Przejdź do głównej zawartości

Tamara BeJot. Ceremonia węglowa.

Wydane przez
Wydawnictwo Borussia

Zastanawiałam się kiedyś, czy twórczość można oddzielić od twórcy, a szczególnie poezję od doświadczeń poety. Szczególnie istotne to pytanie wydaje się dziś - kiedy wiele książek (prozy i poezji) opiera się na życiu ich twórców, w prostym przełożeniu - mieszkam tu, a tu, więc piszę o tym i o tym. Klasycznym przykładem takiego podejścia jest dla mnie pewien pisarz, którego felietony cenię, a powieści - o Wiśle, protestantach i morzu alkoholu - zlewają mi się w jedno. Ciekawa jestem Waszych opinii - czy chcąc czytać powieść/wiersze musimy osadzić je w kontekście biograficznym pisarza/poety?

Nieco przewrotnie wobec tego, co powyżej napiszę, że z "Ceremonii węglowej" najprzyjemniej czytało mi się pierwszą część, tę, w której Tamara Bołdak-Janowska, pisząc list do Agaty z Sydney opisuje jej swój świat, Warmię, znane mi miejsca. Uderzała mnie trafność obserwacji, dzięki pisaniu poetki dane mi było zajrzeć w takie fragmenty rzeczywistości, w które sama nie zabrnęłabym.

Ale jest ta fontanna, co nisko biegnie, jak stado ptasie
i szumią zadarte ogony, i ta druga co ciurkaniem powtarza
kształt smukłych czapli z brązu.
Mamy podobną w Olsztynie,
tę z kormoranem, z misami, często nieczynną. 
Macie ich mnóstwo, ze starannie zaplanowaną wodą,
jak ta, która rzeźbi wielką muszlę nad dziewczyną.
Moje miasto nie ceni szeptów kołysanki z naczynia, 
eksponującego rośnięcie. I nie ma u nas udanych schodów.

*   *   *

Moje miasto z okolicą najładniej wygląda z samolotu,
gdy widać jeziora, okrągłe w falbany, w sorongi,
z obłocznymi jajami przy pysku.
Żeby w dole wstała pamięć, jak chroniony zabytek,
jak u was Uluru, święta góra Aborygenów.
Łączą nas te same emigranckie odległości: nieobecność
przez wieku w miejscu, gdzie pomrzemy. (...)

*   *   *
Słowo o kochaniu w wierszach się tłoczy.
Nie kochają. Na naszej planecie nie kochają kobiety.
Tak, dziewczynę; jej ograniczone ufnością oczy.
Umiera szybko dziewczyna,
a kobieta żyje i co dnia umiera. 
Ktoś ją kocha. To nie ten, nie ci.
(...)

Zapraszam do "Ceremonii węglowej" i do lektury wywiadu z Poetką.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj