall Street i biznesie maklerskim. O ile ta część może wydawać się niektórym lekko nużąca, to już opis tego, jak autor poznawał koloryt ojczyzny swojego ojca, jak realizował dziedziczoną po ojcu miłość do własnego kawałka świata i o tym, jak bardzo w poznawaniu Polski pomagali mu zauroczeni twórczością Leopolda ludzie, może zaspokoić czytelniczą ciekawość tych, którzy chcą lepiej poznać pisarza i jego syna.

 „Jestem Tyrmand, syn Leopolda” to fascynujący misz-masz pozwalający poznać ojca i syna z innej, niż dotychczas, strony. Obydwie te postacie są podobnie interesujące.

Komentarze

xrajka pisze…
Muszę przeczytać! Czytałam z nim wywiad, wydaje się ciekawą osobowością :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj