Przejdź do głównej zawartości

Marta Obuch. Precz z brunetami.

W grudniu byłam na spotkaniu z Martą Obuch. Energiczna, zdecydowana, z ostrym nastawieniem do życia. Czytała fragmenty swojej debiutanckiej powieści i były owe fragmenty zabawne. Skuszona tym wszystkim, a także i tym, że mieszkamy na jednym osiedlu (cóż z tego, że liczy sobie 38 tys. mieszkańców) sięgnęłam wczoraj po "Precz z brunetami".

Nie napiszę, że spotkało mnie ogromniaste rozczarowania, bo moje nastawienie do książki nie było aż tak euforyczne. Ale jednocześnie nijak nie mogę napisać, że zachwyciłam się specjalnie mocno, bo to również nie byłoby prawdą.

Główna bohaterka, Magda, jest kobietą pracującą, fotografikiem. Jej profesja okazuje się jednak być w powieści zaledwie lekko odnotowana. Furda tam wygrane konkursy - liczy się chłop. Magdalena jest także kobietą dyskretną - chłopa przy sobie kotwiczącego nie pyta o nic. Nie zna jego miejsca pracy, nie zna jego rodziny, znajomych, nigdy nie oglądała jego dokumentów. Co gorsza bohaterka nie uczy się na błędach i w radosnych podskokach, a także w tajemnicy przed tymi, którzy starają się ją strzec, by jej ktoś niemądrej łepetyny z karku nie oderwał, pakuje się w kolejny romans z mężczyzną, o którym nie wie nic. Tzn. wie jak mu na imię i wie, gdzie ów wyśniony mieszka. Tymi, którzy Madzię chronią przez zbójami, a powini przed nią samą, są jej przyjaciółka Neta i męskie trojaczki, z których dwóch prowadzi biuro detektywistyczne, a trzeci jest oficerem CBŚ-u. Marek zakochuje się w Magdzie (która pała uczuciem do zbójcy), Jarek szczęśliwie żonaty, patrzy na jej wygłupy z dużym sarkazmem, Krzysztof (czemu nie Darek, ładniej by sie komponowało) zakochuje się w Necie i to na tyle skutecznie, że planują ślub.

Trochę te podchody zbyt są rozwlekłe. Gdzieś tak w połowie czytania dość miałam Wypychów, Dereszów, uwikłań bankowych Waldusia. Uśmiechałam się jedynie przy psie Deresza, który swoje i pana skarby zakopywał na działce u pana Anatola.

Obawiam się, że Martę Obuch dotknęła przypadłośc ponoć dotykająca debiutantów; chce się napisać "wszystko" niewiele miejsca zostawiając na później i dla czytelniczej wyobraźni. Tylko co się robi po opublikowaniu powieści, w której napisało się "wszystko"? Wymyśla się nowe "wszystko", czy pisze tę samą powieść pod innym tytułem i z innymi bohaterami?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj