Przejdź do głównej zawartości

Thomas Kanger. Mężczyzna, który przychodził w niedzielę


Wydane przez

Wydawnictwo Czarne

Elina Wiik, jest dość niepokorną policjantką, która z racji swojego charakteru nie utrzymuje zbyt dobrych kontaktów z aktualnym przełożonym. Poprzedni szef, Oskar, zawsze ją wspierał i dziewczyna odwiedzająca go w szpitalu oprócz wdzięczności czuję również potrzebę odpłacenia za okazane jej dobro. Gdy Oskar wspomina o starej, niewyjaśnionej sprawie, która wkrótce ulegnie przedawnieniu, Elina postanawia odszukać mordercę Ylvy Malmberg. To, że od sprawy minęło już niemal 25 lat i presja czasu sprawiają, że Elina staje się jeszcze bardziej niż dotychczas bezkompromisowa dążąc do rozwiązania tajemnicy pana N.

Od pewnego czasu tropię - raczej bezwiednie -  w powieściach skandynawskich model życia społecznego reprezentowany przez bohaterów powieści. Elina, kobieta singiel, zniesmaczona jest niewielka liczbą kobiet pracujących w policji w czasie gdy zabito Ylvę. I bez chwili wątpliwości korzysta z danych jakie państwo gromadzi o każdym z obywateli:

"Elina z wdzięcznością pomyślała o szwedzkiej biurokracji, która zaoszczędziła jej całych dni pracy. Przed sobą miała wypisane wszystkie miejsca pracy w całej karierze (...). Skondensowana biografia w kraju, gdzie człowiek znaczy tyle, co jego praca."

Ale gdyby tak odejść od mojego powiększającego się bzika;), to trzeba przyznać, że to świetny kryminał. Thomas Kanger stworzył przekonującą fabułę, postacie jego powieści są realistyczne i choć z żadną z nich nie poczułam się związana doceniam sposób w jaki autor przedstawił swoich bohaterów czytelnikom. Wiodąca dwutorowo intryga nabiera podczas lektury tempa, a gdy następuje połaczenie obydwu wątków najważniejsza staje się prawda.

Podobało mi się zaangażowanie policjantki w starą sprawę, jej rozmowy z ludźmi znającymi zabitą dziewczynę, determinacja z jaką pracowała, by złapać mordercę przez upływem dwudziestupięciu lat. I podobało mi się zakończenie... Dość nieoczekiwane i jakże realistyczne... Ale nie powiem nic więcej - czytajcie:)

Komentarze

Bazyl pisze…
Ja za to zabiłbym za okładkę :D
Monika Badowska pisze…
Bazylu,
jak zauważyłeś - ominęłam skrupulatnie tamat okładki, żeby się nie denerwować;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj