Przejdź do głównej zawartości

Manie kotów

Wbrew pozorom nie chodzi tu o kotów posiadanie (jak w starym dowcipie, gdzie za niemanie świateł był manadat), ale o to, że koty mają manie, czyli świra.

Nusia już trzeci dzień wkłada łapki do doniczki i wyciąga je z ziemią (tak, to ten sam kwiatek, który tydzien temu był przesadzany). Jeśli odejdzie ją ochota na wyciąganie z doniczki ziemi popada w inną skrajność - wkłada do doniczki zabawki - pluszową rybkę, myszkę od Zuzanny (Zuzanno, pozdrawiamy) lub cokolwiek innego, dostarczone do doniczki albo by wyrównać poziom ziemi zmiejszony na skutek wydłubywania, albo by rzeczone rybka, myszka lub coś innego dotrzymały kwiatkowi towarzystwa. (Aktualnie kwiatkowi towarzyszy odkurzacz zastosowany w celu przepłoszenia szkodnika).

Gusia cicho, cichuteńko przegryzła kabel zasilający komputer. Dobra koleżanka (pozdrawiamy, Magdo) sprezentowała nam kabel zalegający w niej w szafie. I cóż na takie dictum Gusia? Ha, ona nie z tych co się dadzą zaskoczyć... Nadgryzła drugi kabel. Ów drugi, z racji tego, że nie mamy trzeciego w zapasie, został pieczołowicie owinięty materiałami maskującymi i schowany pod torbę z papierami. Do czasu zanabycia osłonki na kable.

Sisi, wraz z zrzuceniem zbędnych naszym zdaniem gramów, dostała dynamizmu jak za dawnych dni. Uprawia gwałtowną galopadę sama lub w towarzystwie, bez znaczenia. Przestrzeń na szczęście do galopowania ma, a że owe biegi z przeszkodami mobilizują nas, by nie zostawiać szklanki, kubka, talerza, odkręconego pióra, otwartej książki, notatek na pojedynczych kartkach w miejscach, gdzie za chwilę może zmaterializować się kot, to chyba nie kocia sprawa?

No, kociokwik, po prostu kociokwik... 

Komentarze

ewko77 pisze…
O, u mnie również odkurzacz jest czymś, co ma większą siłę oddziaływania na kociszcza niż ja :)
Anonimowy pisze…
Super pomysł z odkrzaczem ale się uśmiałam:)w sklepie z materiałami elektrycznymi można nabyć na metry osłonkę za parę groszy!!!polecam będzie taniej niż kupowanie nowych kabli a swoją drogą wesoło wam się żyje:)głaskanie dla zabawnych koteczek:)
Brahdelt pisze…
U mnie też kocie galopady, poza tym najlepsza zabawa, nawet w środku nocy to "resetowanie zawartości miski" - kota leci zobaczyć, co jest w misce, acha, nic niesamowicie interesującego, w takim razie należy pogalopować na balkon, powyglądać na świat, następnie z całej siły wskoczyć na metalowy parapet i pogalopować z powrotem przez całe mieszkanie do kuchni przeraźliwie miaucząc, żeby zajrzeć do miski. To potrafi się powtórzyć kilka razy...
zuzanna pisze…
Zuzanna pozdrawia i informuje,ze żyje.Padł jej tylko komputer.Kocinki radzą sobie świetnie z nowoczesną technologią,szczególny podziw budzi zwłaszcza wyrywanie klawiszy z laptopa!No,no,szacun!Zagryzienie i wyrwanie szuflady z DVD by Julcia to przy tym furda!
kociokwik pisze…
Odkurzacz jest dobry, ale do czasu. Nusia już przywykła do jego milczącej obecności;)

Brahdelt,
to Kocia czary uprawia?! Wierzy, że jak pobiega, to Zawartość miski ulegnie zmianie. Czarująca Kotka:)

Zuzanno,
pozostajemy pod dużym wrażeniem wyczynów Julci i życzymy szybkiej naprawy komputera;) (to nie Koty?)
nougatina1 pisze…
Manie Nusi są godne zaiteresowania kociego psychologa. Może jakiś doktorat o uzupełnianiu poziomów w doniczce by powstał?
kociokwik pisze…
Nougatino,
wolałabym terapeutyczny wynik owego zainteresowania psychologicznego;)))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj