Przejdź do głównej zawartości

Kolorowe bazgroły na świąteczne stoły.


Wydane przez
Wydawnictwo Olesiejuk

Oglądając "Kolorowe bazgroły..." pożałowałam, że nie mam 6-7 lat, że nie wypada mi wziąć do ręki kolorowych kredek i bazgrolić gdzie popadnie i jak mi w duszy zagra.

Autorzy książki zachęcają dzieci do swobody. Podsuwają modemu czytelnikowi zaczęty obrazek górskiej doliny i kuszą "dorysuj drzewa, domy, co chcesz...". Pokazują z bliska natłok świątecznych ozdób i szepczą "pokoloruj". W dole kartki umieszczają choinkowy szlaczek i podpowiadają "nabazgrol" (cóż za przepiękne słowo).

Wzorów, stron, na których można wykazać się wyobraźnią i inwencją, jest sporo i ma to walor nie tylko taki, że w przedświątecznym szaleństwie jest czym zająć dzieci. Tematyka ilustracji zawartych w książce oscyluje wokół zimy i świąt, ich trudność jest na tyle zróżnicowana, że zainteresują się nią i młodsze, i nieco starsze dzieci, a każdemu z dzieci (także tym najstarszym) zabawa z książką sprawi frajdę.

A rodzice, odłożywszy kredki, zeskanują obrazek wykonany przez dziecko i przeczepią magnesem do lodówki:-)

Komentarze

Anonimowy pisze…
Wygląda na ciekawą.
Monika Badowska pisze…
Jasmina,
jest rewelacyjna:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj