Przejdź do głównej zawartości

Pomyślnego 2014 roku!



Podsumowanie czytelniczego roku oprze się na ilustracjach okładek książek, które uznałam za ważne dla mnie w mijającym roku.



Cieszę się, bo już w styczniu ukaże się III tom.




To książka, która sprawiła, że w sypialni właśnie chrapie malamucia dziewczynka.








Czytałam więcej niż pisałam, o wiele więcej, więc wciąż mam Wam do przedstawienia jeszcze sporo książek.

*   *   *

2013 rok nie był dobrym rokiem. Pożegnaliśmy trzy kochane zwierzęta, mój Tata poważnie zachorował, wokół - wbrew zapowiedziom niektórych polityków - szalał kryzys. Jakby na przekrór temu, za zachętą Padmy z Miasta Książek, postanowiłam zrobić spis rzeczy dobrych.

Lubię początek stycznia. Lubię wypisywanie nowego kalendarza i upór w tym, by powrócić do nawyku robienia zapisków. Polubiłam go także z powodu związanego z pracą. W drugi weekend stycznia organizujemy najważniejsze w Polsce i naszej części Europy Targi Gołębi Pocztowych. Choć to wymagająca i w niektórych obszarach trudna impreza, lubię kontakt z ludźmi, którzy się na niej pokazują - mają pasję i to taką, dla której warto przejechać setki kilometrów. To podbudowuje moją wiarę w ludzi.

Marzec to czas świąt. Spędziliśmy je razem z Heleną i jej rodzicami, a ja zdobyłam nowe umiejętności w gotowaniu wegańskich potraw wielkanocnych.

Maj, czyli wizyta na Targach Książki w Warszawie. Ich lokalizacja na Stadionie Narodowym robiła wrażenie. Co w tym dobrego dla mnie? Wiele miłych spotkań:-)

W czerwcu udało mi się na kilka dni pojechać w rodzinne strony. Rodzinne, czyli te, gdzie dorastałam, ale i te, w których jako dziecko biegałam po podwórku babci. Spotkałam rodzinę i odetchnęłam nad stawem, tuż obok lasu.

W październiku do naszej rodziny dołączyła psica. Jej pojawienie zmieniło bardzo nasze życie i z dnia na dzień czyni mistrzami logistyki.

Grudzień miał zupełnie inny, niż w poprzednich latach, wymiar. Wigilia dla samotnych, w której organizację jako wolontariusze się zaangażowaliśmy, przysłoniła inne wydarzenia. Praca przy tak dużym przedsięwzięciu, obecność na Wigilii nie w charakterze gości, a gospodarzy, pozwala na to, by poukładać sobie na nowo priorytety. Poznaliśmy wspaniałych ludzi i to jest dobro, które wnoszę w kolejny rok.

*   *   *

Nigdy nie umiałam powiedzieć o czym marzę. Bo westchnienia do posiadania rzeczy materialnych nie zasługują w moim światopoglądzie na określenie "marzenia". Może powinnam zmienić myślenie? Trudno wszak mówic, co się udało, a  co nie w minionych dwunastu miesiącach jeśli się nie planowało i nie marzyło, prawda?

*   *   *

Wam, i sobie, życzę, aby rok 2014 był rokiem zadowolenia z doświadczeń życiowych, pomyślności w zamierzeniach i realizacji planów, rokiem wielu powodów do radości.

Komentarze

Beata Woźniak pisze…
Monika, życzę Ci lepszego Nowego Roku, zdrowia dla taty, Tobie kolejnych wrażeń z pracy. Składam wielki szacunek za organizację Wigilii dla samotnych.
Serdeczności i dziękuję za opowieści z minionego roku :)To miłe uczucie dowiedzieć się o kimś więcej, kogo się zna lata już z sieci:)
Agnes pisze…
Na stosiku pani Grimes oko mi się pożądliwie zawiesiło. ;)

Wszystkiego lepszego w tym roku!

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj