Przejdź do głównej zawartości

Paweł Wieczorkiewicz. Historia polityczna Polski 1935-1945.

Wydane przez
Wydawnictwo Zysk i S-ka

W rozdziale poświęconym powstaniu warszawskiemu Paweł Wieczorkiewicz podaje informację o tym, że Aneurin Beyan, jeden z przywódców Labour Party,  opublikował na łamach „Tribune” artykuł zatytułowany „Kto zdradził Warszawę”. A profesor Witold Kieżun, warszawski powstaniec, mówi w wywiadzie, że w czasie wojny Polska została zdradzona przez Francję, Anglię i USA. Dodaje też: - „Gdy we wrześniu Amerykanie zrzucili broń, która trafiła przypadkowo na pozycje niemieckie, to w ten czas była wściekłość. Gdyby to 2-3 sierpnia, to Warszawa byłaby nasza”.

Nie wiem, czy gdyby Amerykanie dokonali zrzutu nie 18 września, tylko 2 lub 3 sierpnia, to Warszawa byłaby nasza. Wieczorkiewicz pisze, że przyjęta przez część sztabowców kalkulacja dotycząca powstania opierała się wyłącznie na przesłankach o charakterze politycznym i propagandowym, z pominięciem wszelkich argumentów natury militarnej. [s. 530] A zatem – czy ma istotne znaczenie to, kiedy Amerykanie dokonali rzutu?

Niesamowite wrażenie robi cytowana przez Wieczorkiewicza instrukcja z października 1943 roku. Jest to dokument autorstwa generała Kazimierza Sosnkowskiego, Naczelnego Wodza w latach 1943-1944, w której to instrukcji Sosnkowski pisze, że powstanie zbrojne byłoby aktem pozbawionym politycznego sensu i stwierdza: W obliczu szybkich postępów okupacji sowieckiej i przyjętej przez Sowietów metody gwałtów, presji i faktów dokonanych należy dążyć do zaoszczędzenia substancji biologicznej narodu w obliczu podwójnej groźby eksterminacji. [s. 533]

W przytaczanym już wywiadzie profesor Kieżun mówi: - To jest bardzo trudne do zrozumienia dla ludzi, którzy nie przeżyli Powstania. Jak myśmy się spotykali, to wspominając, mówiliśmy, że to były najpiękniejsze chwile naszego życia. A Wieczorkiewicz wskazuje źródła, wedle których generałowie Ludomił Rayski oraz Władysław Anders powstanie uważali za zbrodnię. [ss. 552-553]

Rozdział o powstaniu warszawskim był tym, który czytałam z największymi emocjami. Bo powstanie wywołuje emocje; dla jednych, poza wszystkim innym, było najpiękniejszym czasem w życiu, dla drugich, także poza wszystkim innym, było zbrodnią. Wieczorkiewicz stwierdza rzecz oczywistą, mianowicie, że oceny celowości ostatniego zrywu Armii Krajowej są do dzisiaj skrajnie rozbieżne. [s. 552] Sam zajmuje pozycję rzetelnego krytyka decyzji o wybuchu powstania w takich, a nie innych okolicznościach. Wieczorkiewicz w ogóle jest krytyczny, a przy tym rzetelny.

Książek historycznych raczej nie czytam. Co prawda zdawałam historię na maturze i to z powodzeniem :-) ale później odeszłam od historii dość daleko. Albo inaczej – czytam mnóstwo wspomnień i prac traktujących o poszczególnych, ściśle określonych kwestiach (jak choćby „Wschodniopruskość” Roberta Traby, wydaną przez Stowarzyszenie Wspólnoty Kulturowej „Borussia”, Olsztyn 2007), ale mam duże zaległości, jeśli chodzi o książki opisujące historię całościowo. Na Wieczorkiewicza skusiłam się, bo trochę go czytałam, a jeszcze więcej czytałam o nim, jako historyku kontrowersyjnym. I bardzo dobrze, że zdecydowałam się na tę książkę. Z mojego punktu widzenia dużym plusem tomu jest to, że autor nie pisze cięgiem historii w układzie chronologicznym, tylko ujmuje rzeczy tematycznie. Taki układ jest dla mnie, jako laika, dużym ułatwieniem. Myślę, że nie tylko dla mnie.

Komentarze

Piotr Borowski pisze…
"Polska została zdradzona przez Francję, Anglię i USA"
Po pierwsze nie było wtedy Francji w znaczeniu alianckim. Francja była po stronie Hitlera, a garstka Francuzów pod wodzą de Gaulle'a udawała, że tak nie jest. Po drugie Anglia, która zobowiązała się do pomocy Polsce była najmniej znaczącym w trój porozumieniu pomiędzy Rosją a USA. Prawda jest taka, że Anglia się po prostu nie liczyła w tych rozmowach. A ostatni kraj USA nigdy nic nie obiecywał Polakom. Amerykanie dołączyli do wojny późno i mieli własne problemy na wschodzie. Potrzebowali Rosji, aby po pokonaniu Hitlera uderzyła na Japonię. Nigdy nic Polsce nie obiecywali tak więc nie mogli jej zdradzić.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj