Przejdź do głównej zawartości

Dziwne odgłosy

Dziś kilkanaście minut po piątej obudziły nas dziwne odgłosy. Okazało się, że to Tunia wtuliwszy się w kołdrę burczy i ciamka. Zdarzało jej się czasami ssać ogonek, czy łapkę, ale nigdy nie robiła tego tak głośno i wytrwale. Przygarnęłam ją bliżej, a ona złapała za mój palec wskazujący i zaczęła go ssać. Biedna mała - za szybko zabrana od mamy.

Komentarze

Ech, biedne małe kociaki :-(
madziaro pisze…
Biedna kicia :(
amyszka pisze…
Wymiziaj ją ode mnie :)
Biedne kocię :(
kociokwik pisze…
KKJ8,
ano biedne.

Madziaro,
biedna.

Amyszko,
wczoraj zawieźliśmy Tunię do nowego domu.
madziaro pisze…
Trzymam kciuki, żeby Tunia była szczęśliwa w nowym domu i żeby przyniosła dużo radości swoim ludziom :)
Astaroth86 pisze…
Trochę smutno mi się zrobiło, że nie poczytam już o Tuni, ale z drugiej strony mała ma już swój własny domek, a właściciele spłacają tylko kredyt ;))))
Agnieszka pisze…
Biedna Tunia.. :(
Lilly przez rok ssała swój brzusio, bo odciągnięto ją od matki baardzo wcześnie.
kociokwik pisze…
Madziaro,
:-)

Astaroth86,
cóż - coś za coś... A na "Kota Simona i Kociokwik" czekam niecierpliwie:-)

Agnieszko,
szkoda tych maluchów tracących mamy zbyt szybko...
abigail pisze…
Oj tam oj tam, zaraz biedne :). Szczęściara, że domek ma tymczasowy taki fajny, co się wyssać daje :D...
Pozdrawiamy i kciuki :)!!!

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj