Przejdź do głównej zawartości

Joshua M. Greene. Sprawiedliwość w Dachau. Opowieść o procesach nazistów.


Wydane przez
Wydawnictwo Świat Książki


Wczoraj powiesiłam notkę o książce Gilberta, a dzisiaj będzie o książce Joshuy M. Greena. Długo czytałam te dwa tomy; najpierw Proces norymberski, a później Sprawiedliwość w Dachau. Przez jakiś czas czytałam książki równolegle.

Green napisał o procesach zbrodniarzy zawiadujących obozami koncentracyjnymi w Dachau, Mauthausen, Flossenbürgu orz Buchenwaldzie. Książka w dużym stopniu opiera się na archiwum, które zostawił William Denson, amerykański prokurator wojskowy, który podczas procesów w Dachau był głównym oskarżycielem. Denson zostawił ponad trzydzieści tysięcy kart, na których były zapisane jego notatki, stenogramy z procesów, listy oficerów SS i więźniów obozów; archiwum zawierało też kilometry mikrofilmów, fotografie, artykuły prasowe oraz inne artefakty.

Green podkreśla, że procesy w Dachau różniły się w sposób istotny od najsławniejszego procesu, tego w Norymberdze:
W Norymberdze oskarżonymi byli twórcy nazistowskiej polityki: przywódcy, którzy kreślili i popierali plany wojenne Hitlera, jak również jego „ostateczne rozwiązanie”, systematyczną eksterminację europejskich Żydów. Najbliżsi współpracownicy Hitlera nigdy jednak nie brali broni do ręki. To w Dachau, sto kilometrów dalej na południe, na terenie dawnego obozu koncentracyjnego, sądzono ludzi za to, że osobiście dopuszczali się okrucieństw i morderstw, kierując się nie względami polityki rządowej, lecz własną pogardą dla ludzkiego życia. (s. 13)
Dzieło Greena to nie tylko ważny dokument o procesach w Dachau, ale też znakomicie opowiedziana historia Densona, który, jak pisze Green, przed Dachau miał do czynienia z typowym przekraczaniem norm cywilizowanego zachowania ludzkiego. Teraz miał wkroczyć w świat niecywilizowany, świat poza granicami normalnego zachowania. (s. 40)

Wielkim dramatem Densona było to, co władze amerykańskie, kierując się motywami politycznymi, zrobiły w kwestii wyroków zasądzonych na procesach w Dachau. Powołano mianowicie wojskowe komisje rewizyjne, które pisały rekomendacje zatwierdzenia, złagodzenia lub uchylenia werdyktów sądów. Ostateczną decyzję podejmował generał Lucius D. Clay, który zredukował wysokość wielu wyroków; niektóre decyzje Claya były w powszechnej opinii skandaliczne, jak choćby zredukowanie wyroku dożywocia do zaledwie czterech lat więzienia dla Ilse Koch, zwanej Wiedźmą z Buchenwaldu.

To, co w sprawie wyroków na mordercach uczyniono z powodów politycznych, Green nazywa plamą na historii amerykańskiej jurysprudencji.

Komentarze

Kasiek pisze…
Tak to jest, wbrew Monteskiuszowi Temida została zaciągnięta do służby polityce co ma tyle wspólnego ze sprawiedliwością co ja z piękną kobietą.

Żal mi tego prokuratora, facet tyle przeszedł, widzieć, czytać, słuchać - przecież nie widząc tego na wlasne oczy Nam wspołczesnym siada to na psychikę, a co dopiero gdy się oddychało powietrzem w którym czuć było palone niegdyś ciałal....
Monika Badowska pisze…
Cóż... Dobrze, że są ludzie na tyle silni, by pisać o tym, co widzieli/przeżyli...

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj