Przejdź do głównej zawartości

Agnieszka Drotkiewicz, Anna Dziewit. Teoria trutnia i inne.

Wydane przez
Wydawnictwo Czarne

Czas jakiś temu czytałam inne wywiady opublikowane przez Wydawnictwo Czarne i podczas lektury "Teorii..." nie mogłam oprzeć się, by tych dwóch publikacji nie porównywać.

Kluczem do rozmów prowadzonych przez panie Dorotkiewicz i Dziewit z trzynastoma bardziej lub mniej znanymi mężczyznami jest hasło "feminizm" i w dużej mierze nazwisko Houellebecq.

Reporterki pytały każdego z rozmówców o jego podejście do feminizmu, relacje z kobietami, umiejętności kulinarne, o osadzenie z życiu rodzinnym i to, co czym każdy z owych mężczyzn się zajmuje. Oczywiście, jak to bywa podczas lektury wywiadów, pewne osoby przykuwały moja osobę bardziej, inne nieco mniej, ale nie było nikogo rozmowy z kim nie czytałabym z zainteresowaniem.

Maciej Zaręba, którego "Polskiego hydraulika..." jakos przeczytać nie miałam okazji, dzielił się bardzo ciekawymi obserwacjami nt. misji pokojowej w Kosowie i o funkcjonowaniu Amerykanów na Bałkanach.

Jerzy Jarzębski, twierdzi, że nie utożsamia pracy z przyjemnością, a jednocześnie opowiada w jaki sposón Gombrowicz, Schulz i Lem stali się istotną częścią jego życia.

Stefan Chwin, którego książek też jeszcze nie czytałam (do czego ze rumieńcem wstydu się przyznaję) śmieje się ze swojego wpasowania w ramy "literatury małych ojczyzn" i opowiada o literaturze i życiu w tak piękny, ładnie ułożony sposób, że jeśli tylko tak wyglądają jego powieści to zamiast pisać recenzję powinnam biec do biblioteki;)

Robertowi Makłowoczowi nieco, po lekturze tej rozmowy, zazdroszczę osadzenia historyczno-kulturowego, świadomości tego, skąd pochodzili jego przodkowie i silnej identyfikacji z tym, co z racji pochodzenia staje się mu właściwe.

To tylko kilku, dla mnie najbardziej charakterystycznych, mężczyzn sportretowanych słowami w "Teorii trudnia...". Dorotkiewicz i Dziewit prowadzą rozmowy zupełnie inaczej niż Katarzyna Bielas, są bardziej obecne w wywiadach niż autorka "Dzianiny z mięsa". Ich współuczestnictwo czasami zasłaniało mężczyznę, z którym rozmawiały, ale skoro tematem rozmów był feminizm może było to nieodzowne?;)

Komentarze

IsaB pisze…
Dlaczego kasujesz swoje recenzje?
Turbot pisze…
Zaciekawiłaś mnie. Rozmowę z J. Jarzębskim przeczytałabym bardzo chętnie. Co do Chwina, jeśli mogę Ci coś zasugerować, to chyba najlepiej będzie zacząć od "Hannemana", ew. od "Esther". Subiektywnie i autorytatywnie odradzałabym natomiast kontakt, jakikolwiek, z "Żoną prezydenta", książką zaskakująco nieudaną jak na niezłego w sumie pisarza.
Monika Badowska pisze…
Hanyszko,
o "Hannemanie" nawet myślałam:) W najbliższym czasie chcę czytać to, co powinnam na DKK lub do czego się doczekać nie mogę, lub co powinnam zdecydowanie oddać już do biblioteki, bo mnie wyklną, ale podczas wakacji... :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj