Przejdź do głównej zawartości

Książka kucharska




Nie pamiętam już gdzie, ale kupiłam wegetariańskie książki kucharskie. One przeprowadzają się ze mną wszędzie. Jest w nich mnóstwo przepisów na pasty, pasztety, sałatki. Są zaczytane, mnóstwo w nich dopisków. Potem, dawno temu, dostałam w prezencie "Kuchnię Śląską". Lubiłam ją czytać, ot tak do poduszki, bo z przepisów wyłaniał się obraz śląskiej kultury, która mnie fascynowała i wciąż fascynuje. Książkę Neli Rubinstein kupiłam w prezencie Mamie i potem w czasie Bożego Narodzenia, objedzona do wypęku, zaczytywałam się we wspomnieniach Pani Neli przeplatanych przepisami. Gdzieś po drodze przewertowałam książkę Pani Ćwierciakowiczówny, Chmielewskiej i pewnie wiele innych, które specjalnie nie utkwiły mi w pamięci. Z "Biblijnej uczty" dowiedziałam się, jak otwierać granaty, by nie pochlapać siebie i wszystkiego wokoło i zaprzyjaźniłam się z kilkoma prostymi przepisami. Niedawno dostałam w prezencie "Gotowe w 30 minut", ale na razie książka leży i czeka na oswojenie. Oprócz książek przepisy notuję, jak Mama i Babcia, w zeszycie. Dwa dni temu widziałam w księgarni "Kuchnię z Zielonego Wzgórza"; ślicznie wydaną, zachęcająco uśmiechającą się ciepłem kuchni Maryli. Przypomniałam sobie jednak leguminy i budynie z chleba i nie zdecydowałam się na zabranie książki do domu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj