Przejdź do głównej zawartości

W jaskini hazardu...





















W Gliwicach jest NOT PUB. Ulicy nie pamiętam, ale jeśli ktoś szedłby od strony dworca to musi minąć rynek i pójść prosto po jego prawej krawędzi przecinając jeszcze uliczkę lub dwie. Podejrzewam, że mieszkańcy miasta zapytani o to, gdzie mieści się stara siedziba Naczelnej Organizacji Technicznej, bez wahania wskażą miejsce.

W pubie są stoły do bilarda (poola), piłkarzyki, dart, jakieś inne świecące maszynerie i są dwie rozrywki, na które trudno byłoby trafić gdziekolwiek.
Jest stół do snookera i jest symulator golfa (podobno jedyny na Śląsku).
Ceny za godzinę:
- bilard 11-13 zł,
- snooker 15 zł,
- golf 55 zł.
P.S. Na zdjęciach ze stołem jest stół do snookera.


Komentarze

jente_blog pisze…
Przeżyłam szok, kiedy zobaczyłam stół do snookera! Gdyby nie Ty, nie wiedziałabym, że mam go "w zasięgu", w końcu Gliwice nie tak daleko w razie czego ;) Chociaż podobno w Mikołowie też gdzieś jest, ale nie wiem gdzie :-|
Miło mi, że odwiedziłaś i komentujesz:)

Warto jechać do Mikołowa?
jente_blog pisze…
Nie wiem, czy warto, bo też tylko przejeżdżam... Chociaż mijam zawsze taką brukowaną uliczkę prowadzącą do Rynku i kusi mnie, żeby kiedyś wysiąść i pójść ten Rynek zobaczyć :) Podobno całkiem ładny i przyjemny :)
globalistka pisze…
W NOT bawiłam się na studniówce :)
Kiedy to było... wydaje się, że wczoraj. Pozdrawiam :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj