Przejdź do głównej zawartości

Zwierzowiec

Podróż upłynęła nam bez większych niespodzianek. Co więcej - im ciemniej się robiło, tym w aucie zapadał większy spokój. Gusia - wędrowniczek w końcu znalazła dobre dla siebie miejsce i choć pełna oburzenia podnosiła głowę przy zbyt, jej zdaniem, dużym zmniejszaniu prędkości jazdy nie płakała, nie marudziła i było ok. Ku naszemu zdziwieniu popłakiwała Nusia. Nie mogła się usadowić, źle jej jakoś było i ponosiła łepetynkę skarżąc się i piskając. Umęczona okrutnie, gdy zapadły ciemności, wprosiła się do Sisulkowego koszyczka i spały razem. Chyba musimy zabierać ze sobą kocie pudełko. Sisi jak zwykle była ostoją spokoju i wzorem podróżnika.

Ciri oszlała na nasz widok ze szczęścia. Położyła się na podłodze zagradzając nam drogę dokądkolwiek i czekała na głaski i... ciasteczka. Jako, że tym razem ciasteczek nie przywiozłam, zrobiło mi się wstyd, ale okazało się, iż Mama zabunkrowała poprzednie ciasteczka i skutkiem tego Pieska dostała to, na co czekała:)

Lulu zadziwiona hałasem jaki się wytworzył z okazji naszego przybycia wolała obserwować to wszystko z góry - siedziała na szafie jeszcze godzinę po naszym przyjeździe.

Teraz Sisi śpi na ulubionym odbiorniku tv, Ciri leży pod moim fotelem, Nusia próbuje zachęcić Lulu do wspólnej zabawy (i chyba się to nawet udaje, bo Lulu -w odróżnieniu od wczoraj - na nią nie warczy), a Gusia siedząca przed chwilą na parapecie zeskoczyła i poszła zwiedzać włości, wkurzając przy okazji Lulunię (warczenie rozległo się w całym mieszkaniu).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj