Przejdź do głównej zawartości

Pressje. Teka 34


Podczas ostatniego Kongresu Polska Wielki Projekt medal honorowy za działanie za granicą na rzecz mocnej pozycji Polski w świecie przyznano profesor Ewie Thompson. W swoim wystąpieniu laureatka odwołała się do fragmentu „Dziennika”, w którym Gombrowicz pisze o sobie, jako istocie średnich temperatur. Thompson stwierdziła, że pisarz bardzo przytomnie wypowiedział się o normalności, a w ogóle to Gombrowicz często pochopnie uznawany jest za burzyciela tradycji i adwokata nienormalności.

To, co powiedziała Thompson, w dużej mierze rymuje mi się z tym, co o Gombrowiczu napisano w 34. Tece PRESSJI. Paweł Rojek stwierdza:
Gombrowicz nie był wcale tanim demonem, radośnie niszczącym wszelkie postaci porządku. [Wyszyński i Gombrowicz. ss. 8-9]
Może się wydawać, że próba wykazania, iż dzieła kardynała Wyszyńskiego i Gombrowicza nie są przeciwstawne skazana jest na niepowodzenie, a jednak – na moje oko – Autorzy poradzili sobie dobrze. Nie ogarniam na tyle dorobku Wyszyńskiego i Gombrowicza, a zwłaszcza Wyszyńskiego, żeby móc kompetentnie ocenić efekty wysiłków Autorów PRESSJI. Teksty poświęcone dziełom Wyszyńskiego i Gombrowicza to dla mnie wielka porcja informacji, no i – jak zwykle w takich razach – asumpt do pogłębiania wiedzy.

Polecam zwłaszcza dwa teksty. W pierwszym, już cytowanym, Rojek nawiązuje do eseju „Kłopot”, który to esej Adam Michnik podarował na sześćdziesiąte urodziny Leszkowi Kołakowskiemu i pisze:
Rzeczywistość, w której żyjemy, opiera się na wyrażonej przez Michnika sugestii, że projekty Wyszyńskiego i Gombrowicza są przeciwstawne. Że nie da się połączyć tradycji i współczesności, religii i nowoczesności, konserwatyzmu i awangardy. Że trzeba wybierać między Polską wąsatych mieszkańców Podkarpacia a Polską wykształconych mieszkańców wielkich ośrodków. [s. 8]
„Kłopotu” dotąd nie czytałam (ale przeczytam, bo wtedy, w roku 1987, Michnik pisał jeszcze ważne teksty), natomiast Rojek opisał tezę, która od kilku lat w formie uproszczonej, zwulgaryzowanej, lata sobie w powietrzu nad naszą piękną Ojczyzną i trafia do wielu głów.

Polecam też rozmowę, którą Jakub Lubelski przeprowadził z Łukaszem Tischnerem. Tischner mówi:
Warto zauważyć, że tym, co zbliża Gombrowicza do katolicyzmu jest bodaj przede wszystkim głęboki metafizyczny pesymizm” i dodaje, że świat postrzegany przez Gombrowicza „był światem, po którym hula diabeł – obszarem bólu i przemocy". [s. 37]
To intrygujące, co powiedział Tischner, natomiast zastanawiam się, czy to, do czego Tischner nawiązuje, a nawiązuje do sposobu postrzegania świata przez Gombrowicza, jest smutne czy też nie. Najpierw pomyślałam, że smutne, ale teraz już tak całkiem nie myślę. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj